Optymalizacja wydatków i idea oszczędności ekologicznej stała się ostatnio moim nowym polem doświadczalnym. Odkąd w domu pojawiło się FIBARO – kombinuję, jak z niego korzystać, by automatyzować, optymalizować i realnie zaoszczędzić kolejne pieniądze.
Jesień do doświadczeń jest idealnym okresem
Okres wiosenny i wakacyjny to czas, w którym praktycznie nie ma nas w domu – z prądu się nie korzysta, z ogrzewania tym bardziej. Okna pootwierane na oścież, bo przecież słońce przyjemnie wpada przez szyby i ogólnie panuje atmosfera totalnego rozprężenia i wypoczynku. Wtedy też ciężko szukać oszczędności w czymś, z czego się nie korzysta. Kaloryfery zakręcone, a niewykorzystywana elektronika wyłączona za pomocą FIBARO Wall Pluga.
Gdy jednak kończy się wrzesień, mrok zaczyna spowijać mieszkanie, a i coraz częściej trzeba załączać piec, by w domu nadal panowała stała, przyjemna do życia temperatura. We mnie wówczas budzi się znów duch kombinowania i grzebania w ustawieniach systemu. Z jednej strony – daje to realne oszczędności, a z drugiej – zaspokaja mój głód majsterkowicza. Dlatego w tym roku postanowiłem uzupełnić automatykę o dwa proste gadżety, które realnie pomogły mi w zarządzaniu domem.
FIBARO Door/Window Sensor
Zestaw dwóch malutkich pastylek wygląda dość niepozornie, ale jego możliwości w połączeniu z innymi elementami FIBARO sprawiają, że jest to nieoceniony gadżet w każdym domu.
Pastylki te to nic innego jak czujnik otwartych bądź zamkniętych drzwi i okien. Są niewielkich rozmiarów i przykleja się je za pomocą dwustronnej taśmy klejącej do framugi okien i drzwi. Z początku miałem trochę obawy o sam klej, czy przy odrywaniu z moich drewnianych drzwi nie zerwie mi to również wierzchniej warstwy lakieru. Dość szybko się o tym przekonałem, bo pierwsza próba okazała się błędna i… czujniki przykleiłem za daleko od siebie. Obawy więc były nieuzasadnione – klej ładnie zszedł, a jednocześnie trzyma dość mocno.
Czujniki występują w aż 7 różnych kolorach od białego, przez odcienie szarości, brązu i czerni. Ta gama kolorystyczna pozwala dopasować czujnik do dużej większości dostępnych kolorów stolarki okiennej i drzwiowej. My korzystamy z wersji białej oraz brązowej – biała do okien, brązowa do drzwi wejściowych.
Możliwości sensora
Tych jest w zasadzie tyle, jak dalece pozwala twoja wyobraźnia. My wykorzystujemy je na kilka sposobów. Sensor mocowany na oknach odpowiada przede wszystkim za pracę kaloryferów. Gdy centralka wykryje, że okna lub drzwi balkonowe są otwarte – kaloryfery automatycznie się zakręcają, by nie grzać niepotrzebnie w pomieszczeniu, które aktualnie jest wietrzone.
Co innego czujnik wykorzystywany w drzwiach. Ten ma funkcję dwojaką. Po pierwsze połączony jest z FIBARO Switch (o którym za chwilę), zatem każdorazowe otwarcie drzwi wejściowych zapala światło przed drzwiami wejściowymi i utrzymuje je włączone przez 30 sekund. To tyle, ile potrzeba na założenie butów i kurtki. Po drugie, zarówno czujnik w oknach, jak i ten na drzwiach – można uzbroić jako alarm. To szczególnie wygodne, gdy wyjeżdżamy na weekend bądź w dłuższą podróż i zostawiamy dom pusty. Wówczas czujnik wysyła do nas powiadomienie o otwarciu okna lub drzwi jako potencjalnym wykryciu włamania. To powiadomienie możemy dostać mailem lub smsem.
Sensor oczywiście można łączyć w całe łańcuchy i tak jak wspomniałem, ogranicza nas tutaj jedynie wyobraźnia. Nic nie stoi na przeszkodzie, by otwierając drzwi wejściowe – zapalały się światła w domu, uruchamiało się radio w salonie albo np. robiło zdjęcie kamerą IP. Dość częstym i popularnym rozwiązaniem jest też łączenie tego czujnika z automatyką otwierania okien i stacją pogodową. Przykład? Gdy czujka na dworze wykrywa, że zaczyna padać deszcz lub temp. Spada poniżej ustalonej wartości – system wyśle odpowiednie powiadomienie z przypomnieniem o zamknięcia okna. Czyż to nie jest piękne?
FIBARO Walli Switch
Ten niepozorny przycisk do światła jest nafaszerowany elektroniką, która ułatwia zarządzanie światłem w domu. Schludna obudowa wpasuje się do każdego wystroju mieszkania. Z początku miałem trochę obawy przed jego instalacją, bowiem w mieszkaniu dominują typowo marketowe przełączniki Impresja od Ospel. Jednak po instalacji Walli Switcha na klatce schodowej doszedłem do wniosku, że design pstryczka jest na tyle uniwersalny, że pasuje zarówno do klasycznych, jak i nowoczesnych wnętrz – co ważne, pasuje także do wspomnianych ramek od Ospel.
Z wyglądu zewnętrznego możemy jeszcze sterować podświetleniem pstryczka, nadając mu różnorakie barwy bądź wyłączyć całkowicie. To przyjemny detal, który pozwala uspójnić wygląd pstryczka do panujących w domu barw.
Dlaczego więc klatka schodowa? Cóż, zależało mi na połączeniu Walli Switcha ze wspomnianym wcześniej Door/Window Sensorem. Mieszkamy w podzielonym domu jednorodzinnym, w którym wspólna jest klatka schodowa. Notorycznie zdarzało się, że albo my, albo nasi sąsiedzi (lub ich goście) przechodząc koło naszych drzwi – zapalali, ale nie gasili światła na klatce schodowej. Było to męczące szczególnie w nocy, gdy łuna światła wpadała przez próg drzwi do mieszkania, a do tego, co oczywiste – było to marnotrawstwo prądu.
Walli Switch rozwiązuje ten problem. Po połączeniu z Door/Window Sensorem odpowiada za to, by światło zapalało się automatycznie przy otwarciu drzwi. Do tego światło mogę cały czas uruchomić klasycznie, przyciskiem i ustawić czas jak długo ma świecić, po czym gaśnie ponownie. To rozwiązało wszystkie nasze problemy.
Podobnie jak Door/Window Sensor, także Walli Switch można łączyć w łańcuchy. Teraz chciałbym dodać do tego jeszcze Motion Sensor od Fibaro. Czemu? Po pierwsze – niestety – obecny Walli Switch ma jedno ograniczenie. Nie da się go zmusić, by np. w godzinach od 10 do 16 był nieaktywny i nie pozwalał w ogóle na zapalenie światła. Szkoda, bo to pozwoliłoby na dalsze oszczędności. Po drugie, Motion Sensor pilnowałby, by światło nie gasło tak długo, jak długo jest ktoś na klatce ciągle na etapie zakładania butów lub kurtki.
Kolejna fajna rzecz, to wspomniane połączenie łańcuchem z innymi czujnikami. Gdy Door/Window Sensor jest ustawiony w trybie uzbrojonego alarmu i zdarzy się, że ktoś nam się włamie – wówczas opisywane w poprzednich artykułach FIBARO Wall Plug, a także dzisiejszy Walli Switch uruchamiają efekty świetlne mrygając światłami jako rodzaj alarmu. Czy skuteczne? Na szczęście nie miałem okazji jeszcze zweryfikować na żywo, ale wierzę, że może to wywołać zainteresowanie wśród sąsiadów, gdy zauważą dziwne zachowanie naszego mieszkania.
Kolejne etapy
Cóż, zima za pasem i myślę, że trzeba powoli się szykować do czwartego etapu automatyzacji domu. W ciągu najbliższego roku chciałbym wymienić tradycyjny sterownik pieca na zautomatyzowaną centralkę, która współpracowałaby ze świetnie funkcjonującymi głowicami od FIBARO oraz wspomniane Motion Sensory, które pilnowałyby o gaszeniu bądź zapalaniu świateł w mieszkaniu. Kto ma małe dziecko w domu, ten wie, że to zwykle sprowadza się do walki z wiatrakami.
FIBARO obudziło we mnie istne pokłady kreatywności. Za każdym razem, gdy siadam, by poprawić choćby kosmetycznie system, odkrywam jego nowe funkcje i nowe pomysły na usprawnienie. Jestem przekonany, że niedługo pokażę ci kolejne pomysły, co jeszcze udało mi się zrobić!
to sprawdz to, tu zabawa dopiero sie rozkręca 🙂
http://www.home-assistant.io
Oj, przymierzam się, ale jeszcze czuje, że nie wyczerpałem tematu wokół Fibaro i ich ekosystemu.