Cóż. Mam 27 lat i na swoje lata – coś tam już osiągnąłem. Nie twierdzę, że jest tego dużo, bo zapewne znajdą się tacy, którzy mają w tym samym wieku wielokrotnie więcej. Nie przeszkadza mi to. Nie odczuwam potrzeby uczestniczenia w wyścigu, czy z wywieszonym jęzorem biec przez życie – tracąc dech po drodze, bo ktoś tam ma lepiej.
Większość celów, które sobie założyłem – spełniła się. Jestem razem z Klaudyną, mam z nią piękną córkę, jakoś tam urządzone mieszkanie i auto. Stare to stare, ale przynajmniej własne. W życiu codziennym – jak zapewne część czytelników już zauważyła – jestem raczej fanem technologii i wszelkich elektronicznych gadżetów. Te małe hople znajdują odzwierciedlenie w naszym mieszkaniu, które jest połączeniem klasyki z nowoczesnością, a sprzętu jest w nim szczególnie sporo.
Co z tego jednak, kiedy nadchodzi weekend – moje serce kieruje się ku klasycznym, niecyfrowym formom i skręca ku naturze?
Uwielbiam przebywać wśród owocujących drzew, pielęgnować wymuskany trawnik i spędzać czas na prostych pracach porządkowych wokół małego domku… którego jeszcze nie mam. Mam namiastkę mojego marzenia – w postaci protezy ogródka w Warszawie, ale czuję, że powoli przestaje mi to wystarczać. Chciałbym urzeczywistnić moje myśli i uratować jakiś stary – dwu-trzy izbowy domek o klasycznej formie i osadzić go następnie na niewielkiej, dziewiczej działce.
Podobają mi się domy z czerwonej, palonej cegły z ceramicznym dachem. Od ziemi na metr (czyli podmurówka i jeszcze troszkę) wytynkowane na biało. Okna i drzwi malowane na biało, a podłogi ze starego, skrzypiącego drewna. Wnętrze podwyższone w środku, nie tak jak u mnie – że potknąć się możesz o żyrandol. W salonie obowiązkowy kominek, kuchnia otwarta z kuchenką stylizowaną na piec kaflowy…
Nie masz pojęcia, ile razy zazdroszczę ludziom na wsiach, że mają dla siebie poniemiecki skarb, który skrzętnie tuszują pod ociepleniem ze styropianu. Zastanawiam się zawsze czy wynika to tylko z braku funduszy, czy po prostu niechęci do starych zabudowań z duszą. Gdybym miał full kasy – skupywałbym całe takie wiochy i robił z nich parki etnograficzne. Czasem kłócę się sam ze sobą czy wolałbym murowany domek, czy zbudowany z bali, z dachem ze strzechy i obowiązkowym kominkiem w centrum.
Zawsze wyobrażam sobie, że kiedy go już będę miał – to całe dnie będę spędzał na dworze wśród zieleni. Mam nadzieję, że wyrobię się przed emeryturą, bo takie prace ogródkowe zawsze mnie wyciszają i spowalniają intensywność całego tygodnia. Pozwalają się zrelaksować i uspokoić, nabierając oddechu na kolejny tydzień.
Zawsze chciałem mieć niewielki sad – z jabłonią, starą gruszą i obowiązkową czereśnią. Uwielbiam jej owoce, mam taką przy balkonie i rok w rok jest oblegana przez lokalne ptaki.
Chciałbym mieć też róże, dużo trawy, iglaków, altankę i obowiązkowo – grill. Murowany. Najchętniej taki à la kamień polny, z kutym, żelaznym rusztem.
Po całym dniu spędzonych na pracy (z przerwą na ciacho i herbatę) – wieczór spędzałbym w domku.
Nie przed telewizorem. Nawet by go tam nie było, bo właśnie przez otaczającą mnie elektronikę każdego dnia – chciałbym odmiany. Zapewne jedyne „lepsze” sprzęty ograniczałyby się do aneksu kuchennego i pralki. Chłodne wieczory spędzałbym przy kominku – w fotelu, z kieliszkiem dobrego wina lub szklanką piwa – podczas gdy kot zapewne wylegiwałby się na owczej skórze pod moimi nogami. A może grałbym w gry planszowe z żoną i Lilką, ewentualnie czytał dobrą książkę? Miałbym ich full na miejscu, przy czym te na wsi to raczej tradycyjne – Mickiewicz, Sienkiewicz, Dostojewski…
Mój wymarzony dom na wsi musi mieć duszę – dlatego chciałbym swoje marzenie realizować jak najszybciej, by potem wypełniać go przedmiotami posiadającymi głębię. Nie chcę murów przeładowanych rzeczami, ale chciałbym, by miały klimat. Stylowa cukiernica wraz z pasującym do niej zestawem do kawy. Stół zakupiony gdzieś na pchlim targu, żyrandol odrestaurowany, który niesie w sobie pewną opowieść.
Chciałbym kupić cudowną ruderę i z pasją, własnoręcznie ją odrestaurować. Nie śpieszy mi się. Raz, że nie mam funduszy a dwa, że to w końcu ma mnie relaksować. Dlatego czas (poza momentem rozpoczęcia realizacji marzenia) nie ma dla mnie większego znaczenia. Wierzę, że ten skrawek ziemi, który kiedyś znajdę – stanie się naszą ostoją i miejscem na ziemi.
Dopóki jednak nie jestem w stanie urzeczywistnić obrazów wymalowanych w mojej głowie – raz na jakiś czas jeżdżę tam, gdzie mogę podziwiać dokładnie to, co chciałbym mieć.
Są bowiem takie miejsca w Polsce, gdzie znajduje się wszystko to, co kocham i to dokładnie tak, jak to sobie wymarzyłem. Sierpc i Muzeum Wsi Kieleckiej już znasz. Ostatnio z Klaudyną odkryliśmy jednak miejsce, które jeszcze lepiej oddaje to, o czym marzę. Mowa o skansenie w Olsztynku. Wspaniale zrekonstruowane domki, malowane okiennice, strachy na wróble i płoty ze sztachet są cudownym miejscem na spacer wśród ducha dawnych wsi. Jeśli będziesz w okolicy, a masz zamiar pospacerować po motywującym i inspirującym otoczeniu – to Olsztynek jest właśnie takim miejscem. A kto wie, może i ty się zarazisz moim marzeniem?
Muzeum Budownictwa Ludowego
ul. Leśna 23, Olsztynek
www.muzeumolsztynek.pl
Marzymy podobnie. Brak mi tylko w Twojej wizji niebieskich okiennic. I zielone progi będę miała. Jako dobrą wróżbę.
Z racji zawodowych obowiązków często bywam w olsztyneckim skansenie. Wiesz, że kręcili tam Kołysankę Machulskiego? 🙂
Haha 😀 Najlepsze jest to, że te okiennice w pierwszym szkicu tej notki były 😀 Także jesteśmy jeszcze bliżej 😉
Piękne marzenie:) Ja w marzeniach też uprawiam ogródek przy swoim domu:) Choć mój jest gdzieś raczej na rogatkach miasta, pod lasem;)
Taki wiejski domek fajnie kupić sobie jako metę na wakacje, wtedy nie trzeba czekać aż tak długo, żeby przy tym kominku, w te gry planszowe… Moi wujostwo mieli taką chałupkę, w dzieciństwie dwa tygodnie na wsi to był dla mnie raj:)
Jako rodowity Chłop z Mazur wychowany w poniemieckim domu z czasów 20-lecia międzywojennego popieram Twoje marzenie 🙂
Zazdroszczę!
A ja zapraszam na nalewkę na Mazury 😉
Jak będę w okolicy to nie omieszkam się przypomnieć! 🙂
Moje marzenie też kiedyś było bliskie Twojemu, ale później zaczęłam odkrywać uroki wiejskiego życia w mieście i teraz moim marzeniem jest taka dziwna kompilacja 😛