Tłumy mijają je praktycznie codziennie, a niewielu decyduje się wejść na dach Centrum Nauki Kopernik, by spojrzeć na znane od lat widoki z innej perspektywy. Niby nic szczególnego, a cieszy, że przestrzeń miejska jest coraz bardziej dostępna. Dla zarządców obiektów to niewielki wysiłek. To raptem zamaskowanie niefotogenicznych klimatyzatorów, turbin powietrznych, czy okien. Dla mieszkańców jednak to znaczne powiększenie przestrzeni publicznej – dodatkowe atrakcje czy punkty widokowe.
Ogród na dachu Centrum Nauki Kopernik
O ogrodzie na Centrum Nauki Kopernik słyszeliśmy bardzo wiele dobrego, ale pierwszy raz Filip poszedł tam przy okazji Runmageddonu. Trasa była poprowadzona w taki sposób, że trzeba było „zaliczyć” go po drodze. Podczas biegu wdrapujesz się po pochylni znajdującej się na jednej ze ścian, a potem przebiegasz na pochylnię z drugiej strony.
Filip był tak zachwycony widokiem, że nie mogliśmy sobie darować odwiedzenia podniebnego dachu w bardziej kameralny dzień. Akurat tak się złożyło, że w ostatni weekend temperatura mocno spadła. Ludzi dosłownie wywiało z Bulwarów Wiślanych i najbliższej okolicy. Postanowiliśmy więc zrobić kilka fotek.
Strasznie podoba mi się idea ogrodów ulokowanych na dachach. Lubię, kiedy budynki toną w zieleni, gdy pnie się po nich pnącze, a co dopiero spacerować po podniebnym ogrodzie. Łapię się za głowę, widząc projekty współczesnych „parków”, gdzie często jest mniej drzew niż betonu. Ostatnio wyczytałam gdzieś, że nawet równo przystrzyżona trawa jest jak zielony beton, bo zanim zakwitnie i będzie polem eksploracji dla owadów – to znowu jest strzyżona. Pewnie dlatego w ostatnich latach taką wagę przykłada się do zakładania kwietnych łąk. Będąc niedawno na działce, byliśmy zachwyceni „latającym kolibrem”, który odwiedził tutejsze roślinki. Niestety coraz rzadziej spotykam tak niezwykłe stworzonka w mieście.
Ogród na dachu Centrum Nauki Kopernik powstał w obrębie ochrony ptaków Natura 2000. Ponoć przez jakiś czas mieszkała tu nawet kaczka, która uwiła tu sobie gniazdo! Takie ogródki oprócz funkcji rekreacyjnej – pochłaniają 2/3 opadów, mają właściwości termoizolacyjne, zatrzymują szkodliwe pyły i pochłaniają hałas. Jako turyści możemy przede wszystkim nacieszyć się ciekawym widokiem na Wisłę i miasto.
W przeciwieństwie do Ogrodu Na dachu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego (ogród BUW), który ciągle pozostaje jednym z moich ulubionych zielonych zakątków w Warszawie – dach na CNK przypomina bardziej skalniak. Dominującą jego cechą jest to, że przeważają tutaj „ścieżki” w postaci białych kamyków; starannie wytyczone alejki oraz małe, górskie rośliny, które wypełniają zaprojektowane przestrzenie. Jest tutaj wyjątkowo wietrznie, a warunki pogodowe są bardzo zmienne. Czasem panuje tu spora wilgoć, innym razem – sucho jak na patelni. Nadrzeczne rośliny nie zabawiłyby tutaj długo, dlatego projektanci posadzili roślinki kseromorficzne znane m.in. z Karpat. Mają one rozbudowane systemy korzeniowe i listki zatrzymujące wodę.
Na skojarzenie ze skalniakiem wpływ mają także wykusze okien, które ucharakteryzowane są na wielkie głazy.
Jeśli chcesz odwiedzić piękny taras widokowy, ciągle będący czymś oryginalnym w skali Polski – to naprawdę polecam ci to miejsce. Jedyne co warto wiedzieć to fakt, że na dach wchodzi się od strony Parku Odkrywców – po pochyłej rampie, a schodzi się z drugiej strony.
Ogród na dachu Centrum Nauki Kopernik jest dostępny bezpłatnie, zimą jest nieczynny, a latem jest otwarty do około 20, z wyłączeniem poniedziałku i dni, kiedy Centrum jest zamknięte.
Park Odkrywców
Park Odkrywców to fantastyczne miejsce przy samym Centrum Nauki Kopernik. Jest atrakcyjne zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych, mimo że na pierwszy rzut oka wydaje się, że atrakcji nie ma tu zbyt wiele. Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę, że tuż obok są Bulwary Wiślane, a całkiem niedaleko Park Fontann, to całkowicie zmieni nam się perspektywa.
Podobnie jak na ogród dachowy – tutaj także wstęp jest bezpłatny. Organizowane są tu kina letnie, warsztaty, czasem można tu oglądać deszcz spadających gwiazd (albo jak kto woli meteorów).
Główną jego atrakcją jest jednak kilka eksponatów, gdzie można poeksperymentować z dźwiękiem. Są tu m.in. szeptacze, które wydają odgłosy deszczu, burzy, czy morskich fal. Powodują dużą ciekawość u ludzi zarówno małych, jak i dużych.
Poza tym spotkać tu można „wibrujący kamień”, który należy zwilżyć wodą, potrzeć dłońmi, a będzie wydawał dźwięki. Na „kamiennej harfie” można zagrać specjalnym młoteczkiem, a przy „zwierciadłach akustycznych” usłyszeć można głos osoby, która stoi przy drugim z eksponatów. Zabawa trwa krótką chwilę i bardziej przypomina spacer od atrakcji do atrakcji, ale jest naprawdę bardzo ciekawa.
Nie będę jednak ukrywać, że największą atrakcją są „klawisze muzyczne”, po których można poskakać, wygrywając tym samym rytm. Tutaj spędziliśmy zdecydowanie najwięcej czasu.
Pozostaje tylko się cieszyć, że dziś przy projektowaniu kolejnych obiektów nie myśli się wyłącznie o wnętrzu. Tak naprawdę wykorzystuje się każdy dostępny skrawek terenu, by go jakoś urozmaicić.
Zarówno Biblioteka UW, jak i CNK są przecież szalenie charakterystycznymi budynkami, które same w sobie już przyciągają wzrok (i tłumy). Dlatego tym bardziej cieszę się, że wykorzystano je do celów rekreacyjnych, dostępnych publicznie. Sprawia to, że przestrzeń publiczna nie tylko się powiększa, ale też zaskakuje swoją formą i dostępnością. Dzięki temu Warszawa staje się prawdziwą metropolią na miarę tego mitycznego Zachodu.
Ogród na dachu Centrum Nauki Kopernik i Park Odkrywców
ul. Wybrzeże Kościuszkowskie 20, Warszawa
Dodaj komentarz