Po kilku latach (ku memu własnemu zaskoczeniu), mogę z całą stanowczością rzec – bieganie jest fajne. To dla mnie sposób na oderwanie się od problemów, obowiązków, czy zdjęciu presji z całego dnia, by zrelaksować się na pokonywaniu kolejnych kilometrów i własnych słabości. Paradoksalnie sport ten jest dla mnie jednym z trudniejszych, by zmusić się do tego, by go regularnie ćwiczyć.
Chociaż ostatnio znalazłem sposób na to, by przełamywać swoją wątłą motywację – doskonale rozumiem ludzi, którzy mają z tym problem. Jeszcze trudniej, było mi w ogóle rozpocząć przygodę z bieganiem. Spoglądałem na najróżniejsze wpisy w sieci, gdzie ludzie chwalili się medalami i z przerażeniem dochodziło do mnie, że miną lata, zanim jakikolwiek zdobędę.
Bieganie dla medali? Nie mam z tym problemu
Napotykam się na różne wiadomości od ludzi na grupach, którzy twierdzą, że bieganie dla medali to żadna motywacja albo wręcz motywacja ujmująca prawdziwemu biegaczowi. Jestem daleki od takich osądów z kilku powodów. Po pierwsze – każda motywacja do tego, by wyjść z domu i zacząć się ruszać jest okey. Po drugie – ja też od tego zacząłem!
Nie ma co się oszukiwać. Błyszczący krążek na końcu smyczki jest tak samo dobrą motywacją, jak każda inna. Z medalami jest jednak poważny problem – trzeba udać się na jakiś zorganizowany bieg. Na ten jednak nie każdy może dotrzeć. Czasem miejsce biegu jest za daleko, a czasem ktoś się zwyczajnie krępuje, by wystartować wraz z innymi, bo np. nie czuje się jeszcze odpowiednio przygotowany do biegu. Są też tacy, którzy nie czują potrzeby startu w takim biegu, bo wystarcza im osiedlowy trening, ale chcieliby zdobyć odpowiednie odznaczenie. Dla takich właśnie ludzi powstał bieg wirtualny.
Bieg wirtualny – na czym to polega?
Założenia są podobne do prawdziwego, regularnego biegu. Na stronie poświęconej takiemu biegowi – zapisujesz się na wybrany bieg, kierując się przy tym dystansem lub… wyglądem medalu.
Następnie wybrany przez siebie dystans należy przebiec w wyznaczonym przedziale czasowym, będąc wyposażonym w urządzenie rejestrujące nasz bieg. Może to być opaska sportowa lub telefon z aplikacją. A screen z zapisanymi wynikami z aplikacji należy wysłać na wskazany adres e-mail. Moderatorzy weryfikują nasze dokonania, a następnie na nasz domowy adres wysyłają upatrzony wcześniej medal.
Cena takich biegów jest dokładnie taka sama, jak w przypadku standardowych, zorganizowanych imprez – czyli nie ma reguły. Oznacza to, że za jeden bieg zapłacisz 30 zł a za inne, organizowane przez firmy międzynarodowe – nawet do tysiąca. Limitu praktycznie nie ma, za to wachlarz wyboru jest przeogromny! Możesz wybierać biegi wspomagające zwierzęta, chore dzieci lub po prostu ratujące twój tyłek od zbyt długiego siedzenia w jednym miejscu. No, bo skoro już za bieg zapłaciłeś i wystarczy się teraz przebrać w dresy i biec przed siebie to, czemu nie zrobić tego od razu?
Co o tym sądzę?
Szczerze? Uważam, że to bardzo fajny sposób na motywowanie samego siebie do sportu. To także doskonały sposób, by taki medal wręczyć dziecku bądź partnerowi, który ćwiczy z nami. Nawet nie trzeba im mówić, że dystans, jaki danego dnia trenujecie – jest tym „medalowym”. Za to po jego pokonaniu radość obdarowanego na pewno jest ogromna!
Ja sam dla wypróbowania wziąłem udział w dwóch takich imprezach, które połączyłem ze swoim zwykłym, planowym treningiem narzuconym mi przez mojego trenera – Juliusza. Skoro on wymaga ode mnie pokonania 5 km w środę wieczór – czemu nie połączyć tego z wyzwaniem biegu wirtualnego? Satysfakcja ta sama, a mam dodatkowy medal w kolekcji!
To doskonałe rozwiązanie w zasadzie dla wszystkich – od dzieci, których chcemy zmotywować do ruchu, po nas samych. To fajny sposób na dodatkową motywację z biegania, a radość z tego płynąca – podwójna!
Dodaj komentarz