Po wizycie w Prochowni, o której pisałem tutaj, momentalnie nabrałem ochotę na więcej i więcej. Cóż, otwarta twierdza stała się dla mnie istną studnią bez dna, jeśli chodzi o ciekawostki, historię a szczególnie – kunszt inżynieryjny i strategiczny.
Słuchanie o możliwościach obronnych twierdzy to jedno – obejrzenie jej od środka to drugie
Spacerując w zasadzie dowolnym fragmentem Zamościa, nie da się nie zobaczyć jej murów obronnych, czy bastionów. To działa na wyobraźnię! Pomyśleć, że jeszcze całkiem niedawno (bo w XIX wieku) krążyli po nich żołnierze, pilnując fortyfikacji.
Bastion VII, czyli ten, który można zwiedzać – jest najpotężniejszym ze wszystkich, a dodatkowo został wzmocniony Nadszańcem, czyli dodatkową dwukondygnacyjną budowlą obronną. Turystom do zwiedzania oddano galerię strzelecką. Jest to nic innego jak niesamowicie długi tunel z charakterystycznymi oknami „niczym w zamku”, z którego żołnierze mogli oddawać strzały w przypadku najazdu wroga na miasto.
Do każdego z okien przypadało niewielkie pomieszczenie, które w tamtym okresie było niezbędne. Do czego służyło? Otóż forteca była budowana w czasach, gdy nie istniała jeszcze broń samopowtarzalna. Zatem strażnik po oddaniu strzału podawał swój karabin do tyłu do naładowania – a w tym czasie dostawał drugi, gotowy do kolejnego wystrzału. Pomieszczenia te były szalenie surowe, ograniczone ze sprzętów i wyposażenia do absolutnego minimum. Szczytem ekstrawagancji było kolebkowe sklepienie, które jednak do dziś przetrwało tylko w jednym takim miejscu.
W zimę było tam przeraźliwie zimno. Nie było drzwi pomiędzy stanowiskami, a otwory strzeleckie nie były w żaden sposób przeszklone. Korytarz pozwalał na szybkie przemieszczanie się pomiędzy stanowiskami strzeleckimi, a brak wyposażenia ułatwiał ewentualną ewakuację. Szczególnie warte odnotowania jest to, że ów stanowiska strzeleckie wraz z korytarzami – były dokładnie takie same z każdej strony miasta. Cóż, przynajmniej wśród żołnierzy panowała sprawiedliwość i żaden z nich nie miał lepiej! 😉
Równie ciekawa jest historia kazamaty
Po przejściu 150 m przez stanowiska strzeleckie – dociera się do naprawdę wielkiego pomieszczenia. Dziś równie dobrze moglibyśmy nazwać je halą, bo ma aż 300 m2. Tutaj znajdowały się stanowiska artylerii, z której dokonywano ostrzałów oraz składowisko amunicji. W pomieszczeniu tym znajdowały się niegdyś dwa kominki, a w sklepieniu – otwór wentylacyjny.
Wraz z rozwojem techniki wojennej – w 1866 roku podjęto decyzję o likwidacji twierdzy Zamość, która w tym okresie nie była dalej w stanie pełnić swoich funkcji obronnych, do których została pierwotnie powołana. Część murów miejskich wysadzono w powietrze, a ocalała jedynie część twierdzy – w tym nadszańce, które zaczęły spełniać inne funkcje gospodarcze. W ostatnich latach prowadzono tu kilka imprez kulturalnych oraz koncertów, ale jeszcze w latach 80. znajdował się tutaj… warsztat samochodowy. Tak, wyobraź sobie, że raptem te 40 lat temu, ktoś postanowił wykorzystać fort do naprawy aut. W środku zatem znajduje się tunel dla mechanika, a na ścianie frontowej do dziś wyraźnie zarysowana jest krawędź bramy wjazdowej. To się nazywa kreatywne wykorzystanie ruin!
500 metrów, ale pełne ciekawostek
Cała trasa liczy około pół kilometra. Zwiedza się to maksymalnie w godzinę, a w tym wliczona jest projekcja krótkiego filmu na temat historii Twierdzy Zamość w czasach Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego. Film jednak nie ma żadnego porównania z tym, który możesz obejrzeć w Prochowni. To króciutki dokument, który uzupełnia opowieść przewodnika, który towarzyszy nam przez całe zwiedzanie. Kazamata to tak naprawdę jedyny odcinek, w którym turysta faktycznie znajduje się pod ziemią. Cena nie jest wygórowana, a zwiedzanie tej trasy podziemnej jest znacznie ciekawsze niż podziemia ratusza, które w żaden sposób nie powaliły nas na kolana. Zwiedzając podziemia ratusza i Nadszaniec – przewodnicy w dużej części mówią to samo.
W Nadszańcu nie ma za specjalnie eksponatów do oglądania. Chodzisz po prostu korytarzami wewnątrz murów, a co jakiś czas możesz zobaczyć zaaranżowane z kartonów figury wojskowych, które mają przedstawiać, jak wyglądała obrona tego miejsca. Bardzo dużo robi tutaj opowieść przewodnika.
Nawet jeśli nie zdecydujesz się na zwiedzanie – koniecznie przejdź się wokół murów. Trasa została poprowadzona pomiędzy terenami zielonymi, w tym pięknym parkiem – w którym będziesz mógł zrobić sobie fajne fotki, albo odpocząć wśród cienia drzew.
Nadszaniec Taras Widokowy
Po zwiedzaniu Podziemnej Trasy Turystycznej, można również wejść na dach Nadszańca, na taras widokowy. Bilet jest wliczony w cenę zwiedzania z przewodnikiem. Sam w sobie nie jest zbyt powalający, bo jest trochę nisko, przez co panorama, którą możesz zobaczyć nie jest zbyt rozległa. Na górze, na trawie ustawiono armaty i widać stąd mały wycinek Zamościa. Z drugiej strony są wzmocnienia z trawy.
Dół Nadszańca został zaaranżowany na małą galerię handlową, gdzie sprzedaje się głównie ubrania. Fajna sprawa. To znacznie lepszy pomysł niż pozwolić, aby budynek niszczał.
Nadszaniec – dla kogo?
Nadszaniec to dobra trasa tak naprawdę dla każdego – nie jest wymagająca zarówno dla dzieci, jak i osób starszych. Zwiedzanie odbywa się o pełnych godzinach – wycieczka nie pędzi, tylko przemieszcza się spokojnym krokiem. W dodatku treści adresowane są do osób w każdym wieku i według mnie, to jedyna okazja, by móc zobaczyć pozostałości twierdzy od środka. Reszta bastionów dziś jest znacząco modernizowana i wykorzystywana do celów usługowych lub handlowych. W ten sposób podziemna trasa Zamościa jest prawdziwą gratką dla fanów militariów.
Nadszaniec – Trasa turystyczna
ul. Łukasińskiego 2, Zamość
www.nadszaniec.zamosc.pl
Dodaj komentarz