Nie lubię marnotrawienia prądu. W tym jest pewien paradoks, bo każdy zwraca uwagę na cieknący kran czy otwarte okna w sezonie grzewczym. Co innego jednak gdy rozmawiamy o elektryczności. Ta jest dla nas niedostrzegalna na pierwszy rzut oka i na dłuższą metę nad nią w ogóle nie rozmyślamy. Ot, wkładamy wtyczkę do kontaktu i działa.
Każde urządzenie to ukryte koszty
Ostatnio siedząc w mieszkaniu, zwróciłem uwagę na to, ile urządzeń elektrycznych mamy w domu. W trakcie małżeńskiej dyskusji nawet nie byłem w stanie doliczyć się, ile razy zmienialiśmy coś w tym zakresie. Przykłady? Gdy po wieloletnim remoncie; prace wykończeniowe w salonie uznaliśmy za zakończone – mieliśmy pod telewizorem trzy pojedyncze gniazdka. Dziś mamy cztery podwójne, bo muszą obsłużyć telewizor, kino domowe, dwie konsole, router, odbiornik monitoringu domowego oraz centralkę Fibaro. A to przecież tylko jedno pomieszczenie!
W pozostałych pokojach jest podobnie – każde z nas ma teraz swój telefon, opaskę sportową, czytnik ebooków czy inne elektryczne bądź elektroniczne urządzenia, które zwyczajnie zjadają prąd. Często nie trzeba z nich nawet korzystać, bo wystarczy, że pozostają w trybie czuwania. Konsole zawsze sobie pobiorą gry lub aktualizacje w tle, ładowarka pozostawiona w kontakcie (chociaż nie ładuje telefonu) pobiera prąd, a telewizor mimo iż wykorzystywany wyłącznie do grania na konsolach – czuwa zupełnie niepotrzebnie.
Do niedawna miałem dość oczywisty sposób na ograniczenie zużycia energii
Jaki? W pierwszej kolejności wymieniliśmy żarówki na ledowe. To było już ze dwa, trzy lata temu i jednorazowo był to spory wydatek, ale zużycie energii rzeczywiście znacząco zmalało. Oczywiście, oszczędności są większe im bliżej wakacji, gdy słońca za oknem znacząco więcej i zwyczajnie nie trzeba z oświetenia już tak często korzystać.
Wyciągałem wtyczkę z kontaktu. To na pewno działało, ale umówmy się – nawet w założeniach nie jest to wygodne rozwiązanie. Tam, gdzie do gniazd dostęp był wygodny, robiłem to chętniej. Jednak gdy za każdym razem musiałem przesunąć szafkę RTV czy komodę – moje silne postanowienia były (skutecznie) wystawiane na próbę. W efekcie bardzo szybko porzucałem swoje postanowienie, słusznie traktując je jako zupełnie nieefektowne i ergonomiczne.
Sięgnąłem więc po Fibaro Wall Plug
W poprzednim artykule wspomniałem, że zostałem pochłonięty tematem automatyki domowej. Tę postanowiłem oprzeć na rozwiązaniu od Fibaro. W mojej ocenie to proste rozwiązanie dla osób, które nie siedzą w tym tak głęboko. Wszystko jest proste i przejrzyste. Fibaro ma w swojej ofercie również gniazda elektryczne, które w związku z moimi problemami wzbudziły u mnie większe zainteresowanie niż nawet głowice.
W tym zakresie oferta jest dość szeroka. Fibaro oferuje gniazdka wyglądające jak standardowe, które można zamontować w ścianie lub takie rodzaju przejściówki – Fibaro Wall Plug, które sam posiadam. To jakby wtyczka będąca jednocześnie gniazdkiem. Przez kilka ostatnich lat przez moje ręce przewijały się podobne rozwiązania od konkurencyjnych firm jak choćby TP-Link, które mają jedną zasadniczą wadę – są wielkie. Do tego stopnia, że w podwójnych gniazdach zasłaniały jedno z nich.
Fibaro Wall Plug jest miniaturowy
Po włożeniu go do gniazdka – zajmuje niewiele miejsca, a pod względem designu praktycznie potrafi się wtopić w otoczenie. Biały plastik ze świecącą ramką to jedyne, co zobaczymy, gdy do Wall Pluga włożymy jakąś wtyczkę.
Wspomniana ramka może mieć kilka zastosowań. Pierwsze – pokazuje obciążenie sieci elektrycznej. Krótko mówiąc, jeśli akurat nie korzystamy z gniazdka – świeci na biało. Jeśli obciążenie jest większe, zmienia kolor od zielonego aż do strasznego ciemnego fioletu. W ten sposób mogę już na pierwszy rzut oka ocenić, jak wiele prądu pobiera z sieci dane urządzenie elektryczne. Drugą opcją jest wykorzystanie samego podświetlenia. Tym możemy sterować i wykorzystać je jako np. lampkę lub oświetlenie pokoju. Przydatne, jeśli masz małe dzieci w domu, które boją się ciemności.
Fibaro Wall Plug ma także zabezpieczenia dziecięce (zasłonięte gniazda na wtyki), a także służy jako listwa przeciwprzepięciowa
Jeśli więc jest jakiś skok napięcia lub przebicie – wtyczka zatrzyma nieprzyjemne skutki na sobie. Cała magia rozpoczyna się wraz z podłączeniem urządzenia do centrali. Wówczas można monitorować zużycie prądu, a w przypadku gdy to jest niesatysfakcjonujące – wyłączyć gniazdko. Jeżeli więc tak jak my – nie korzystasz z telewizora między 8 a 16 – możesz ustawić sobie harmonogram, by gniazdka były w tym czasie wyłączone. Punktualnie o 16 blokada się zwalnia, a telewizor, konsole i inne urządzenia się uruchamiają. Wygodne, praktyczne i oszczędne!
Co w przypadku, gdy masz wolne i chcesz skorzystać z telewizora wcześniej? Nie, nie trzeba odsuwać szaf. Wystarczy uruchomić aplikację na komputerze lub telefonie, by włączyć je na życzenie. To szalenie wygodne rozwiązanie! Nawet nie zliczę, ile razy wychodząc „dosłownie na chwilę” na powietrze, zostawialiśmy włączony monitor w komputerze lub głośniki, które niepotrzebnie pobierały prąd. Teraz wystarczy, że wyjmę telefon i mogę je zgasić z dowolnego miejsca na świecie. Podobnie jak opisywane wcześniej głowice, tak samo gniazda można łączyć w istne łańcuchy. Jeśli więc masz czujnik ruchu, zmierzchu czy np. zalania – możesz ustawić akcje np. „jeśli pojawi się woda w łazience, wyłącz gniazda” albo „jeśli czujnik ruchu wykryje ruch na klatce schodowej, włącz telewizor”. Możesz więc zautomatyzować dom, by zachowywał się niczym ten z Kevin sam w domu. Przydatne szczególnie podczas dłuższych nieobecności.
Zarządzanie energią
Ile zużywa prądu twój telewizor? A ile pozostawiona w stanie czuwania konsola? Może ciekawy jesteś, jak to przekłada się na twoje finanse? Przyznam, że dopóki nie zobaczyłem panelu zarządzania przed oczami, wszystkie te liczby były dla mnie totalną abstrakcją. Teraz logując się do centralki, mogę ocenić jakie koszty generują poszczególne urządzenia i tym samym zaplanować bardziej efektywne korzystanie z nich, by zaoszczędzić na energii. Sam panel jest przejrzysty i wystarczy wprowadzić podstawowe dane jak cena za jednostkę energii, by mieć wszystko zaprezentowane w postaci czytelnych wykresów.
Uwielbiam takie rozwiązania
Fibaro Wall Plug to małe, ładne i funkcjonalne urządzenie. A takie uwielbiam najbardziej! Pozwala na łatwą organizację, realne oszczędności i wygodę. Wszystko w formie niewielkiej, nierzucającej się w oczy wtyczki, która wpasuje się w wystrój każdego pomieszczenia. To jedna z najlepszych rzeczy, od której w ogóle warto zacząć prace nad automatyzacją swojego domu.
Wszytko pięknie, ładnie ale trzeba mieć centralke fibaro by z tego skorzystać. Są inne firmy, które wymagają tylko aplikacji w telefonie lub nieco droższe, do których trzeba dokupić hub’a. Koszt centralki fibaro przewyższa koszt takiego hub’a i paru gniazdek. Rozumiem, że fibaro nie tylko do tego ma służyć, ale cały artykuł mówi o oszczędności z fibaro wall plug. Gdyby można było wykorzystać ją do innych systemów… A co do kolorów, to jak wspomniałeś, gdzieś za regałem no nie będzie widać
Wall Plug występuje również w wersji dla HomeKit – wówczas możesz zapomnieć o centralce i obsługiwać przez appkę 🙂
Owszem, za regałem nie będzie widać, dlatego Fibaro dostarcza również aplikację na telefony, tablety i komputery, byś miał zawsze pod ręką wszystkie dane, których potrzebujesz.