Strona główna » Na co jesteś narażony, podróżując komunikacją miejską?
komunikacja miejska

Na co jesteś narażony, podróżując komunikacją miejską?

Co może ci się przytrafić w miejskiej dżungli.

Komunikacja miejska to obiektywnie rzecz patrząc – wspaniały wynalazek. Masy mogą przemieszczać się po zurbanizowanym obszarze, przy zachowaniu względnie niskich kosztów. Niestety mimo niewątpliwych zalet (to nie ciebie będą pouczać, że źle prowadzisz), posiada masę wad. Albo uściślając – cały arsenał dziwnych pasażerów.

Przystanki autobusowe/kolejowe/tramwajowe/etc.

Palacze

Nie ma żadnego znaczenia, na którym stoisz. Jeśli nie dojeżdżasz z jakiejś pipidówy (na której nikogo nie ma, oprócz ciebie) – prawdopodobnie wzrokiem wynajdziesz chodzącą popielniczkę. Stoi taki model – koszula, spodnie w kancik i jara, dostojnie wypluwając płuca na tę mini poczekalnię. Nie odejdzie 3 metry dalej, bo po co. W końcu pali nie byle co! Mentolowe! Może i pachną miętą, dopóki ich nie zajara, ale tego nie wie, bo na opakowaniu nie napisali, a sam jak kopci to nie czuje, że coś nie tak.

Co tam, że ludzie chrząkają, dławią się dymem i kaszlą znacząco. Maso, po co masz płacić, wdychaj za darmo, w końcu na coś trzeba umrzeć, c’nie?

Parasolki pod wiatą przystankową

A zastanawiało was kiedyś, dlaczego podczas deszczu – ludzie posiadający parasol, za wszelką cenę chcą się dostać pod wiatę? Logicznie rzecz patrząc, powinno być tak:

deszcz nie zacina, ale mam parasol = stoję pod chmurką, ustępując miejsca tym, którzy parasola nie mają.

Jak to wygląda w praktyce?
No właśnie ci z parasolami pchają się pod daszek, a reszta moknie sobie dalej. Kiedyś tak sobie stałem podczas burzy ze 20 minut, bo oczywiście akurat, kiedy pada – autobusy nie przyjeżdżają punktualnie.

W końcu, mój look à la zmokły kogut, przyciągnął spojrzenie pewnej niewiasty, która zaproponowała, że może się ze mną zamienić, bo w sumie, to ona ma parasol. Jeeej, dzięki ci dobra kobieto – na pewno po tym staniu w strugach deszczu, teraz twój parasol mi pomoże. Pożaliłem się w pracy, bom cham i zamiast podziękować, to jeszcze jej tyłek obrobiłem i mój kolega Kamil ruszył mi z wyjaśnieniami:
– No, tak, ja też wchodzę pod wiatę z parasolem.
– Po co?
– Żeby wysechł.

Metro

Tak, kochani. Mimo że posiadamy jedną linię – już zasługuje na osobny akapit. Aby wejść na peron, trzeba skasować bilet lub przyłożyć kartę miejską do czytnika. Wówczas następuje hokus-pokus i bramki się otwierają.

Zastanówmy się, jaki przedmiot ma ze sobą kobieta zawsze. Tak, jest to torebka. Ale nie taka tyci torebka, tylko zajebiście wielka torba (ZWT)!
Teraz pomyślcie, co ma typowa kobieta w swojej ZWT?
Nikt tego nie wie! Ona sama, często też.

Zatem stoi taka baba w bramce i napierdziela tą torbą w czytnik – z góry, z lewa, z prawa! Wykręca się! I za każdym razem nic! Czytnik jak na złość nie chce wyłapać jej karty miejskiej!
Co zatem robi? Kładzie torebkę na bramce i zaczyna szukać tej nieszczęsnej karty. I tak szuka… 2-3-5-10 minut. No szlag człowieka może trafić!
Nie, nie może przejść na bok i przepuścić tej setki ludzi za sobą. Ona musi stać, blokować przejście dotąd, aż znajdzie! W końcu po to szuka.

Wsiadamy!

Och, uwielbiam ten moment! Wyczekałeś sobie w deszczu/upale/mrozie i w końcu jest! Kaban tak wypchany ludźmi, że ręki nie wciśniesz. W momencie, kiedy otwierają się drzwi – jesteś niesiony z tłumem i nagle okazuje się, że jednak się zmieściłeś. Przegub zawsze jest pusty, a dziwnym trafem – pasażerowie tłoczą się w drzwiach. Efekt jest taki, że po kilku przystankach, do takiego autobusu nie da się ani wejść, ani z niego wyjść.

Chcielibyście wiedzieć, co mnie jeszcze wkurza? Ludzie z tymi cholernymi parasolkami! Wchodząc, walą cię nimi w plecy – niby niechcący, ale takim zamaszystym gestem jakby konia do roli gnali! Albo strząsają całą deszczówkę, wprost na twoje spodnie.

Podróż

Okey. Udało się zdobyć miejsce siedzące/stojące. Przed nami tylko podróż. Wydaje się, że wszystkie kłopoty mamy za sobą… ale nie! Trafiają się ONI:

DJ

Szpaner z najnowszym iPhonem. Muza na pełen regulator, oczywiście bez słuchawek. Słucha jakiegoś badziewia, ale jest cool. Najczęściej trafia mi się, przed ósmą rano.

Nastolatki

Odmiana DJ’a. Z tą różnicą, że one nie potrzebują telefonu i głośnej muzyki, bo same potrafią robić hałas. Śmieją się, robią selfiki i oczywiście obgadują wszystkich dookoła.

Babcie

Generalnie babcie darzę dużym szacunkiem. To zazwyczaj wspaniałe kobiety, z dużym bagażem doświadczeń. Ale błagam – serio pytam – czy ktokolwiek jest mi w stanie wyjaśnić, po co one jeżdżą autobusami o 7 rano, z wielkimi, ceratowymi, zdobionymi w kratę torbami? Siedzi taka kobiecina, grzebie w tej torbie przez pół miasta, niby po co? Najgorsze jest to, że ona ma tam same wkurzająco-szeleszczące rzeczy. Do szewskiej pasji to doprowadza!

Kiedyś jechałem do Grochowa. Wsiadam do Ikarusa, a tam same takie babcie! I zaczęły jeszcze między sobą opowiadać: co im dolega, na co chorują. Co odważniejsze, pokazywały sobie różne objawy. Oczywiście głośno, bo głuche. Traumę po tej wyprawie mam do dziś.

Telefonista

Głośny typ. Dzwoni mu telefon, więc drze się na pełne gardło:
– Co?! Tak! Mogę gadać! No, co u mnie? A nic! Wszystko ok! Tak! Doooobrze cię słyszę!

Restaurator

Zapach wyprzedza człowieka.  Jeszcze typek nie wsiadł, a ty już wiesz, że na obiad będzie miał McDonalda, KFC czy inne kebaby. Nie to, żebym nie lubił. Ale w komunikacji miejskiej, jakoś nie przepadam za tego typu zapachami.

Wolny elektron

Ten typ najczęściej występuje, kiedy w pojeździe panuje tłok. Nie trzyma się niczego – żadnej poręczy, rurki czy siedzenia. Po prostu odbija się od ludzi dookoła. Inni są od tego, by go trzymać.

Wodospad Niagara

Problem typowo męski, który objawia się szczególnie w wakacje. Wsiada taki element, pot się z niego leje. Czasem w pełnej krasie, bez koszulki. Najgorsza wersja to kiedy występuje w połączeniu z wolnym elektronem – ociera się o ciebie, próbując zmyć z siebie swój pot i smród.

Dresy i kibole

Wieszaki dla najnowszej kolekcji Nike/Adidasa. Golą głowy, wychodząc z założenia, że na mądrej głowie włosy nie rosną. Często z piwem w ręku, uważają się za bardzo zabawnych. Najczęściej nie przejmują się innymi i zaczynają demolować pojazd, którym akurat się poruszamy. Naturalnym odruchem jest ucieczka z autobusu.

Żul

Wsiadasz i szoook! Zgromadzenie z przodu i na przegubie, a z tyłu masa miejsc wolnych. Zadowolony, siadasz na fotelu i już po paru sekundach, zaczynasz rozumieć przyczynę… Obok ciebie siedzi wczorajszy jegomość, który łazienkę ostatni raz widział w domu. Kiedy miał jeszcze dom. Ze 20 lat temu.
Kiedyś jechałem z takim 2 przystanki. Facet wysiadł, zostawiając woń niczym Pepe Le Swąd. Miałem ochotę tłumaczyć, każdemu kolejnemu pasażerowi, który się dosiadł, że to nie ja tak walę.

Wysiadamy!

Uffff! Dotraliśmy na miejsce. Została wysiadka.
Opcje są dwie – albo jesteś niesiony z tłumem (gdzie nikt nie pyta, czy wysiadasz, czy nie – po prostu cię wynoszą), albo wysiadasz sam. O ile się da. Bo te inteligenty stojące po drugiej stronie drzwi nie zawsze dadzą wysiąść, stojąc centralnie w drzwiach i ładują się do środka, zaraz po ich otworzeniu.

Epilog

Autobus to miejsce publiczne. I tak jak w innych miejscach publicznych trzeba reprezentować pewną kulturę osobistą, tak w komunikacji miejskiej również. Wymieniać mógłbym jeszcze masę innych przykładów (np. wysiadasz, by przepuścić ludzi, którzy chcą wysiąść i nikt cię nie chce wpuścić z powrotem), ale ten artykuł pisałbym kilkanaście dni. Niemniej, zawsze kiedy powtarzam sobie, że to „już ostatni raz, a od dziś będę śmigał moim Lanosem” – trafiam na baranów, którzy nie potrafią jeździć po drodze. Ale to już temat na inny wpis…

Prawa do zdjęcia należą do – Photobeppus.

Filip Turczyński

Zawodowo inżynier jakości oprogramowania. Pracowałem przy kilku grach w tym przy Wiedźminie oraz w firmach LG i Samsung przy telefonach komórkowych. Pasjonat i kolekcjoner gier (kilkaset) i konsol (24). Uwielbia aktywnie spędzać czas wolny ze swoją rodziną.

2 komentarze

Dodaj komentarz

Cześć!

Świat dzieli się na tych, którzy nie lubią zapachu benzyny i na tych, którzy go uwielbiają. My jesteśmy z tych drugich. Na tym blogu pokazujemy wszystkie fajne miejsca, które warto odwiedzić w Polsce. Nie musisz się już więcej zastanawiać co robić i gdzie iść w weekend. Z nami spędzanie czasu stanie się proste!

Chcesz więcej? Dołącz do grupy!

A może jeszcze więcej?