– Najwyraźniej trzeba podejść do zielska inaczej – pomyślałam i zaczęłam przeglądać internet w poszukiwaniu inspiracji. Jedna z czytelniczek bloga zasugerowała mi syrop z mniszka lekarskiego, zwanego miodkiem majowym. Dzisiaj więc zabawa w blogera kulinarnego – i jedziemy z tym miodkiem!
Do niewdzięcznej pracy pszczółki robotnicy zagoniłam swoją córkę.
Bardzo chętnie przejęła na siebie wyzwanie zbierania kwiatków. Wykonała kawał dobrej roboty – od razu zrywała same kwiatki, gorzkie łodyżki zostawiając w spokoju.
Miewała co prawda małe wpadki – np. przy okazji wyrwała również wszystkie stokrotki i często przerywała pracę, aby zmienić naczynie do zbierania – ale w rezultacie i tak byłam jej wdzięczna. Łącznie zebraliśmy 2 litrowe wiaderko kwiatków i rozłożyliśmy je na około 2 godziny, na białej płachcie, która miała za zadanie wypłoszyć robaczki. Ważne, aby ta tkanina była niezbyt potrzebna – kwiaty zafarbują ją na żółto.
Kwiatów nie myjemy, aby nie stracić drogocennego pyłku. Ostrym nożem przycinamy każdy mlecz, zaraz za kwiatkiem, odcinając „szypułki”. Jest to mozolna praca, ale potrzebna, aby miód nie był gorzkawy.
Jako że przepisy znalezione w necie są kompletnie od siebie różne – proporcje wymyśliłam sobie sama.
Składniki:
- 2 litry kwiatów mniszka lekarskiego
- 600 ml wody
- 0,5 kg cukru
- sok z 2 pomarańczy (można je zastąpić cytrynami)
Wykonanie:
- Kwiaty przerzucić do garnka z grubym dnem i zalać wodą. Chwilę mieszamy, nasączając mlecze i czekamy, aż woda się zagotuje.
- Mieszamy jeszcze około 2 minut, uważając, by kwiaty się nie przypaliły. Następnie zakręcamy gaz i przykrywamy garnek pokrywką, zostawiając na około 4 godziny, aby mlecze puściły soki.
- Na wysokim naczyniu kładziemy pieluszkę tetrową i przekładamy do niej zawartość garnka. Odsączamy sok z kwiatów (najlepiej do tego etapu zagonić faceta). Nam wyszło około 700 ml.
- Otrzymany sok przelewamy do garnka z grubym dnem i gotujemy na małym ogniu. Dodajemy cukier i wyciśnięty sok z pomarańczy (najlepiej też przesączony przez pieluszkę – na dalszym etapie nie będzie możliwości pozbycia się mętów). Mieszamy do momentu, aż cukier się rozpuści – około 3 – 4 minut.
- Gotujemy wywar około 70 minut, bez przykrycia, co jakiś czas mieszając i zgarniając cukier ze ścianek garnka. Otrzymany miód powinien mieć konsystencję ciemnego, bursztynowego syropu. Przelewamy w słoiczki, pasteryzujemy i voilà – gotowe!
Można szpanować – zapytałam 3 osoby o smak i nikt się nie pokapował, że to miód z mlecza. Ma konsystencję prawdziwego, jest słodki z cytrusowym posmakiem – dobry na gardło i poprawienie sprawności seksualnej.
no bez kitu ale fajny pomysł…