Strona główna » Kamieńczyk muzeum i wspomnienia – ta książka przeniesie cię na dawną mazowiecką wieś
kamieńczyk muzeum i wspomnienia

Kamieńczyk muzeum i wspomnienia – ta książka przeniesie cię na dawną mazowiecką wieś

Jeszcze kilka lat temu Kamieńczyk nie wydawał mi się miejscem, które trzeba odwiedzić. Zdanie zmieniłam o 180 stopni w dniu, kiedy razem z Filipem wybraliśmy się do tutejszego muzeum. To były początki naszego prowadzenia bloga i jeśli mam być szczera - trochę wątpiliśmy, że na miejscu zobaczymy coś, co nas zachwyci. A zachwyciło nas wszystko.

Muzeum w Kamieńczyku to miejsce prowadzone przez pasjonata. Pan Henryk Słowikowski jest emerytowanym hydraulikiem, który mówi o sobie, że jego życie to jedne długie wakacje. Wszystko, co sobie wymarzy, to ma.

Przez wiele lat systematycznie gromadził wycofane już przedmioty codziennego użytku, których kiedyś używało się w gospodarstwach, w tym wiele takich, które związane są z lokalną historią Kamieńczyka. Jednocześnie sam dorastał na tym terenie, szkoda mu było porzucić je gdzieś na wysypisko, więc dbał o coraz więcej starych rzeczy, doprowadzał do ich renowacji, skupował je, aż wreszcie miał tego tak dużo – że otworzył niewielką wystawę.

Rzeczy dla turystów byłyby tylko kolejną kupką gadżetów, o której mówi się „no byliśmy w takim tam lokalnym skansenie”. Jednak tu właśnie wkracza niesamowita charyzma Pana Henryka. Potrafi o każdym przedmiocie opowiedzieć takie historie, że człowiek nie tylko to wszystko przyswaja, ale ma ochotę dosłownie usiąść i nie kończyć tej lekcji. Jest niesamowitym człowiekiem, skarbnikiem historii, człowiekiem gadułą, którego lubi się już po chwili rozmowy.

O samym muzeum na blogu już było, więc jeśli masz ochotę odwiedzić to miejsce – to zapraszam cię do tego artykułu. Uwielbiam słuchać opowieści, które nie stanowią jedynie zbioru kolejnych dat, a to muzeum właśnie takie doznania zapewnia. Wykład na miejscu to co najmniej 2h, ale dla głodnych wiedzy – całkiem niedawno powstała cała książka!

Kamieńczyk Muzeum i wspomnienia

Książka ma dwóch autorów – Henryka Słowikowskiego i Rafała Grzędę. Panowie poznali się właśnie w tym muzeum. Pan Rafał pomógł spisać wspomnienia i to wszystko, co Pan Henryk opowiada w muzeum i dodał jeszcze trochę od siebie. Książka Kamieńczyk muzeum i wspomnienia to prawdziwe tomiszcze wydane na ładnym papierze i w grubej okładce. Liczy sobie blisko 400 stron i jest podzielona na trzy główne części: Muzeum; Wspomnienia „Prawdziwka”; i Kamieńczyk i okolice historycznie.

Na kolejnych stronach dosłownie przenieść się można na dawną mazowiecką wieś. Największą wartością było dla mnie uzyskanie masy ciekawostek, bo książka napisana jest w formie krótkich historii. Mamy np. podrozdział Flisacy, Higiena, czy Tradycje, zabawy i zabawki z dzieciństwa. Pan Henryk opowiada tak samo, jak w swoim muzeum, więc język jest lekki i wciągający (we wprowadzeniu autor mówi o nim język nie literacki, a… styl hydrauliczyny).

Przykład?

„Choinka na święta […] Jak się wejdzie do lasu na Szuminie, to czuje się historię, takie stare, ogromne drzewa rosną. To trzeba było, ja tego nie robiłem, taki bohater nie byłem, ale ten kolega, starszy ode mnie, nazywał się Grzywacz Stanisław, właził na sam czubek i ścinał czub. Nieraz się ten czub zwiesił i trzeba było drugi ciąć. I potem 8 km na plecach trzeba byto go nieść do domu. Bo inaczej, to kawałek sosny ubierali na święta. Ale sosna to nie atrakcja. Świerk to atrakcja. To świerk był w bogatszym mieszkaniu. Mama cukierków choinkowych specjalnie kupiła, jabłek. Bo kiedyś to się wieszało wszystko, co się świeciło. Ciasteczka, jakieś tam łańcuszki z papieru robione. Gwiazdę się skleiło ze sreberka z papierków po cukierkach, ale to była radość. Zupełnie inny świat. […].”

Cudnie się to czyta, prawda? Od razu czuję ten las, mam to wszystko przed oczami i zajadam się tymi cukierkami z tej pięknej choinki.

Książka Kamieńczyk Muzeum i wspomnienia to jak opowieści dziadków, czy nawet pradziadków

Można tu poczytać o tym, że kiedyś ludzie myli się ostatni raz na jesieni, a potem dopiero na wiosnę, a wodę brano z jakiegoś oczka wodnego, jeziora lub rzeki, bo studni nie było. Leśniczy był osobowością drugą po księdzu, bo drewno było jedynym środkiem energetycznym. Popiół uzyskany z gałęzi jest nazywany potażem, bo ma w sobie potas, który świetnie nawozi ziemię, a tam – gdzie go użyto – rosła szlachetniejsza trawa. Albo taki news – wiesz, skąd się wzięło powiedzenie „klnie jak szewc”? Ano stąd, że kiedyś buty robiono ze skóry, a moda była taka, że czuby zakończone były szpicem. Skóra była wcześniej moczona, buty zszywano na lewej stronie i już – w momencie, kiedy większość pracy była za szewcem – po przewrocie na prawą stronę, potrafiła pęknąć, co stanowiło przyczynek do zirytowania. Dodatkowo dowiedzieć się można – kim był woziwoda i jak do Gdańska spływano dąb, który przecież tonie.

Książka jest usystematyzowana, sporo tu zdjęć w kolorze. Czyta się ją przednio, a historia to nie tylko źródła pisane, ale też ustne przekazy, historie rodzinne, czasem zasłyszane i potwierdzone u innych. Dowiadujemy się więc o mniej znanych tradycjach, które często podchodzą już pod wandalizm, jak np. zamalowywanie szyb (często… olejną farbą) z okazji Nowego Roku u panien. Oczywiście nikt nie dał się złapać, bo musiałby pokrywać koszty wymiany takiego okna. Fajnie wiedzieć, jak starszyzna powie, że dzisiejsza młodzież jest rozpuszczona. 😉

kamieńczyk muzeum i wspomnienia

kamieńczyk muzeum i wspomnienia

Do tego pełno tu opowieści, w których uczestniczyli inni ludzie. Część z nich była do rany przyłóż, część trochę wredna, ale widać, że ludzie znali się i starali trzymać się razem. Przeważa tu nostalgia, przy lekturze czuć, że dzisiejszy świat pędzi znacznie szybciej, masz przemyślenia, że jeszcze dobrze nie wiesz jak twój sąsiad na imię, a on już się wyprowadza. Dla żądnych wiedzy – dużą część książki przy opracowaniu Pana Rafała Grzędy – zajmuje historia Kamieńczyka. Skąd pochodzi nazwa, jak zmieniał się z osady w cenione miasto flisackie, które potem znowu straciło na znaczeniu. Gorąco polecam to dobra lektura dla każdego, kto chce poczuć się zauroczony Mazowszem.

Niezwykła historia pana Henryka została spisana na kartach. Uzupełniona o niezwykły zarys historyczny stała się dla mnie…

Opublikowany przez Skomplikowane Czwartek, 7 maja 2020

Klaudyna Turczyńska

Nie może usiedzieć w miejscu, każdy weekend spędzałaby w trasie. Pasjonatka fotografii. Lubi odpoczywać na wsi, ale kocha miasto. Łatwo odnajduje się w każdej roli i nie potrafi spędzać czasu bezczynnie. Czasem można ja spotkać, jak pilotuje z dzieckiem samolot i bazgra kredą po chodnikach, malując kotki. Nie żyje bez kawy.

7 komentarzy

Dodaj komentarz

  • Witam, moja babcia pochodziła z Kamieńczyka jednak po latach przeprowadzila sie do Gdańska. Na szczęście cześć rodziny tam została i dzięki temu, jako dziecko, udało mi sie spędzić tam niesamowite wakacje☺
    Czy wiecie gdzie można kupić tą książkę pełna wspomnień nie tylko autora ;)?

    • Dzień dobry – najprościej w samym muzeum w Kamieńczyku. Niestety, nie wiem czy istnieje możliwość zamówienia jej gdzieś online.

  • Dzień dobry,znam historię o ukrywających się Żydach,ale w Kamieńczyku.
    Niestety,pewna osoba ich wydała i nie doczekali końca wojny.
    Pozdrawiam.

Cześć!

Świat dzieli się na tych, którzy nie lubią zapachu benzyny i na tych, którzy go uwielbiają. My jesteśmy z tych drugich. Na tym blogu pokazujemy wszystkie fajne miejsca, które warto odwiedzić w Polsce. Nie musisz się już więcej zastanawiać co robić i gdzie iść w weekend. Z nami spędzanie czasu stanie się proste!

Chcesz więcej? Dołącz do grupy!

A może jeszcze więcej?