Playseat od lat stanowi marzenie dla wielu graczy. Jeszcze kilka lat temu specjalizowali się w specjalnych fotelach dla fanów gier wyścigowych, by potem rozszerzyć ofertę o fotele biurkowe.
Nieważne, jaki model wybrałeś – miałeś pewność, że zawsze otrzymałeś najwyższą jakość materiałów, połączoną z praktycznie niezniszczalnym stelażem i ponadprzeciętną wygodą. Sam przez lata wzdychałem za opisywanym w recenzji modelem WRC, aż do dnia, w którym zjawił się Trust.
Walka na rynku jest jednak zażarta a w ostatnich miesiącach Playseat zaprezentował fotel, który… niekoniecznie jest dedykowany graczom. Ale, że zaraz. Co?
Puma i Playseat w jednym domu
Dzisiejsze siedzisko – bo tak de facto powinienem nazwać ten produkt – jest efektem współpracy Pumy i marki Playseat. W ubiegłym roku wspomniany producent butów i ubrań – zapowiedział frontalne wejście na rynek e-sportu. Prócz utworzenia własnego zespołu i zasponsorowania wielu imprez, zapowiedziano także własną linię produktową. Siedzisko jest jednym z tych produktów. Podział prac jest tutaj bardzo klarowny. Playseat dostarcza stelaż, zaś Puma – tapicerkę.
Montaż zajmuje chwilę
Playseat Puma spakowany jest w stosunkowo niewielkie pudełko. Jako że dosłownie kilka dni temu kończyłem z małżonką remont pokoju córki, który uzupełnialiśmy o kilka mebli (z Ikei) – byłem zaskoczony, jak mały karton przeznaczony jest na Pumę.
W istocie, złożenie fotela jest tak samo proste (albo nawet prostsze) niż meble szwedzkiego sklepu. Ba! Nie wymagają nawet narzędzi, bowiem wszystkie rurki od stelażu są tutaj mocowane na zatrzaski. Tapicerkę zaś naciąga się na zmontowany wcześniej stelaż i zabezpiecza wielkimi i naprawdę silnymi rzepami.
Zmontowanie siedziska nie zajmuje więc więcej niż 15-20 minut i tak po prawdzie, nie potrzeba nawet do tego instrukcji. No, może przy pierwszym montażu. Bo Playseat Puma ma tę przewagę nad innymi produktami marki, że gdy z niego nie korzystasz – wystarczy krótka chwila, by siedzisko rozmontować i schować sobie do szafy, czy pawlacza.
Jakość produktu stoi na najwyższym możliwym poziomie.
Szczerze? Mam wrażenie, że jest wykonany nawet lepiej niż fotele do kierownicy, jak opisywany wcześniej Playseat WRC. Materiał jest naprawdę bardzo gruby, a jednocześnie – elastyczny. Większość siedziska pokryta jest siatką i tylko elementy najbardziej narażone na rozerwanie pokryte są gumowym tworzywem. Nie mam też żadnych obaw o jakość szwów (szczególnie w miejscu mocowań), czy największego nacisku ze względu na masę ciała. Każde miejsce ze szwem jest wzmocnione, a i one same są grube i wyglądają solidnie. W mojej opinii – przetrwają co najmniej kilka lat.
Mam duże uznanie dla projektantów za to, ile uwagi poświęcili detalom. Napisy po bokach siedziska, jak i na zagłówku – są wyszywane nicią, a po trzech stronach (od frontu i po bokach) znajdują się kieszenie na najpotrzebniejsze przedmioty jak: pad, telefon, czy pilot do telewizora.
Co dla mnie szczególnie ważne, projektanci przyłożyli się także do ochrony podłoża, czyli podłogi.W naszym mieszkaniu w każdym pomieszczeniu mamy lite drewno, stąd każdy mebel przyniesiony do domu – z automatu podklejany jest filcem, czy innym poślizgowym tworzywem. Playseat Puma to siedzisko, które jednocześnie ma łukowaty kształt pozwalający na delikatne bujanie się w przypadku emocjonalnej gry. Dlatego z radością odnotowałem grube (ale takie naprawdę GRUBE) gumowe spody całej konstrukcji. Nie wiem, ile lat trzeba spędzić na kołysaniu konstrukcją, by się zużyły, ale z pewnością przetrwają dłużej, niż sam materiał.
Dla graczy, ale nie tylko
Playseat chwali się, że Puma to produkt adresowany do wszystkich graczy. Nie ważne, czy korzystasz z Xboxa, PlayStation, a może Switcha, czy grasz na telefonie. Ma być wygodnie i przyjemnie. W istocie to ułatwia profilowanie produktu. Tak naprawdę mebel ten może stać zarówno w wielkich sklepach sportowych, jak i sklepach wnętrzarskich i tak samo przyciągnie uwagę.
Czy jest wygodny? Tak, jak najbardziej. Z tym że łatwo pomylić jego funkcje. Przez fotel zwykle rozumie się mebel, w którym lubisz się zatopić i spędzić tam nawet cały dzień. Puma jest kierowana do graczy nie bez powodu. Tutaj świetnie ograsz jedną, dwie nawet trzy godziny, ale na co dzień i tak wybierzesz kanapę.
Z drugiej strony zauważyłem, że sam w ciągu dnia lubię na nim przysiąść i popracować na laptopie. Zapewnia wygodną, półleżącą pozycję, w której komputer znajduje się na stabilnym położeniu na kolanach. Gdybym miał znaleźć w nim jakąś wadę, to zdecydowanie brakuje mi wysuwanego zagłówka. Ten zastosowany w obecnej konstrukcji jest dla mnie za nisko.
To niszowy produkt
Nie ma się co oszukiwać. Cena 1000 zł za siedzisko, na którym można „przycupnąć” nawet kilka razy w tygodniu wydaje się dość wygórowaną kwotą. Na szczęście jakość produktu w pełni uzasadnia poniesiony wydatek. To konstrukcja wygodna, dopracowana i jest pewnym powiewem świeżości na rynku – co do tego nie mam wątpliwości. Świetnie odnajdzie swoje miejsce w pokoju gracza bądź w salonie, gdzie na co dzień nie można pozwolić sobie na zajęcie pomieszczenia poprzez dedykowane rozwiązania. Pumę po zakończeniu gry możesz szybko złożyć, i schować z widoku.
Dodaj komentarz