Niezależnie od przyjęć, na które chodzę, często widzę ten sam obraz. Kiedy nadchodzi moment krojenia tortu, następują porozumiewawcze spojrzenia i słowa:
– Może ty lepiej pokrój…?
Faceci jakby znikają za stołem, a kobiety organizują się jak w jakimś kółku gospodyń i słyszysz kilka rad naraz, każdą inną na temat krojenia (kurde) ciasta.
Nie wiem jak tobie, ale mi największą trudność sprawia pierwszy kawałek, zawsze jest trochę bardziej krzywy, ale później już leci:
– Ciociu Stasiu, cioci mniejszy? Nie ma najmniejszego problemu, już kroję!
Znacznie gorzej jest z ciastem z tzw. dużej blaszki. Męczysz się, pieczesz, dekorujesz, przyozdabiasz. W końcu szczęśliwa bierzesz głęboki oddech i w duchu jarasz się, że jest perfekcyjnie – brak zakalca, a ciasto wygląda na PRZEPYSZNE. Kawa gotowa, teraz tylko podać je gościom. Tylko kurde jak?
Odkroić mały kwadrat i wyjąć go łyżką, a potem jakoś pójdzie? Gorzej, jak jest z galaretką i na herbatnikach na spodzie. W rezultacie wyjmujesz kolejne kawałki naruszone albo z amputowanym dołem. Nikt nigdy nic nie komentuje, ale rozmawiając z innymi kobietami – wiem, że nie tylko ja miałam z tym problem. Ta mała perfekcjonistka w tobie wrzeszczy i mówi:
– Kochanie, mamy problem…
Brakujący kawałek boli, ale dziś zdradzę wam sekret, jak sobie z tym radzę. Sposób działa na każdy rodzaj ciasta, które chcesz wydobyć z nierozpinanej blachy.
Co będzie potrzebne:
- Folia spożywcza
- 2 większe od blachy płaskie tace/deski do krojenia albo tak jak u mnie – sztywne podkładki
- nożyczki
- nóż
Pomysłowe. A czy sprawdza się w przypadku ciasta z kremem?
Tak! Bezy, z kremem, z galaretką – wszystkie. Tylko muszą być „płaskie” czyli jak np masz WZ, to kleksy ze śmietany dekorujesz dopiero po wyjęciu z blachy. 🙂
To w takim razie przy następnej okazji wypróbuję 🙂