Jeszcze kilka lat temu, gdyby ktoś mnie zapytał z czego słynie stolica polskich Tatr – Zakopane, odpowiedziałbym, że z malowniczego położenia. Uwielbiam spacery po pięknych górskich szlakach, ale muszę ze skruchą przyznać, że mimo iż zarówno jazda na nartach, jak i spacery są szalenie atrakcyjne – po kilku dniach intensywnego chodzenia – w końcu, przypada dzień przerwy, kiedy nie mam na nic siły. Organizm musi się zregenerować, a jeśli jestem w górach z córką – muszę zapewnić jej inne atrakcje niż samo chodzenie. A może jest paskudna pogoda, która wyklucza chodzenie po wysokich górach, albo po 16 nie ma co robić, bo na spacer za późno, a w hotelu wieje nudą?
To między innymi dlatego powstają takie artykuły jak atrakcje Zakopanego, czy Białki Tatrzańskiej. To dobre ściągawki, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Na szczęście ta lista za każdym razem, kiedy odwiedzamy ponownie dane miejsce – rozszerza się o punkty przeznaczone dla tych młodszych, jak i starszych. Hitem tego roku z pewnością będzie Myszogród, który mieliśmy okazję właśnie zobaczyć.
Myszki widzę, wszędzie widzę myszki!
Powiem uczciwie – nie lubię gryzoni. Dosłownie zatyka mnie, gdy wyobrażę sobie, że taki mały cosik biega po moim domu. Na szczęście nasza łowna kotka skutecznie realizuje swoją rolę i gdy tylko zauważy pod domem małego gryzonia – od razu bierze się za polowanie. Szczególnie jest to widoczne na wiosnę, gdy wychodzę rano do pracy a pod drzwiami wejściowymi leży i czeka na nas prezent. Brrr!
Lubię za to filmy o myszkach. W animacjach, zarówno myszki, jak i szczury są przedstawiane jako sympatyczne stworzonka i jestem pewien, że ty także potrafisz z lotu wymienić kilka kultowych postaci: Myszka Miki, Stuart Malutki, Ratatouille, czy choćby myszka, która pomagała słonikowi Dumbo. A przecież to tylko pierwsze z brzegu przykłady. Skoro zatem są sympatyczne, to czemu nie poświęcić im wystawy?
Myszogród
Pod taką nazwą funkcjonuje nowy obiekt rozrywkowy na słynnych Krupówkach. Tak po prawdzie – nie sposób ominąć to miejsce, bo na szybie widnieje duże logo uroczego szczurka. W środku na powierzchni około 200 m2 znajduje się kilka przestronnych sal, w których zaaranżowano tematyczne witrynki z myszkami w środku. Wszystkie myszy znajdują się za szybą, turyści mogą podziwiać je jedynie przez taflę szkła, więc nie ma obaw, że ktoś wyrządzi im krzywdę. W środku sączy się spokojna muzyka, przyciemnione światło. Trochę ciężko było zrobić zdjęcia, więc posiłkowaliśmy się fotkami Myszogrodu.
Kilkanaście różnych motywów
Każda z witrynek jest zupełnie inna i przedstawia inną scenografię. Do ich wykonania zaangażowano kilku artystów, dzięki czemu powstały małe, wizualne dzieła sztuki, które zachwycają swoimi detalami i bez małych gryzoni. Któż bowiem nie zachwyciłby się modelem stoku narciarskiego, z poruszającymi się gondolami na wyciągu? Albo domkami na drzewie, które zachwycają pomysłowością. A może wolisz widok niczym scena z bajki, gdzie myszy harcują po biurku, regale pełnym książek i szafce nocnej? Są tu nawet myszy-piratki, które „zdobyły” statek albo związały kota!
Zwiedzając Myszogród, człowieka dopada dylemat, na co tak naprawdę chce spoglądać – na dekoracje, czy na same myszki, które są przesłodkie. Ot, choćby na samym początku obserwowaliśmy małe stadko, które koniecznie chciało przegryźć szyny kolejowe. Robiły to z wielkim zapałem przez całe 40 minut naszej obecności w lokalu. Zagadka szybko się wyjaśniła. Otóż zwykle po tych torach krąży ciuchcia z wagonikiem pełna jedzenia. Ze względów technicznych, ciuchcia na razie została zabrana. Wydaje mi się, że myszki koniecznie chciały odzyskać źródło swojego pożywienia, oskarżając metalowe tory winą! 😉
Zadbane, słodkie i zabawne
Okazuje się, że niszczenie pięknych dekoracji jest w naturze tutejszych mieszkańców. Ot, na jednej z wystaw jakiś czas temu – miały śliczny, drewniany i okazały pałacyk. Miały, ale już nie mają, bo go… zeżarły! Gryzonie tak samo, jak te na wolności – lubią chrupać co popadnie, robiąc to często wspólnymi siłami. Dlatego, jeśli zainteresują się jakimś elementem, robią to dotąd, aż zniknie zupełnie.
W innej gablotce zobaczyć można znacznie większe, włochate myszy, które z kolei uwielbiają skakać z jednego tunelu do drugiego, a w międzyczasie niczym chomiki biegają w kołowrotku. Robią to z pasją i oddaniem, wzbudzając uśmiech na sam widok. Szczególnie gdy nie mogą się dogadać i jeden próbuje biec w jedną stronę, a drugi w drugą!
W gablotkach znajdują się same samiczki, stąd nie ma obaw, że jakieś dziecko (lub dorosły) będzie świadkiem walki gryzoni między sobą o teren, czy przywództwo w stadzie. Samiczki są raczej wyciszone, chętnie współpracują, a wzajemne towarzystwo zupełnie im nie przeszkadza.
Cały obiekt Myszogrodu jest szalenie zadbany i czysty, chociaż faktycznie naturalny zapach wydzielany przez myszy w pierwszych kilku chwilach może przeszkadzać, zwłaszcza osobom, które nie miały wcześniej kontaktu z gryzoniami. Gabloty są szczelne i każda z nich ma swój kanał wentylacyjny, ale i tak trochę go czuć. Nie uważam jednak, by był on intensywny, chociaż każdy z nas ma swoją fizjologię i odczuwa go nieco inaczej. Trociny wewnątrz tych gigantycznych akwariów (?) były bardzo czyste, zwierzęta miały ciągły dostęp do wody i jedzenia. W środku – oprócz ładnych dekoracji – pełno było przestrzeni, gdzie mogły się schronić przed turystami, nie brakowało też zabawek. Niektóre myszki wychodzą z gigantycznego sera, inne mają swoją oazę na drzewie, a jeszcze inne wychodzą z… maszyny do szycia. Na widok ludzi, zaciekawione podbiegały do szyby. Niektóre myszy domowe z pewnością chętnie by się tu przeniosły.
W Myszogrodzie nie zabrakło także tabliczek z ciekawostkami i informacjami o gatunkach. Wewnątrz Myszogrodu znajduje się około 1000 gryzoni, które mocno się od siebie różnią futerkami, zwyczajami i wyglądem. Informacji można szukać na tabliczkach obok każdej z gablotek, gdzie między innymi dowiedziałem się, że wśród myszek znajduje się np. golas nazywany Skinny. Zupełnie bez sierści niczym kot Sphinx. Warto to wszystko poczytać, żeby wynieść stąd jak najwięcej. 🙂
Jasne, że warto!
Wejście tutaj kosztuje tyle, ile typowa atrakcja Zakopanego – czyli ok. 15-20 zł. Są też bilety rodzinne. Przy czym lojalnie ostrzegam – dzieci po przekroczeniu progu dosłownie rozpływają się wśród gablotek i wyciągnięcie ich ponownie na dwór może być ciężkie.
Widok tych biegających stworzeń jest ujmujący i satysfakcjonujący. Są zabawne w swoich działaniach, słodkie (gdy na nie się patrzy), a doskonała realizacja miejsca tylko potęguje te wrażenia. Ja nie przepadam za gryzoniami, ale taka forma spędzania czasu w ich towarzystwie mi bardzo odpowiada. Zupełnie inaczej się je postrzega, gdy urzędują w takiej scenerii – śpiąc, jedząc lub bawiąc się, niż kiedy przebiegają gdzieś na ulicy. Całość Myszogrodu Zakopane dopełnia delikatne światło i relaksująca, spokojna muzyka w tle.
Ile spędzisz tu czasu? Cóż, my byliśmy ok. 40 minut, chociaż tak naprawdę nie ma tu żadnych limitów. Niektórzy robią kilka fotek i wychodzą, ale równie dobrze możecie z dzieciakami przesiedzieć i pół dnia, a i tak wyjdziecie stąd nienasyceni. Szczerze polecam, to prawdziwy hicior Krupówek!
Myszogród Zakopane
ul. Krupówki 81b, Zakopane
www.zakoatrakcje.pl
Wygląda świetnie! Świetnie byśmy się tu odnaleźli 😉
Z pewnością! Musicie jechać 😀