Prywatne zoo nie kojarzy mi się zbyt dobrze. Zawsze gdzieś tam w głowie majaczy mi ktoś, kto sprowadza sobie różne co oryginalniejsze futrzaki, daje im „jako takie” warunki i czeka na szybki zysk. Kiedy kilka lat temu usłyszałam o prywatnym ZOO Safari w Borysewie z białymi tygrysami, nie za bardzo chciałam tu jechać. Wyobrażałam sobie to miejsce jako małe, ciasne, a zwierzęta niezbyt szczęśliwe. No ale miejsce trwa i trwa, nikt nie zamierza go zamykać, a jeszcze ciągle się rozbudowuje. Przy okazji wizyty w Łodzi – postanowiliśmy sprawdzić, czy to miejsce warte odwiedzenia.
O miejscach ze zwierzętami zawsze najtrudniej nam się pisze. No bo zawsze jest jakiś weterynarz, który się tym teoretycznie zajmuje, ale człowiek i tak patrzy i ocenia po swojemu, według znacznie wyższych standardów empatii. Zwłaszcza jak czuje wewnętrzną odpowiedzialność, że ma polecić miejsce, do którego potem być może pojedziesz. Zawsze staramy się patrzeć „dokładniej”, mam nadzieję, że nigdy się nie pomylimy.
Zoo Safari Borysew
Białe Tygrysy Bengalskie
Zoo w Borysewie stało się sławne głównie dzięki trzymanym tu białym tygrysom bengalskim. Jeśli kiedykolwiek słyszałeś o tym zoo, to na pewno na plakacie albo fotce był jeden z nich. Myślisz białe tygrysy i widzisz przed oczami Borysew. Te cudne białe, dzikie koty powstają dzięki recesywnym genom, a ich wspólnym przodkiem w ogrodach zoologicznych jest samiec Mohman schwytany w 1820 roku. Podobno kolor nie przeszkadza im w polowaniu, a w wysokiej trawie stają się praktycznie niewidoczne. Jestem w stanie w to uwierzyć, bo patrząc przez dłuższą chwilę na ich wybieg – dopiero po chwili zorientowaliśmy się, że jeden z tygrysów wybrał wypoczynek na pniu. 😉
Wybiegi dla białych „maskotek” ogrodu zoologicznego w Borysewie są naprawdę duże. W przeciwieństwie do domowych kotów – te dzikie podobno lubią korzystać z bajorek wodnych. I tygrysy w Borysewie mają taką możliwość. Jest trawa, porozrzucane pieńki, a zwierzęta obserwować można przez wysoką szybę. Na ulotce, którą dostajemy przy wejściu – są podane godziny ich karmienia. Wywołuje ono duże wrażenia u widzów.
Poza karmieniami białe Tygrysy Bengalskie, podczas naszej wizyty głównie odpoczywały. Mogliśmy obserwować ich zadki w różnych konfiguracjach. Kiedy drapieżnik zbliżył się do szyby, ewidentnie widać było, że jest większy od swojego pomarańczowego odpowiednika. Jego łapy były masywne i ogromne!
Największe wrażenie robią duże koty
Prócz białych tygrysów bengalskich – w Zoo Borysew obejrzeć można inne „białe” zwierzęta. I tu już było gorzej – ich wybiegi były znacznie mniejsze i nie tak ciekawe. Ciężko stwierdzić, czy zwierzęta były szczęśliwe – w zoo zawsze mam wrażenie, że na pewno lepiej byłoby im na wolności. Na pewno były ciekawskie – nie bały się ludzi, podchodziły do szyby, więc raczej nikt im tam krzywdy nie robi, skoro nie uciekają na widok człowieka.
Zarówno małpy, aligatory, jak i żyrafa – na czas zimowy były zabezpieczone w budynkach. Nie mam pełnego spojrzenia na Zoo w Borysewie, bo niektóre zwierzaki można było oglądać wyłącznie przez szybę – na wybiegach zewnętrznych trwały prace konserwacyjne przed letnim sezonem. Na pewno w pełni sezonu jest znacznie ciekawiej i bardziej zielono. Gdybym miała drugi raz pojechać do Borysewa – raczej wybrałabym wycieczkę w maju, kiedy w zbiornikach jest już woda.
Zoo Safari jest otwarte 10 lat, ale ewidentnie ciągle jest w fazie rozbudowy. Brakuje tu cienia, zwierzęta kopytne mają ogromne wybiegi (tak duże widziałam w Zoo w Gdańsku), ale kiedy tam chodzisz – masz wrażenie, że oglądasz pole, pole i pole. Ewidentnie brakuje zróżnicowanych roślinek i urozmaicenia. Zwierzęta są naturalnie piękne, ale poza kilkoma wyjątkami – w sumie trochę mało ciekawe. To znaczy – wszystko byłoby jak najbardziej okey, ale jednak cały czas miałam wrażenie, że za tą pokonaną trasę (Safari Borysew jest położone ok. 50 km od Łodzi) i cenę chcę zobaczyć trochę więcej.
Całe to miejsce jest takie „trochę”
Jeździmy po Polsce jako blogerzy ponad cztery lata i niejedno już widzieliśmy. Ale Safari w Borysewie pierwszy raz jest tak trudne do oceny. Bo ono nie daje na nic jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony – Safari Borysew nie ma nic z „safari” wspólnego. To zwykłe ZOO. Z drugiej strony są zapierające dech w piersiach białe tygrysy, które długo chce się oglądać. Sęk w tym, że cała reszta zwierząt jest jakby „na doczepkę”, żebyś nie miał wrażenia, że gnałeś przez pół kraju tylko dla kilku zwierząt.
Obiektywnie rzecz patrząc, sam ogród zoologiczny nie przyciąga wzroku – brakuje nawet tak prostych rzeczy, jak ławki i śmietniki, więc jeśli masz potrzebę gdzieś usiąść – to w zasadzie nie ma gdzie. ZOO kojarzą się raczej z wielkimi ogrodami, w których żyją zwierzęta. Tutaj jest totalnie na odwrót – jest masa zwierząt, ale zabrakło ogrodu. Nie ma zieleni i przypuszczam, że w sezonie także jej nie będzie, bo nie ma jej gdzie być. Brakuje drzew, brakuje miejsca na kwiaty – a większość terenu przykryta jest przykrym, ciemnym błotem. Podobnie jest w kwestii wybiegów. Z jednej strony są supernowoczesne wybiegi dla tygrysów, małp i serwali, by z drugiej strony oglądać prowizorkę – wbite bale i rozciągnięta byle siatka.
Całość sprawia, że wszystko wygląda, jakby ciągle było w budowie. A brak jakiejkolwiek obsługi, punktów informacyjnych czy placyków z ławkami tylko pogłębia całe to odczucie.
Fajnie, tylko czemu tak drogo
Faktem jest, że cena za zwiedzanie jest wysoka. A nawet bardzo wysoka, bo płaciliśmy 79 zł za bilet rodzinny, gdzie w Warszawie w tym samym terminie płaci się jedynie 50 zł. A nie ujmując – zoo w stolicy ma znacznie więcej gatunków. Jeśli chcemy czegoś innego – to ciekawsze moim zdaniem zoo w Płocku ma cennik za 2+1 ok. 59zł.
Do kwoty zwiedzania Borysewa trzeba doliczyć też parking – 10zł. Nie wspominam już o innych atrakcjach takich jak: przejazd kolejką (darmowy jedynie przy brzydkiej pogodzie), figlarnia, plac zabaw, czy kino 7d, gdzie za udział dziecka trzeba dopłacić. Trochę szkoda, strasznie nie lubię, kiedy turystę żyłuje się na każdym kroku. Byliśmy przed sezonem, więc niestety żadna z tych atrakcji nie była czynna.
Inaczej wygląda sprawa, jeśli i tak jesteś na wycieczce w województwie łódzkim. Zoo Borysew warto wpleść pomiędzy inne wycieczki, zwłaszcza jeśli chcesz zobaczyć te eksploatowane tygrysy, które jednak no są unikalne na skalę światową. Narodziny białych tygrysów w Borysewie przyczyniły się do 10% wzrostu populacji tego gatunku na świecie! Jeśli jednak czujesz, że biały tygrys nie jest szczytem twoich marzeń – możesz to miejsce spokojnie pominąć i pojechać dalej.
Zoo Safari Borysew
Borysew 25, Poddębice
www.zoosafari.com.pl
Niestety nie zgodzę się. Śledzimy polskie zoo od jakiegoś czasu bo nasza córka uwielbia. Zoo w Warszawie to dramat w porównaniu z tym w Borysewie. Większość zwierząt albo z daleka albo niewidoczne. Niezadbane wybiegi. Pieniadze zamiast na rozbudowę wydane na jakże ważną w zoo główną aleję?..W Borysewie byliśmy w październiku i moja dwulatka wciąż wspomina jak dotykała jej żyrafa (podczas gdy w Warszawie żyrafy można „podziwiać” przez okno lub ze sporej odległości..). Nie jest to typowy ogród zoologiczny. Przeszklone wybiegi są rewelacyjne. Pokaz fok też zachwycał. Trzeba pamiętać że jednak jest to zoo prywatne i dość krótko działające, więc ciagle się rozbudowuje. Co do smutku zwierząt.. jednak jest to dylemat każdego zoo.. Polecamy tak czy inaczej!
To idź z dzieckiem w lato przy dużej temperaturze. Zero cienia.
Wydaje mi się, że w Borysewie zwierzęta nie mają się gdzie zwyczajnie schować. Siłą państwowych ZOO jest to, że komfort zwierząt stawiany jest na pierwszym miejscu. Dlatego czasem są one niewidoczne – zwyczajnie chcą odpocząć od ludzkiego widoku a – co szczególne – widoku.
To, że dziecko może dotknąć żyrafy szczerze mówiąc mnie nie przekonuje. To nie jest dobre ani dla zwierzęcia ani dla człowieka. Dla mnie komfort i bezpieczeństwo zwierzęcia jest najważniejsze 🙂