Nazwałem go Panem Heniem, ale tak naprawdę nie mam pojęcia, jak on się nazywa. Od kilku lat przyjeżdża w okresie wakacyjnym pod jeden z większych marketów na moim osiedlu i handluje owocami. Nie wiem, co ma w tych swoich owocach, ale dużo ludzi tam do niego przyłazi w okresie letnim, bo tylko wtedy tam jest. Strasznie go lubię, bo to taki poczciwy gaduła. Poznał mnie z daleka, więc witam się i patrzę, że ma truskawki. A ja truskawki kocham.
-Poproszę tak z kilogram.
-Dobry wybór! Tu mam po 10zł/kg. Idealne na randkę. Są twarde i soczyste, idealne do schłodzonego szampana. Kobieta będzie zachwycona. Albo takie z sosem balsamicznym w sałatce. Klientka mi ostatnio powiedziała — świetny pomysł mówię Panu. Takie maczane w gorzkiej czekoladzie też rewelacyjne. A kawioru z truskawkami Pan próbował?
-Nie…
-To Pan spróbuje koniecznie zrobić! Szok na języku normalnie.
-A nadają się na obiad? Bo ja to w sumie dziecku chciałem zrobić.
-E to nie. To weźmie Pan te tańsze po 7zł/kg. Są słodsze.
Dodaj komentarz