Uprzedzając pytania – w tym artykule starałam się pominąć duże centra handlowe, które ponoć każdy Polak kocha miłością bezgraniczną. 😉 Spędzając zeszłe wakacje w Chorwacji – w oczy rzuciło mi się, że wiele osób sprzedawało tam swoje towary z małych stoisk lub w większych ilościach, właśnie na licznych bazarkach! Najbardziej zachwycił mnie Targ Rybny w Splicie, bo był tak bardzo… śródziemnomorski, kojarzył mi się z wakacjami, słońcem i palmami.
Sprzedawcy zachowują się kompletnie inaczej na targowiskach, niż w dużych galeriach handlowych, niezależnie od tego, w jakim kraju jesteś. Można do nich zagaić na każdy temat i przeważnie chętnie poprowadzą smalk talk. Ceny są tu znacznie niższe, a i tak wypada się chwilę potargować, zwłaszcza kupując większą ilość rzeczy. W dużych sieciach często jest to nie do pomyślenia. Sama na co dzień robię zakupy w lokalnych sklepikach, do galerii udając się dopiero – kiedy już naprawdę muszę i przeważnie po ciuchy. Nie przepadam za staniem w kolejkach, chodzeniem w kółko w poszukiwaniu ulubionych ciastek, które co 2 tygodnie są przestawione w kompletnie inne miejsce.
W Warszawie działa ponad 50 targowisk. Za „moich czasów” wszyscy jeździli na Jarmark Europa po płyty, ubrania – no w sumie to totalnie wszystko tam można było kupić. Dziś, bazarki w dużej mierze pozostają w naszych wspomnieniach, jako Polska w okresie wielkiej transformacji. Te, które są obecne teraz, nieco się zmodernizowały, ale wciąż można tam poczuć ducha dawnych lat. A już na pewno warto je odwiedzić choćby jeden raz!
Targowiska Warszawa
Hala Gwardii
Plac Żelaznej Bramy 1, Warszawa
Tuż za Halą Mirowską znajduje się nowo wyremontowana Hala Gwardii. Przed wojną razem z Halą Mirowską miejsce to stanowiło największy obiekt targowy w Warszawie. Później, przez krótki moment hala służyła jako zajezdnia autobusowa, następnie jako miejsce spotkań Milicyjnego Klubu Sportowego „Gwardia”, skąd wzięła się jej nazwa.
Wnętrze jest bardzo surowe i stonowane – na ścianach wiszą czarno-białe grafiki z gwiazdami boksu, ściany są betonowe. Ponoć w tym miejscu odbywały się walki bokserskie z udziałem Feliksa Stamma, dzięki któremu po wojnie polska drużyna zdobyła 9 medali.
To, co jednak jest tematem przewodnim – to jedzenie. Hala działa od piątku do niedzieli. Na miejscu jest 25 stanowisk gastronomicznych, gdzie można kupić jedzenie takie jak burgery, posiłki rodem z baru mlecznego czy bardziej wykwintnych restauracji. Na środku znajduje się wiele małych sklepików – są ryby, wędliny, alkohole. Można kupić tu deski drewniane z dębu, czy wiklinowe koszyki – ale to, co szczególnie zwróciło moją uwagę to bogata oferta serów. Jest tu chyba wszystko – od poczciwego oscypka, po francuskiego śmierdziucha na serze z wasabi i z lawendą kończąc.
Ceny? Niestety – raczej turystyczne. Wydaje mi się, że za komentarz wystarczy usłyszana przez nas rozmowa dwójki sprzedawców z Hali Mirowskiej z dnia otwarcia:
-Stary, byłeś już w Hali Gwardii?
-Byłem i więcej nie zamierzam tam iść, jeszcze nie zbaraniałem do tego stopnia, aby płacić za jakąś wege bułkę 7 zł.
Ja jednak uważam, że warto zajrzeć tu przy okazji spaceru po Woli, czy przy okazji wydarzeń kulturalnych, które są organizowane w tym miejscu.
Hala Mirowska
Plac Mirowski 1, Warszawa
Mniej elegancka (właściwie trąci myszką) niż Hala Gwardii, ale znacznie tańsza i swojska. Na miejscu znajdziesz zatrzęsienie owoców, warzyw w średnich cenach, ale za to bogatym wyborze. Jest tu przysłowiowe mydło i powidło. Ręczniki, kawa, wódka, zioła obok ciasteczek, optyka, czy kurczaka z rożna. Obok hali jest duży bazar i tak naprawdę to on „robi robotę”. Jest tu między innymi stoisko z ekologicznym mięsem, ale kupisz tu także najdziwniejsze przyprawy, które można wykorzystać w kuchni. Warto rozejrzeć się także za kwiatami ciętymi, które można tu kupić w bardzo okazyjnych cenach (i przez całą dobę).
Bazar działa od poniedziałku do soboty, najwięcej wystawców pojawia się w weekend.
Biobazar w dawnej Fabryce Norblina
ul. Żelazna 51/53, Warszawa
Na Biobazarze znaleźć można eko produkty, czyli wszystko – co ma certyfikat. Jeśli nie masz w swojej okolicy zaufanych warzywniaków, w których wiesz, co kupujesz – warto się wybrać. W innym wypadku ceny mogą ci się wydać zawrotne. Dostaniesz tu warzywa, owoce, ryby, sery, ale także takie perełki jak pęczki pokrzywy, czy deski z naturalnego drewna. Zdjęcia poniżej są z lokalizacji w Fabryce Norblina jeszcze przed rewitalizacją, teraz jest jeszcze piękniej. Lokalizacja jest kultowa, a widok już nie jest taki oldschoolowy. 😉
Bazar na Kole i Bazar Olimpia
Bazar na Kole – ul. Obozowa 99, Warszawa
Bazar Olimpia – ul. Górczewska 56/60
Bazar na Kole i sąsiadujący z nim Bazar Olimpia to jedne z ciekawszych bazarów, które warto odwiedzić w Warszawie. Zwłaszcza na Bazarze na Kole zaskoczyć mogą koce rozłożone bezpośrednio na chodnikach, z których sprzedawcy oferują swój towar. Przeważnie w sprzedaży mają stare, czasem mocno kolekcjonerskie przedmioty, takie jak: militaria, stara zastawa stołowa, meble, wiekowe pocztówki, czy obrazy. Dostać tu można nawet listy wysyłane podczas powstania warszawskiego!
Giełda działa w każdy weekend, w godzinach porannych. Oczywiście można (i trzeba) się targować i być w miarę obeznanym w cenach, bo można nieźle przepłacić. W obrocie nie brakuje także podróbek, falsyfikatów i czasem kradzionych towarów, musimy więc polegać na sobie i swojej wiedzy. Jest to miejsce idealne dla wszelkich szperaczy, kolekcjonerów i fanów rupieci. 😉
Bazar Olimpia jest przedłużeniem Bazaru na Kole. Oprócz spożywki można tu trafić m.in. na kosmetyki z Ukrainy i z Rosji, stare kasety, płyty. I to, co na bazarach najlepsze, czyli ciastka na wagę. 😉
Targ Śniadaniowy
ul. Puławska 113 A, Warszawa
al. Wojska Polskiego 4, Warszawa
Targ Śniadaniowy to fajna alternatywa na zjedzenie śniadania w ładnym miejscu na powietrzu. Mniej więcej od kwietnia do końca września w wytyczonych miejscach (m.in. na Żoliborzu i Mokotowie, ale i innych częściach Polski) zbierają się wystawcy z różnymi smakołykami. Dania to raczej ciekawostki – obok bąbelkowych gofrów, możemy zjeść tu sajgonki, burito, pajdę chleba, kiełbasy, owoce, naleśniki, czy paszteciki. Wystawcy często się zmieniają, a Targowi Śniadaniowemu często towarzyszą foodtracki.
Koce piknikowe są wypożyczane bezpłatnie, dzięki czemu możemy swoje śniadanie zjeść naprawdę na trawce. Oczywiście dla bardziej wymagających konsumentów – rozstawione są szerokie stoły pokryte ceratą. Targ Śniadaniowy to nazwa umowna – na miejscu spokojnie zjesz ciepły lunch. Ceny są dosyć wysokie, ale choć raz warto tu przyjść. Bardzo często na miejscu są rozstawione kąciki dla dzieci.
Dobre z Lasu
ul. Grójecka 127, Warszawa
Dobre z Lasu to niedawno otwarty sklep Lasów Państwowych. Do tej pory większość dziczyzny pochodzącej z Polski trafiała na eksport. A teraz możesz kupić ją tu. 🙂 W sklepie oprócz kiełbasy z dzika, czy jelenia posiadających certyfikaty – można kupić m.in. miody, wosk pszczeli, czy konfitury, zioła, mąkę z żołędzi, soki i syropy. Sprzedają tu nawet mrożone maliny, czy poziomki! To, co najbardziej mnie zaskoczyło to ceny. Byliśmy tu w dzień „między majówkowy” i w ramach promocji całe mięso było przecenione o… 50%. No nie mów, że to nie jest okazja, tym bardziej że „normalne” ceny przypominają te za zwykłą wieprzowinę dobrej jakości.
Sklep jest w tej chwili traktowany jako jedna z form promowania Lasów Państwowych. W przyszłości być może otworzą się kolejne punkty w różnych częściach Polski, do sprzedaży mają też trafić ryby.
Hale Banacha
ul. Grójecka 95, Warszawa
Jedno ze starszych targowisk warszawskich. Hale Banacha zostały podzielone na dwie strefy – przemysłową i spożywczą. W tej drugiej znajduje się wielkopowierzchniowy supermarket, więc wybacz, ale poza naszymi zainteresowaniami. 😉 Ta znacznie ciekawsza część – przemysłowa – jest za to podzielona na bardzo ładne stanowiska handlowe. Każda z nich jest tej samej powierzchni, w tej samej kolorystyce i architekturze co sprawia, że poruszając się po korytarzach – nie ma się poczucia bałaganu, czy chaosu. Za to wyposażyć się możesz tutaj w zasadzie we wszystko.
Sporą część hali zajmują różnego rodzaju kapcie, bielizna, koszulki, czy spodnie. Ba! Znajdziesz tutaj nawet perfumy, lakiery do paznokci czy inne wyposażenie niezbędne do wyjścia na ulicę. Pomiędzy nimi znajdują się typowo targowe punkty. Warzywniak, garnki, sklep mięsny, czy fantastycznie wyglądające i pachnące punkty przepełnione słodyczami. Te ostatnie niestety w dniu naszej wizyty były zamknięte.
Targowisko Bakalarska
ul. Bakalarska 11, Warszawa
Kto lubi jeździć na Marywilską? To takie typowe hale „czym chata bogata”. Bakalarska oferuje dokładnie ten sam zakres produktowy przy czym… tutaj przypomina to wspomniany już Stadion Dziesięciolecia. Dosłownie ma się wrażenie, że kupców spod mostu Poniatowskiego ktoś żywcem przeniósł właśnie na Bakalarską. Panuje tutaj typowy, targowy chaos, zatem raz idziesz całkiem szeroką alejką pod dachem, by jeszcze innym razem przeciskać się między kłócącymi się Azjatami pod zadaszeniem wykonanym z koców i prześcieradeł. Nie dziwić może, że pomiędzy to wszystko wmieszane są także punkty z chemią „oczywiście z Niemiec” i wszelkie jadłodajnie typu frytki, zapiekanka i kebab. Za to trzeba przyznać, ceny są niższe niż na Marywilskiej.
To targ z krwi i kości, w którym możesz ubrać się od stóp do głów i jeszcze wyjść z siateczką zakupów spożywczych i najedzony wszelkiej maści produktami na wagę.
Slow Market
ul. Wybrzeże Kościuszkowskie 12, Warszawa
Bardzo fajne miejsce przy na Bulwarach Warszawskich, gdzie możesz wszamać coś pysznego. Bez problemu propozycje dla siebie znajdzie tu mięsożerca, ale i wegetarianin. Serwowanie dania to kuchnie z całego świata – podawane na ciepło lub zimno. Można też rozsmakować się w deserach. Obok rozstawione są ławki, ale prawda jest taka, że przeważnie bierzemy jedzenie w łapy i idziemy gdzieś dalej na spacer. 😉 Bardzo lubię to miejsce ze względu na lokalizację – to, że mają długo otwarte, no i za niesamowite zapachy, które stąd dobiegają – przez co człowiek od razu robi się głodny.
Nocny Market
ul. Towarowa 3, Warszawa
Nocny Market to bardzo fajne miejsce gastronomiczne na mapie Warszawy. Działa w wakacje, w weekendy, po zmierzchu i jest traktowany jako miejsce na późne „dojadki”, jak to mówi moja córka. Na nieczynnym Dworcu Głównym ustawione w rzędach są małe stoiska z jedzeniem na wynos. Ceny raczej należą do tych wyższych, ale spróbować tu można kuchni kulinarnych z całego świata. Ciekawe, trochę hipsterskie miejsce z miłym klimatem.
W tym wpisie opisałam moje ulubione miejsca, ale jestem strasznie ciekawa twoich propozycji – koniecznie podziel się nimi w komentarzu. Wolisz robić zakupy w dużych hipermarketach, czy wybierasz małe sklepiki?
A bazar na Wolumenie? Był od zawsze.