– Helloł! Przed chwilą jadłeś – odpowiadam, zerkając kątem oka na wyświetlacz jego telefonu, którym wymachuje mi przed oczami.
– Ojej, ale zerknij tylko! Oni dali KU-PO-NY! – mówi (niby) zdziwiony, że zupełnym, całkowitym przypadkiem wlazł na stronę lokalnego fast fooda – Zamawiamy?
– Eee… no nie wiem… – odpowiadam ja, bo ja prawie nigdy nie jestem głodna, ale kryguję się, bo wiem – że w końcu się zgodzę, bo on naciska dotąd, aż się głodna zrobię.
I co z tego, że człowiek się odchudza, jak mój facet żre i nie tyje. To naprawdę niesprawiedliwe, że je 3 razy więcej i jest 3 razy szczuplejszy. Niestety na mnie jego dieta nie działa, więc wiedząc o tym, a będąc gdzieś na mieście, kiedy przyciśnie go głód – idąc na kompromis – staramy się znaleźć coś w miarę „zdrowego”, a przynajmniej nie tak przetworzonego, jak popularne szybkie posiłki.
Tak właśnie było ostatniego weekendu, kiedy będąc w centrum – mój facet dosłownie dostał wścieklizny i zaczął nawijać o żarciu. Spieszyliśmy się okrutnie i mieliśmy w zapasie jedynie 30 minut. Już miałam odmówić, ale odpowiedziało mi wymowne spojrzenie z mieszanką głodu i desperacji.
– No dobra… – westchnęłam – ale szukamy czegoś innego niż KFC i inne McDonaldy! Nie mam ochoty jeść w kółko tego samego, znajdujemy jakąś alternatywę, albo dalej wyj sobie z głodu.
Ledwie dokończyłam zdanie, a mój chłop dostał drugiej energii i marszobiegiem zaprowadził mnie pod drzwi lokalu „Zapiexy Luksusowe”.
Zapiekanki? Serio?
Nie pamiętam, kiedy jadłam ostatni raz zapiekanki na mieście. Kojarzą mi się z napompowaną bułą, marnej jakości szynką i toną ketchupu, czasami z dodatkiem majonezu. W „lepszej” wersji znaleźć można sałatę lodową albo wczorajszego pomidora. Cóż – urok śmieciowego żarcia jest taki, że smakuje wszystkim – co by w tym nie było i nieważne jak było podane. Nie było to może najlepsze wyjście, ale zapach dochodzący z niewielkiego lokalu ewidentnie oczarował mi żołądek.
Zapiexy doskonale wiedzą czym chcą być. Bazowanie na sentymencie jest na fali i może stało się nieco płytkie, ale tutaj ewidentnie zdaje egzamin. Jaskrawe, neonowe logo, gazetowy wystrój à la lata 80 i – w końcu same buły – harmonizują ze sobą.
W menu znaleźć można kilkanaście zapiekanek dokładnie takich, jakie nasza pamięć przywołuje z dzieciństwa i w niczym nieprzypominających ich „dorosłej”, oszukanej wersji.
Mamy więc pieczarki, ciągnący się ser, długą, gorącą bułkę i papierowe tacki. Poszczególne składniki widać i nie trzeba domyślać się, co tak naprawdę skrywa się pod warstwą sosu. Sam sos w końcu nie służy do maskowania smaku, a do jego podkreślenia. Normalnie fast food jak nie fast food. Wszystko wygląda i smakuje doskonale. Diety, srety… od jutra.
Zapiexy Luxusowe
ul. Widok 19, Warszawa
www.zapiexy.pl
Dodaj komentarz