Jedno słowo, a przed oczami mam już rozpalony kominek, soczyście zieloną jodłę i przenikający się w powietrzu zapach piernika i mandarynek. Uwielbiam przygotowania do świąt i mam słabość do wszelkich motywów, które mi o nich przypominają. A bombki są właśnie jednym z nich.
Fabryka bombek Silverado
Kiedy natrafiłam w jakimś programie śniadaniowym na wzmiankę o całej fabryce – od razu wiedziałam, że muszę koniecznie zobaczyć ją na żywo. Logicznym wydaje się, że najlepiej byłoby wpaść tam, kiedy nie ma sezonu, czyli na przykład w… lipcu, no ale w środku lata to kompletnie inne zwiedzanie! Na szczęście udało nam się wyprosić wizytę u zarządców obiektem – i już w poniedziałek byliśmy na miejscu.
Całe przedsiębiorstwo jest skupione na dość niewielkim terenie i przypomina bardziej domy mieszkalne niż fabrykę. Tylko zapach lakieru i wyposażenie zdradza, gdzie jesteśmy. Kiedy sympatyczna przewodniczka wspomniała, że zwiedzanie trwa około 1,5 h – nieźle się zdziwiłam. Taka mała, szklana pierdoła, a tyle można o niej gadać? Po chwili jednak okazało się, że droga powstawania takiej bombki, jest dużo dłuższa, niż mi się początkowo wydawało.
Dmuchalnia
Cały proces rozpoczyna się w dmuchalni, gdzie pracownicy z długich kawałków szkła, formują różne kształty. W pomieszczeniu szybko podniosła się temperatura, kiedy dmuchacze przy użyciu dość silnych płomieni – sprawiali, że szkło rozgrzewało się do czerwoności.
Przy bombce klasycznej, okrągłej – wydmuchuje się bańkę. Jeśli kształt ma być finezyjny i przypominać np. pantofelek – używa się gotowej formy. Mężczyźni wydmuchiwali kształty z niespotykaną lekkością, przez co cały proces wydawał się szalenie prosty. Niestety – to wrażenie jest całkowicie złudne, a pracownicy mają po prostu dużą wprawę.
Srebrzalnia
Kolejną salą jest srebrzalnia. W wielkim kotle gotuje się zwykłą wodę, a igłą z maszyny stojącej tuż obok – wstrzykuje się do każdej bombki płyn dwuskładnikowy. Tych baz jest kilka w zależności od koloru, który chcemy uzyskać. Na przykład, przeźroczysty azotan srebra przy zetknięciu z ciepłą wodą – sprawia, że bombka się srebrzy i staje się bardziej odporna na stłuczenia.
Lakiernia
Przygotowaną w ten sposób prawie-bombkę, przenosi się do lakierni, gdzie jest zanurzana w odpowiednim do wzoru kolorze. W zależności od tego, co chcemy uzyskać – może przybrać warstwę gładką, matową lub tzw. mróz. Dopiero po tym etapie, rozpoczyna się tak naprawdę właściwy proces malowania. We wnętrzu rozchodzi się charakterystyczny zapach otwartego lakieru, ale panie zgodnie odpowiedziały, że się do niego przyzwyczaiły i im nie przeszkadza.
Z podziwem patrzyłam na kobietę, która miała do namalowania strasznie skomplikowany schemat. Na moje pytanie, ile czasu schodzi się jej nad jedną sztuką, odparła, że przy trudnych wzorach nawet do… godziny. A zdarza się, że musi takich wykonać np. 2000! To tak, jakby przez kilka tygodni malować w kółko ten sam szlaczek.
Nie znam nikogo (wykluczając mojego kota), kto cieszy się, kiedy bombka się rozbije. W fabryce Silverado – szklane ozdoby pękają na potęgę. Nikt nie był w stanie podać mi przybliżonej liczby odrzutów i wszyscy zgodnie twierdzą, że nigdy się nad tym nie zastanawiali. Za to bez trudu wymienili mi dzieła, których nie lubią, bo na każdym etapie produkcji sprawiają im „niespodzianki”. Prym wiodą tu wszelkie pocztówki, poduszki, czy chlebek. Często postanawiają popełnić harakiri dopiero pod koniec żmudnego malowania.
Ciężkie do odtworzenia są również wzory, w których występują szklane kamyki. Najłatwiej przyklejać je osobom, które mają chude, zwinne palce.
Wzorcownia
Kiedy przy ubieraniu drzewka, zdarzy się wypadek i któraś z bombek spadnie na ziemię, rozbijając się na tysiące kawałków – biorę zmiotkę i wywalam ją do kosza, nie zastanawiając się dłużej nad jej historią. Po wizycie we wzorcowni i wcześniejszym obejrzeniu fabryki – zdałam sobie sprawę ile nakładu pracy i ile osób jest zaangażowanych w taką pojedynczą ozdóbkę! Spójrz sami – można tu zobaczyć każdą, wyprodukowaną przez Silverado bombkę. Wszystkie są zachwycające, choć do artykułu musiałam wstawić określoną ilość zdjęć.
Ciekawostką jest, że wśród klientów Silverado był m.in. Michael Jackson i Barack Obama. No i z takich bliżej ci znanych to teraz również ja.
Szczerze polecam to miejsce do odwiedzenia, szczególnie z dziećmi, które są w wieku: „mamooo, a jak się robi/skąd się wzięło”. Maluchy są zachwycone i z wypiekami na twarzy obserwują pracę w fabryce. Po wizycie w tym miejscu każda polska bombka stanie się dla ciebie małą historią, nad której powstaniem czuwało wiele osób. Cena za jedną sztukę, również wyda ci się dużo niższa.
Silverado
ul. Henryka Sienkiewicza 15, Józefów
www.silverado.com.pl
Uwagi:
Zapisy na zwiedzanie są realizowane od września do 15 stycznia i cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Należy wcześnie zarezerwować bilet.
Koszt wycieczki wynosi ok. 40 zł od osoby.
Na miejscu znajduje się niewielki sklep, w którym można zakupić niektóre bombki.
Dodaj komentarz