Czy istnieje chociaż jedna osoba, która za młodu nie bawiła się w poszukiwaczy skarbów lub ewentualnie w podchody? Pamiętam, że gdy byłem dzieckiem – wystarczyło rzucić hasło „skarb”, by mieć zajęcie nawet na kilka dni.
Pierwszego dnia z dużym skupieniem opracowywało się schowek, skrzynkę bądź słoik na nasze kosztowności. Wybór musiał być idealny, bo przecież skarb musiał przetrwać wieki! No i równie ciężkim wyborem było wytypowanie ów skarbów wśród zabawek. Bądź co bądź, miało się świadomość, że rozstajemy się z nimi na zawsze, ale tylko po to, by kiedyś jakiś nasz pra, pra, pra wnuk to odnalazł.
Drugiego dnia pracowało się nad tekstem do liściku, który miał być dołączony do słoika. Nie mógł być za długi, bo przecież żadne z nas nie umiało wówczas jeszcze dobrze pisać, ale nie mógł to być tekst jednozdaniowy. Wtedy dochodziło też do pierwszych sprzeczek, bo każdy chciał dać coś od siebie, a jednocześnie nie mógł zabrać „miejsca” na kartce innym.
Trzeci dzień był najtrudniejszy. To poszukiwanie idealnej lokalizacji do zakopania skarbu. To należało czynić z należnymi honorami. Nie brakowało zatem pompatycznych gestów i przemów. Uroczyste zakopanie skarbu musiało się odbyć, gdy nie było świadków, a jeszcze lepiej, gdy odbywało się to pod osłoną nocy. Lub przynajmniej zmierzchu, gdy mama nie pozwalała na wyjście po zmroku.
Ostatni etap to było przygotowywanie mapy w celu odnalezienia skarbu. Ta koniecznie musiała mieć opalone brzegi kartki, trochę upaćkana i zawierać w sobie tajemnicze, nieoczywiste znaki. Najtrudniejszy w jej sporządzeniu okazał się nie brak talentu plastycznego, a podwędzenie rodzicom świeczki wraz z zapałkami. Za takie zabawy groziła przecież najwyższa, sroga kara i tylko najodważniejszy mógł to zdobyć! Ostatecznie o skarbie szybko zapominaliśmy i zdarzało się, że podczas pielenia ogródka – rodzice napotykali na wepchnięte tu i ówdzie „skarby” złorzecząc pod nosem, że rozkopujemy rabatki albo wsadzamy śmieci w ziemię. Niezależnie od efektu – zabawa była przednia!
Jako dorosły czasem żałuję, że takich zabaw nie ma teraz
Mając więcej umiejętności i możliwości, zrobienie dziś skarbu byłoby doskonałą zabawą! Co prawda, zapewne wielu uznałoby mnie za dziwaka, ale czyż to nie byłoby ekscytujące? I gdy tak kiedyś wzdychałem nad swoim losem – zauważyłem komentarz naszego czytelnika, który brzmiał dość krótko: „spróbujcie keszowania”.
Kesz, kesz… No kesz do tej pory kojarzył mi się raczej z angielskim Cash, a więc gotówką. Co jak co, ale Cash to ja zawsze chętnie wypróbuję! Dopiero moja Klaudyna uświadomiła mnie, że to nie o kapuchę chodzi, a o zabawę w odnajdywanie ukrytych skarbów lub informacji. I wiesz co? Chociaż strasznie mnie kusiło, nie było kiedy w wakacje się za to zabrać! Dlatego, gdy ostatnie tygodnie przyniosły wydłużone wieczory, stwierdziliśmy, że przecież to doskonały pretekst, by tego keszowania spróbować!
Geocaching jak zacząć?
Ruszamy w drogę!
Tak po prawdzie – odnajdywanie skarbów w XXI wieku nie jest przesadnie trudne, a wręcz zachęcające! By rozpocząć zabawę w Geocaching – wystarczy ci przeglądarka internetowa na domowym komputerze lub – co znacznie wygodniejsze – aplikacja na telefon. My skorzystaliśmy z Geocaching (czytelnicy polecają jeszcze Opencaching), która dostępna jest zarówno na telefony z Androidem, jak i iOS. By móc z niej skorzystać, trzeba się zarejestrować – co jest darmowe (później, jeśli zabawa cię wciągnie, można zapłacić za możliwość wyszukiwania ciekawszych skrytek) – i można zaczynać!
Uruchamiając appkę, przed oczami wyświetla nam się mapa z zaznaczonymi lokalizacjami skarbów, przygotowanymi przez innych graczy. Czasem są to skrzynki zawierające faktycznie drobne upominki dla znalazców, a czasem są to tylko zwoje do zalogowania swojej obecności. Zasada jest dość prosta – twoim zadaniem jest odnalezienie keszy za pomocą dostępnego opisu. Czasem autor keszy przygotowuje również podpowiedź.
Kesze podzielone są na poziomy trudności, terenu i rozmiaru w skali od 1 do 5. Czasem może się zdarzyć tak, że skrytki zawierają w sobie szczątki instrukcji do znalezienia finałowych skrzynek. Oznacza to, że zanim dotrzesz do tej najcenniejszej – musisz po drodze odnaleźć kilka innych. Czasem znajduje się w nich szyfr do kłódki, czasem lokalizację ostatniej skrytki, a czasem inne podpowiedzi.
Co mi się spodobało, a co… nie
Geocaching to naprawdę ciekawa zabawa na długie wieczory lub weekendowe spacery. Przede wszystkim – appkę zawsze warto mieć na telefonie, bo człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy, ile jest ukrytych skrytek w jego okolicy. Ba! Nie tylko okolicy. Wystarczy wyjechać do innej dzielnicy lub innego miasta, by zobaczyć, że tam też się od nich roi. Zatem – można to traktować jako zabawę awaryjną podczas dowolnego wyjazdu w dowolnym miejscu.
Ponadto, autorzy skrytek zwykle chowają je w ciekawych miejscach, „sprzedając” nam niejako przy okazji masę ciekawostek na temat danego regionu, budynku, czy miejsca schowania keszy. Często wiele można dowiedzieć się o historii czy powodów, dlaczego coś ukryto właśnie tutaj.
Co mi się nie spodobało? Cóż, gra jest bardzo zależna od ludzi, którzy biorą w niej udział. Ogólnie rzecz biorąc – nie nastawiałbym się na nic wielkiego w skrytkach. Nawet jeśli autor postara się i naprawdę przygotuje fajną skrzynkę, tak gracze często okazują się zwykłymi prostakami lub cebulakami. Przykład? Zasady głoszą jasno – jeśli coś ze skrzynki bierzesz, włóż do niej coś innego. Gdy zatem w skrzynce ktoś schował np. kolczyki, inny gracz włożył do niej patyczek po wylizanym lodzie lub szyszkę leżącą nieopodal na ziemi. Przykre, prawda?
Mimo to polecam spróbować
To taka zabawa w poszukiwanie skarbów w wersji nowoczesnej. Zabawa potrafi być wciągająca i jest duża frajda w poszukiwaniu kolejnych lokalizacji. Szczególnie jeśli skrytki te są ciekawe i pomysłowe. Czasem rozwiązanie zagadki bywa naprawdę zaskakujące, dając nie lada satysfakcję! Możesz zabrać ze sobą dziecko, które na pewno chętnie pomoże ci w odkrywaniu kolejnych tajemnic. Jeżeli zatem czujesz, że w najbliższy weekend nigdzie nie jedziesz, a chcesz zrobić coś naprawdę ciekawego – spróbuj. Żałować nie będziesz, a zdziwisz się, ile tego jest schowane w twojej okolicy!
Geocaching
Do zabawy w Geocaching używaliśmy serwisu www.geocaching.com
No no :0 Próbujcie dalej 😉
Dzięki! Z pewnością będziemy 🙂
Jest też w pełni darmowa alternatywa Opencaching.pl
Na nią też teraz zaglądamy. Wygląda ekstra!
Bawię się w to już 3 lata i muszę przyznać że naprawdę ta gra potrafi wyciągnąć cię z domu na cały dzień z całą rodziną. Pokazuje bardzo ciekawe miejsca których nigdy bym nie zobaczył. Jak dla mnie same plusy.
Tak. Nas przekonuje to, że łączy się aktywność na świeżym powietrzu z fajną zabawą 😉
Zabawa rewelacyjna, zwłaszcza jako urozmaicenie wycieczki, jak kolejny raz jedziesz w to samo miejsce pospacerować z rodzinką.
Opencaching.pl oprócz tego że darmowy, to daje zwiększą swobodę i możliwości ukrywania. Fani podziemi czy opuszczonych budowli będą Zachwyceni 🙂
Właśnie ją odkrywamy. Też nam się podoba to, że bawić się w to można w zasadzie wszędzie 😀
Geocaching.com wcale nie musi być płatny. Wystarczy darmowe konto i aplikacja c:geo na Androida. Zamiennik na ios też jest ?