– Ale to jakieś ruiny? Wiesz, trochę gruzu przy ziemi nazywane szumnie „zamkiem”? – spytałem niepewnie, bo niezbyt mi się chciało jechać 100 km, by się osobiście przekonać, że nic tam nie ma.
– Nie no, popatrz, normalny zamek. Nawet wieżyczki ma – podsunęła mi pod nos telefon, na którym prezentowała się całkiem przyzwoita fotka zamku w Ciechanowie. Oczami wyobraźni przeniosłem się pod firmowe parasolki lokalnego, małego browaru. Nawet nie wiem, kiedy wykrztusiłem:
– Super! No to jedźmy!
Przed 12 byliśmy już na miejscu. Przyznam szczerze, że do momentu parkowania czekałem na jakiś zonk typu: zamek w Ciechanowie będzie zamknięty, albo okaże się, że jest totalnie beznadziejny i w międzyczasie się rozpadł. Przecież byłoby totalnie nieprawdopodobnym, że będąc całkiem przyzwoitym – mało który przewodnik o nim wspomina, wymieniając raczej zamek w Czersku czy zamek w Liwie.
Wystarczyło jednak przelotne spojrzenie, żeby stwierdzić, że mi się podoba i jest to po prostu kolejna, niedoceniona perełka Mazowsza.
Zamek w Ciechanowie
Kiedy wszedłem do środka, zaskoczyła mnie nowoczesna, przeszklona dobudówka
Poczułem lekkie uczucie żalu, a w głowie miałem tylko „ahaaa, to mam odpowiedź na swoje pytanie”.
Nie zrozum mnie źle – serce mnie boli, kiedy stąpam po ruinach, które mogłyby piąć się w górę, gdyby nie powojenne zniszczenia. Kocham zamki typu Malbork, czy Kwidzyn, które zwiedzałem wielokrotnie, a jeszcze ci ich nie zdążyłem pokazać, bo wyszedłem z założenia, że „to takie sztampowe i na pewno tam byłeś”. Cieszy mnie nowoczesna rewitalizacja starych warowni, które obecnie służą za hotele, restauracje, czy… biura (toalety?), jak zapowiadało się w tym wypadku. Ale kurcze no… to w końcu zamek! Musi być stary i oderwany od współczesności. Niby fajnie, ale jakoś mi się to gryzie.
Nie oszukujmy się – w tej warowni nie zobaczysz zbyt wielu zabytków. Właściwie oprócz 2 wież z mało ciekawym widokiem na okolicę i małej salki ekspozycyjnej – nie ma tam wiele do roboty. Mimo to uważam, że obiekt zasługuje na uwagę. Po pierwsze – jest zbyt duży, aby udawać, że go nie ma i to jest po prostu wstyd, że się o nim nie mówi.
Po drugie – wystawa jest pokazana w dość oryginalny sposób, biorąc pod uwagę, że tam… no w sumie nic nie ma.
W „nowoczesnej” części stoi kilka multimedialnych stołów, na których można obejrzeć wybrane ryciny, archiwalne fotografie i filmy dotyczące obiektu
Tam, gdzie było to możliwe – zastosowano przeszklenia, pokazujące poziom prac nad wykopaliskami. W basztach wyświetlane są filmy z aktorami „udającymi” średniowieczne postacie. Za takie podejście do tematu naprawdę należy się duży plus, bo co by nie mówić – jest to przynajmniej spójne z nowym designem warowni i nie ma się poczucia, że wszystko jest tam „od czapy”.
Wyjeżdżając stamtąd, towarzyszyły nam mieszane uczucia, ale na pewno nie poczucie starty czasu. Dzięki temu, że marketing kuleje (środek sezonu! Majówka!) nie ma tam kolejek i tłumów, co również jest dla mnie (jako turysty) atutem.
Ten konkretny zamek potraktować należy jako ciekawostkę. Okolica, w której jest położony – jest zurbanizowana, fabryczna i nowoczesne przeszklenia wewnątrz zamku niejako łączą się z tym, co znajduje się dookoła. Nie jest romantycznie, ale jest ciekawie. Czy jest to ładne, czy brzydkie – kwestia gustu. Niemniej ze względu na fakt, że niewiele polskich warowni jest zrewitalizowanych w taki sposób – warto osobiście przekonać się i ocenić czy warto na siłę odnawiać stare zamczyska, czy lepiej zostawić ruiny w spokoju.
Zamek Książąt Mazowieckich w Ciechanowie
ul. Zamkowa 1, Ciechanów
www.zamekwciechanowie.pl
Dodaj komentarz