Strona główna » Zarabianie na podróżach – recenzja książki Karola Wernera. Dlaczego powinieneś ją kupić, będąc blogerem podróżniczym?
zarabianie na podróżach recenzja

Zarabianie na podróżach – recenzja książki Karola Wernera. Dlaczego powinieneś ją kupić, będąc blogerem podróżniczym?

Zastanawiałeś się czasem - co trzeba zrobić, by zarobić na opisywanych przez siebie podróżach? Bardzo prawdopodobne, że książka "Zarabianie na podróżach" Karola Wernera da ci kilka wskazówek, o których nie pomyślałeś. W najgorszym wypadku - pozbawi cię złudzeń.

Często wspieram blogerów, których regularnie czytam – kupując ich produkty, które zazwyczaj idealnie wpasowują się w tematykę, która mnie interesuje. Jednak przyznam, że o blogu „Kołem się toczy” słyszałam, ale nigdy go nie czytałam! Od zawsze lubiłam zgłębiać każdy temat, którym się zajmuję i szukając książek zajmujących się „blogiem od kuchni” – natrafiłam właśnie na „Zarabianie na podróżach”. Postanowiłam spontanicznie kupić egzemplarz, po czym… przeczytałam go prawie dwa lata później. Właściwie to po takim czasie nie miałam wobec tej pozycji większych oczekiwań, ale okazało się, że przez pierwsze kilka rozdziałów – nie obyło się bez robienia bogatych notatek! To kopalnia wiedzy dla wszystkich blogerów podróżniczych, którzy zastanawiają się jakim cudem udało wybić się tym największym i czy mieli podobne rozterki do twoich, moich i tysięcy innych osób, które codziennie otwierają swojego bloga z myślą, że chcą na nim osiągnąć sukces.

Na początku prowadzenia bloga zastanawiało mnie, czemu ktoś miałby się dzielić swoim know-how (za niezbyt wygórowaną cenę) i zrobić tym samym więcej miejsca dla konkurencji. Im dłużej jednak się tym zajmuję, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie sztuką jest takie kursy, książki i szkolenia przerobić, ale najtrudniejsze jest, aby to wszystko… wdrożyć w życie.

Cudownie w teorii brzmi, żeby pisać codziennie, ale faktycznie robić to codziennie przy zachowaniu poziomu jest już sporym wyczynem. Pewnie dlatego ci wszyscy ludzie, którzy dzielą się swoimi sekretami i harmonogramem pracy – kompletnie nie mają się czego obawiać, zdradzając takie rzeczy. To głównie ciężka praca, a w ich książkach znaleźć można po prostu konkretne wskazówki, które pomogą, ale tylko przy ciężkiej systematycznej pracy.

Zarabianie na podróżach – Karol Werner

Książka jest sprzedawana w formie e-booka, którego dowolnie można czytać na czytniku lub telefonie. Bardzo fajnym pomysłem jest dołączony do niego audiobook, gdzie głosu udziela sam autor. Choć sama wolałam przeczytać książkę – przesłuchałam kawałek, czytany przez Karola na potrzeby tego tekstu i powiem ci, że masz wrażenie – jakbyś słuchał po prostu interesującej konferencji. To fajna opcja dla tych, którzy „nie mają czasu” na wersję czytnikową i słuchają książek tam, gdzie się da.

Książka jest napisana lekko, ale zawiera masę informacji, więc czytałam ją sobie przez kilka dni, starając się przyswoić wiedzę. Dużym atutem Zarabiania na podróżach są przede wszystkim konkretne dane. Autor wprost podaje stawki ile zarabiał na początku i na ile liczył (podane są konkretne widełki w zależności od rosnących zasięgów), co zrobił źle, w jaki sposób pisał maile do firm i dlaczego z perspektywy czasu wie – że odpisały w taki, a nie w inny sposób. Wewnątrz znajdują się przykłady wezwań do zapłaty za kradzież artykułu, gdzie można szukać źródeł zarobku prócz na poszukiwaniu sponsorów i mnóstwo komentarzy autora z własnego doświadczenia. Są również wskazówki – w jaki sposób wzbogacić swoje artykuły, aby nie były podobne do tysięcy innych w sieci.

Nie ma tu lukru, że jak rzucisz pracę na etacie i zostaniesz podróżnikiem, to pieniądze same spadną ci z nieba, albo że po kilku latach pracy nagle nie będziesz musiał nic robić. Miejscami wprost jest napisane, że jedzie się gdzieś, aby zebrać konkretny materiał na bloga, a wypoczynku tam praktycznie… nie ma. Tu muszę przyznać, że nie wszystko potrafiłabym przeszczepić (ja skupiam się na pracy przed podróżą i po jej ukończeniu, a jednak samo podróżowanie to dla mnie chill i relaks), ale uważam, że dobrze jest poznać, jak to wygląda z innej perspektywy.

Największą wartością tej książki było utwierdzenie mnie w przekonaniu, że ścieżka, którą z Filipem obraliśmy – jest dobra. Możesz porównać się z autorem i zobaczyć – na jakich polach kulejesz albo nad czym jeszcze warto pomyśleć. Możesz zobaczyć, ile kosztów ponosił Karol w swoich podróżach i ile zarobił. I choć nasz styl podróżowania dość mocno odbiega od niego (z tego, co zrozumiałam – Karol woli raczej podróżować autostopem, nie przepada za muzeami – woląc szukać pięknych, niestandardowych kadrów z dala od ludzi, noce spędzając w tańszych opcjach noclegowych) – to i tak wyniosłam z niej wiele dla siebie.

Książka jest bardzo merytoryczna

Mało w niej ogólników i lania wody, przez co wydaje mi się, że będzie odpowiednia dla osób, które są na początku drogi (albo gdzieś utknęli), ale jednocześnie już jakiś czas prowadzą bloga i chcą pójść krok dalej, aby rozwinąć swoją wiedzę. Sami z Filipem przez pierwsze kilka miesięcy ciągle zmienialiśmy tematykę bloga i wydaje mi się, że bloger przez pierwsze 2-3 miesiące uczy się – o czym lubi pisać, a co lubi tylko robić. 😉 Jednocześnie w pewnym momencie czuje się, że prócz ciągłego myślenia o tym, co warto zmienić – potrzebujesz konkretnych wskazówek i dobrej rady osób, które robią to od ładnych paru lat. Właśnie wtedy warto sięgnąć po tę książkę.

Klaudyna Turczyńska

Nie może usiedzieć w miejscu, każdy weekend spędzałaby w trasie. Pasjonatka fotografii. Lubi odpoczywać na wsi, ale kocha miasto. Łatwo odnajduje się w każdej roli i nie potrafi spędzać czasu bezczynnie. Czasem można ja spotkać, jak pilotuje z dzieckiem samolot i bazgra kredą po chodnikach, malując kotki. Nie żyje bez kawy.

3 komentarze

Dodaj komentarz

  • Hej! Uwielbiam czytac tego bloga! Dzieki temu blogowi zostalam zainspirowana do podrózy (oraz stworzenia własnego bloga) i teraz nie moge odpuscic zadnego weekendu żeby gdzieś nie pojechać. Jak nie city break to przynajmniej jakas niedaleka wycieczka w okolicy. Dziekuje!

  • Czy rzeczywiście można zarabiać na pisaniu bloga turystycznego? Znałem kilka osób, które czerpały z blogów jakieś realne dochody, ale co roku one malały w miarę zwiększania się liczby bloggerów. Zresztą zauważyłem, że podczas gdy jeszcze nie tak dawno regularnie zamieszczali relacje, zdjęcia i od razu odpowiadali na komentarze, obecnie robią to sporadycznie, a niektórzy chyba poszli na dłuższe urlopy (niestety, COVID też miał w tym zasługę).

    Jednak, jak mi powiedział jeden z bloggerów, najgorszym zagrożeniem dla tych piszących blogi stanowią vlogi (tzn. wideo-blogi). Rzeczywiście, sam spędziłem kilkadziesiąt godzin oglądając vlogi… i są fascynujące, przewyższają milionowe produkcje np. National Geographic. Oczywiście, nie jest to takie proste z bloga przejść na bloga—pomijając już stronę techniczną (aparaty fotograficzne, kamery, drony, statywy, mikrofony, komputery, programy do edytowania i samo edytowanie, które jest niezmiernie czasochłonne i wymaga umiejętności), bardzo mało ludzi ma w sobie to „coś”, co zrobi z nich dobrych vloggerów, jak też nie każdy czuje się komfortowo robić vloga—cóż, nie każdy jest aktorem!

    Ja rozpocząłem pisać swój blog 15 lat temu na temat moich podróży—i robię to wyłącznie dla przyjemności—jak też piszę go w dwóch językach, co wymaga praktycznie podwójnego nakładu pracy. Mniej więcej 8 lat temu z ciekawości postanowiłem umieścić na nim reklamy. Otóż po około 2 latach otrzymałem… $100! A od tego czasu—5 lat—nagromadziło zarobiłem $75, tak więc jak dobrze pójdzie, to za 2 lata otrzymam następną wypłatę $100!

    I jeszcze jedna rzecz: dla mnie podróże, jak też pisanie blogów, to ogromna przyjemność. Gdybym jednak nastawił się na ich tworzenie pod kontem zarobków, to obawiam się, iż zamiast delektowaniem się otaczającymi mnie krajobrazami, rozmawianiem z poznanymi ludźmi czy też siedzeniem wieczorami przy ognisku z kieliszkiem czerwonego wina, codziennie spędzałbym bardzo dużo czasu pisząc i pracując nad różnymi aspektami moich blogów.

    Niemniej jednak uwielbiam czytać blogi, szczególnie podróżnicze, i dowiaduję się z nich o stokroć więcej, niż z innych źródeł (np. przewodniki turystyczne). Bardzo często moje wakacje były niezmiernie udane właśnie z powodu informacji zawartych w blogach. Dlatego jeżeli mam możliwość, to staram się pozostawić parę komentarzy i miłych słów dla ich autorów oraz kliknąć na pojawiające się reklamy.

    Oczywiście tym osobom, które prowadzą blogi z myślą zarabiania na podróżach, życzę powodzenia!

Cześć!

Świat dzieli się na tych, którzy nie lubią zapachu benzyny i na tych, którzy go uwielbiają. My jesteśmy z tych drugich. Na tym blogu pokazujemy wszystkie fajne miejsca, które warto odwiedzić w Polsce. Nie musisz się już więcej zastanawiać co robić i gdzie iść w weekend. Z nami spędzanie czasu stanie się proste!

Chcesz więcej? Dołącz do grupy!

A może jeszcze więcej?