Strona główna » Dawno się tak nie uśmiałem, jak na stand-up na żywo! Bang 2 położył na łopatki prawie 5000 ludzi zgromadzonych na Torwarze
standup na żywo

Dawno się tak nie uśmiałem, jak na stand-up na żywo! Bang 2 położył na łopatki prawie 5000 ludzi zgromadzonych na Torwarze

Wcale się nie dziwię, że ostatnio stand-up stał się bardzo modny. Brakowało mi już takiej rozrywki w Polsce.

Zrządzeniem losu wylądowaliśmy z Klaudyną na warszawskim Torwarze na występie Bang 2, tworzonym z udziałem polskich stand-uperów. Występował: Lotek, Pacześ i Ruciński, a więc ścisła czołówka tej formy rozrywki.

Dziwię się, że stand-up stał się modny dopiero w ostatnich latach

Tak patrząc przez ramię – to 15, 20 lat temu królowały kabarety. Każda telewizja w weekend musiała mieć swoje pasmo kabaretowe, a imprezy im dedykowane typu: Kołobrzeg czy Sopot – biły rekordy popularności. Występowały tam gwiazdy ze swoimi skeczami jak: Pazura, Stuhr; jak też całe zespoły: Ani Mru Mru, Neo-Nówka, Kabaret Moralnego Niepokoju, czy Limo. Oglądali to wszyscy, a niektóre powiedzonka przeszły nawet do popkultury i z pewnością masz w pamięci co lepsze skecze. Nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, że początek lat dwutysięcznych to jednocześnie okres, w którym ta forma rozrywki zaczęła zjadać własny ogon.

Kabarety od zawsze miały siłę.

Były świetną satyrą czasu, w którym się działy. Trochę takim przejaskrawionym, obśmianym komentarzem do wydarzeń, które miały w tamtym okresie miejsce. Potem jednak coś zaczęło się zmieniać, a kabareciarze coraz częściej swoją formą zbliżali się do intelektualnego poziomu seriali typu: Świat Według Kiepskich, Szkoła, czy Dlaczego ja. Na scenie dużo krzyku, przebieranek i dość prostackiego humoru, zamiast inteligentnej satyry.

Mnie to przestało wystarczać i nawet nie wiem, w którym momencie przestało odpowiadać.

standup na żywo
fot. Jacek Waszkiewicz

Co innego standup

Lata temu stand-up w Polsce próbował raczkować. Ten prąd był z pewnością silniejszy, ale ja zapamiętałem go głównie z regularnej emisji serii pt. HBO na Stojaka, emitowanego w telewizji kablowej. Ewidentnie była to dość niszowa rozrywka i odnoszę wrażenie, że przez popularność kabaretu – stand-up się nie przyjął.

Ostatnie 2-3 lata to jednak prawdziwa eksplozja jego popularności. Z Klaudyną zawsze przeglądamy oficjalne kanały, co ciekawszych reprezentantów tej formy rozrywki – w poszukiwaniu nowych treści. Oglądając regularnie ich występy, odkryłem – czemu tak bardzo przypadły mi do gustu. Otóż dostarczają mi wszystko to, czego zabrakło mi w kabarecie.

Przede wszystkim – podoba mi się, że na scenie praktycznie nie ma tematów tabu. Obśmiewane jest w zasadzie wszystko, zaczynając od związków, rodzinnych sytuacji, przez grupy społeczne, etniczne, na seksie kończąc. Stand-uperzy nie boją się poruszać tematów trudnych (oczywiście odpowiednio je uwypuklając oraz przerysowując), nie bojąc się powiedzieć na głos tego, o czym czasem myśli publika.

standup na żywo
fot. Jacek Waszkiewicz

Czasem odnoszę wrażenie, że jesteśmy zbyt poważni

W sieci trzeba uważać na to, co się pisze, bo można kogoś urazić. Nawet w rozmowach prywatnych coraz częściej jesteśmy strofowani, słysząc: „oj, już nie żartuj tak sobie, bo wykraczesz!”. Szanuję prawo każdego do jego poglądów, ale w dobie poprawności politycznej coraz rzadziej usłyszeć można niewinne żarty. Tracimy dystans do otaczającego nas świata i jestem wdzięczny Lotkowi, Rucińskiemu, czy Paczesiowi właśnie za to, że potrafią w tak sprawny sposób oczyścić atmosferę.

Kiedy oglądałem ich występy na YT – często zastanawiałem się nad usłyszanym żartem. Kurczę, czy tylko ja się z tego śmieje, czy publika tam siedząca też? Nieee, tym razem przesadził, pewnie go wygwiżdżą.

fot. Jacek Waszkiewicz

Fajnie zobaczyć stand-up na żywo, choć w domu mimo wszystko wygodniej

Torwar upewnił mnie w moich przypuszczeniach, że nie tylko mi tego brakuje. Ludzie uwielbiają się śmiać. Szaleją ze śmiechu, gdy znane im sytuacje opowie się w sposób prześmiewczy lub wykpi stereotypy panujące w społeczeństwie. Często myślimy przecież dokładnie o tym samym, o czym opowie Lotek czy Ruciński – tylko nie powiemy tego na głos.

Fajnie było zobaczyć ekipę na żywo, wysłuchać premierowych żartów i przeżyć to wszystko na własnej skórze. Blisko 3-godzinny występ był przezabawny, lecz dla mnie ciut długi. W domu uruchamiam sobie jeden skecz, by poprawić sobie nastrój – po czym gaszę projektor i wracam do swoich zajęć, będąc już zrelaksowany. To trochę jak koncert ulubionego wokalisty – chętnie zobaczysz na żywo, ale na co dzień wolisz słuchać go na swoim Spotify. Ze stand-up mam podobnie. Gdybym miał jednak wybierać między kabaretem, a stand-upem, bez wahania poszedłbym na ten drugi.

Filip Turczyński

Zawodowo inżynier jakości oprogramowania. Pracowałem przy kilku grach w tym przy Wiedźminie oraz w firmach LG i Samsung przy telefonach komórkowych. Pasjonat i kolekcjoner gier (kilkaset) i konsol (24). Uwielbia aktywnie spędzać czas wolny ze swoją rodziną.

1 komentarz

Dodaj komentarz

  • Sam zabierałem się do oglądania stand upu dość długo – żenujące kabarety nie zachęcały. Ale znajomi zaczęli podsyłać mi co smaczniejsze kąski i rzeczywiście, to naprawdę jest zabawne! A już traciłem nadzieję, że w Polsce mamy się z czego pośmiać 😀

Cześć!

Świat dzieli się na tych, którzy nie lubią zapachu benzyny i na tych, którzy go uwielbiają. My jesteśmy z tych drugich. Na tym blogu pokazujemy wszystkie fajne miejsca, które warto odwiedzić w Polsce. Nie musisz się już więcej zastanawiać co robić i gdzie iść w weekend. Z nami spędzanie czasu stanie się proste!

Chcesz więcej? Dołącz do grupy!

A może jeszcze więcej?