Wybór kierownicy do gier nie jest rzeczą łatwą. Na rynku panuje spore rozwarstwienie cenowe. Konsument musi wybierać między totalnie najtańszymi konstrukcjami pełnymi kompromisów albo wśród konstrukcji zbliżających się nawet do dwóch tysięcy złotych. Brak średniej półki cenowej sprawia, że trzeba wybierać wyłącznie między modelami drogimi lub bardzo drogimi.
Siłą rzeczy rynek podzielił się pomiędzy dwóch dominujących producentów: Logitech oraz Thrustmaster. Każdy ma swoich zwolenników i przeciwników. Co jednak ma wybrać gracz, który dopiero szuka swojej platformy? Postanowiłem skonfrontować przedstawicieli dwóch frontów i ułatwić podjęcie decyzji.
Zawodnicy wysokiej klasy
Patrząc na jakość wykonania obydwu propozycji – trudno jest tutaj jednoznacznie wskazać faworyta. Zarówno Logitech jak i Thrustmaster wykorzystują materiały wysokiej klasy jak: skóra, aluminium, czy stal. Zarówno G923 jak i TX prezentują się wspaniale, chociaż przy bliższym i dłuższym spotkaniu – delikatnie wskazałbym na Logitecha.
Nie mogę pozbyć się wrażenia, że na korzyść Logitecha przemawia wykorzystany plastik. Jest mniej surowy, lepiej spasowany i przyjemniejszy w dotyku, szczególnie na korpusie całego urządzenia. Do tego przyciski funkcyjne na samej kierownicy są rozłożone bardziej naturalnie i rozsądnie. Nie jest to różnica decydująca o wyborze kierownicy. To raczej delikatne niuanse przemawiające za wygodą i poczuciem lepszego wykorzystania użytych tworzyw.
Ponadto jestem wielkim fanem samego modułu pedałów od Logitecha. Hamulec jest przyjemnie twardy, same pedały wykonane są z jednego odlewu aluminium, wraz ze specjalnym stoperem dla dywanów. Tę przewagę konkurencja pozwala jednak łatwo wyeliminować dzięki zaletom, o których piszę w kolejnym akapicie.
Ekosystem – tutaj Thrustmaster gromi rywala
Cóż, jeśli zakup samej kierownicy traktujesz jako cel ostateczny, to ten akapit w zasadzie możesz pominąć i postawić od razu na Logitecha. Ten oferuje bowiem tylko możliwość rozbudowy o Shifter, czyli moduł skrzyni biegów.
Thrustmaster zaś, to w zasadzie nieograniczone opcje. Możesz dowolnie zmieniać samą obręcz kierownicy np. na taką stylizowaną na F1 albo na wzór kierownic znanych z rajdów samochodowych. Zamontować można nawet taką stylizowaną na Ferrari z lat 50. Na tym jednak możliwości się nie kończą. Przebierać można wśród różnych modeli pedałów, skrzyń biegów, a nawet dokupić można moduł z hamulcem ręcznym. Możliwości konfiguracji są zatem znacząco większe niż u Logitecha, co jest praktyczne w przypadku, gdy dojdzie do uszkodzenia bądź awarii któregokolwiek z elementów. U Logitecha trzeba całość w zasadzie wyrzucić do śmieci, podczas gdy u Thrustmastera osobno można nawet dokupić sam korpus – serwomechanizm, który jest centralnym elementem i niejako sercem zestawu.
Oprogramowanie i wsparcie
Tutaj z kolei to Logitech gromi rywala. Za kierownicą stoi ogromne wsparcie w postaci oprogramowania od Logitecha. Podłączasz pod komputer, instalujesz dedykowane sterowniki i można w zasadzie wszystko – aktualizować firmware, ustawić przyciski, dokonać kalibracji urządzenia i jeszcze więcej.
W przypadku Thrustmastera jest… prosto. Gdy pierwszy raz dokonywałem aktualizacji oprogramowania – kilkukrotnie upewniałem się, czy na pewno ściągnąłem odpowiednią aplikację. To prosty, trzyprzyciskowy program, który wygląda jak napisany przez stażystę i sprawia wrażenie podejrzanego. Naprawdę – bałem się, że uszkodzę tym nowy sprzęt! Co więcej – jest zupełnie nieintuicyjnie zrobiony. Podczas pierwszej aktualizacji… dokonałem jej tak naprawdę trzykrotnie, zanim zorientowałem się, że w zasadzie nic więcej nie trzeba robić. Wspomniany soft nie pozwala na nic. To niewielka (niecały 1 mb) aplikacja, która służy tylko do aktualizacji kierownicy i tyle. Bieda z nędzą.
Kultura pracy
I – jak to mawiają – tutaj jest pies pogrzebany. Bo jest to też bardzo skomplikowana odpowiedź. Zarówno Logitech G923, jak i Thrustmaster TX wspierają wibracje w systemie Force Feedback – zatem obie kierownice teoretycznie oferują nam dokładnie to samo. Przecież to standard. Z tym że Thrustmaster robi to lepiej, bo wykorzystuje w swojej konstrukcji system paskowy, a nie zębatkowy jak konkurencja. Oznacza to, że urządzenie jest naprawdę ciche, a wrażenia jakby ciut bardziej realne.
Przy czym Logitech dysponuje tajną bronią w postaci technologii TrueForce. Jest to znacznie bardziej rozbudowany system wibracji. To przepaść jak pomiędzy padem od PS5 a Xbox Series X. Dzięki TrueForce jadąc autem – odczuwa się dosłownie każdą nierówność, kamień na drodze, czy nawet strugi błota. Force Feedback nigdy nie zbliży się do tego poziomu odczuć. Haczyk? TrueForce nie jest obecnie zbyt chętnie wspierany. Wykorzystuje go raptem kilka gier, które z dnia na dzień też stają się coraz starsze. Na Xboksie najnowszą jest GRID z 2019 roku!
Cena
Bez najmniejszych wątpliwości taniej dostaniemy Logitecha. Głównie dlatego, że producent często wrzuca swoje produkty do różnych promocji i przecen. Jeśli zatem darzysz sympatią szwajcarskiego producenta – spokojnie wypatruj okazji. Takie trafiają się dość często.
Jeśli jednak marka jest ci obojętna, a TrueForce traktujesz jako ciekawostkę bez przyszłości – bierz Thrustmastera. Ogrom możliwości rozbudowy, jakość wykonania oraz kultura pracy podczas wykorzystania wibracji – to są elementy, których nie da się przecenić. A producent cały czas rozbudowuje ofertę, dając nadzieję na jeszcze większy wachlarz możliwości na przyszłość.
Dodaj komentarz