Twój Weekend to pismo-legenda, który chyba każdy dorastający nastolatek miał pod swoim łóżkiem. Czasopismo wydawane od 1992 roku zniknęło z saloników prasowych z wielkim hukiem 8 marca 2019 roku.
Skąd ten rozgłos?
Szczerze mówiąc, od lat zapomniałem o istnieniu tego periodyku. Formuła, jak i treść czasopisma nijak się miała do współczesnych czasów, gdzie całą jego zawartość bez problemu można znaleźć w sieci. Nic zatem dziwnego, że jego właściciel w grudniu 2017 roku wystawił go na sprzedaż. Aby mu jednak nadać większy rozgłos – Twój Weekend wystawiono na Allegro bez ceny minimalnej. Tak naprawdę, czasopismo oraz całą bazę zdjęć roznegliżowanych pań mógł sobie na dobrą sprawę kupić każdy. Aukcję jednak szybko zdjęto. Złamano regulamin? Nic z tych rzeczy. Znalazł się tajemniczy inwestor, który kupił całość.
Na początku marca aura tajemniczości opadła. Magazyn Twój Weekend kupiło kilka firm, by przekształcić czasopismo dla mężczyzn – w pismo feministyczne, w którym za cel postawiono podniesienie świadomości problemu seksizmu we współczesnym świecie.
Zakup ostatniego Twojego Weekendu nie był łatwy
Jestem kolekcjonerem takich rzeczy. Ostatnie (lub pierwsze) wydania kultowych magazynów, gier, książek czy innych takich produktów szybko zyskują na wartości i po wielu latach są całkiem nieźle wycenianym artefaktem. Dokładnie w tym samym celu postanowiłem zakupić ów magazyn. Wydawca magazynu nie ukrywał, że by dostać Twój Weekend, trzeba będzie wybrać się do sieci Empik, co też uczyniłem.
Cóż, z góry wiedziałem, z jakim wydaniem będę miał do czynienia, lecz mimo iż krążyłem między regałami od dobrych kilkunastu minut – nie znalazłem tej gazetki. Postanowiłem w końcu się poddać i zapytać obsługi. Chociaż wydanie ostatniego Twojego Weekendu zapowiadano jako feministyczne, gdzieś tam z tyłu głowy dzwoniło mi cały czas, że przecież nie każdy o tym musi wiedzieć. I tak niestety się stało.
– Przepraszam panią bardzo, czy dzisiejsze wydanie Twojego Weekendu dostanę? – zapytałem cicho ekspedientki.
– Czego?
– Twojego Weekendu.
– O nie proszę pana, takich gazetek to my tutaj nie sprzedajemy… – w tym momencie strzeliłem niezłego buraka. O nie, myślę sobie, ona ma mnie za jakiegoś zboka!
– Ale to specjalne wydanie, ostatnie, takie feministyczne – próbuję ratować twarz.
– No nie wiem, pan poczeka. Halinaaaa! (krzyczy przez caaaały Empik na drugi koniec hali). Twój Weekend to my mamy?!
To chyba najgorsze, co ci się może w takim sklepie przytrafić. Mimo iż to był początek dnia – w sklepie panował całkiem spory ruch. Wszak – Dzień Kobiet – każdy tutaj szukał jakiejś drobnostki dla swojej pięknej połówki.
– (słychać drugi kobiecy głos w oddali) Nie! Nie mieliśmy dostawy!
– Nie proszę pana, nie mamy – potwierdziła ekspedientka z ewidentnie karcącym mnie wzrokiem.
Po angielsku zacząłem się wycofywać ze sklepu, unikając spojrzenia wszystkich klientów. Część z nich się uśmiechała, część żywo dyskutowała – patrząc na mnie. No trudno, czego się nie robi, by zdobyć białego kruka.
Ruszyłem do drugiego sklepu
W tym jednak byłem sprytniejszy. Udałem się od razu do punktu info, w którym – całe szczęście! – obsługiwał facet.
– Dzień dobry. Szukam Twojego Weekendu. Wie pan, TEGO wydania SPECJALNEGO, co to niby dla kobiet ma być – wyłuszczyłem tak nonszalancko, jakbym spotkał się ze znajomym na kawie.
– Taaak?
– No, i nie wiem gdzie teraz tego szukać. To dalej w porno? Czy już raczej w dziale dla kobiet? A może poradniki?
– Ha! Żebym to ja wiedział! Panie, dziś wszyscy tego szukają, a ja nie wiem. Chodźmy, może znajdziemy.
Po paru minutach szukania w końcu udało się znaleźć upragniony magazyn! Trochę się jeszcze z ekspedientem pośmialiśmy (Patrz pan! Nawet rozkładówka jest), po czym uiszczając zapłatę, ruszyłem do domu.
Przypomniało mi się całe dzieciństwo
Tak, no cóż. Jak to się mówi? „Ach ta dzisiejsza młodzież…”. Ale faktem jest, że dzisiejsze dzieciaki w sumie nie natrafiają na takie sytuacje. Za „moich czasów”, by zakupić świerszczyka – leciało się do kiosku na drugim końcu osiedla (albo w ogóle na drugie osiedle), bo tam cię nikt nie znał i nie mógł obgadać. Szybko chowało się znalezisko pod kurtkę i gdzieś tam w domu chowało w niewidocznym miejscu. Rodzice udawali, że nie widzieli, my (chłopcy) udawaliśmy, że nic takiego nie mamy. I to był nasz dostęp do tajemnej wiedzy (i zdjęć). Czasem się gazetami handlowało lub wymieniało, gdy człowiek potrzebował czegoś innego.
Dziś porno jest dostępne na wyciągnięcie ręki, powszechne. Czy to dobrze?
Mam wobec tego duże wątpliwości
Nie da się ukryć, że seksualizm przedarł się do popkultury i życia codziennego. Te gazetki – jakie były, takie były, ale jednak zawsze coś tam tłumaczyły. Czasem lepiej lub gorzej, ale jakiś komentarz w tym był. Dzisiaj dziecko odpala przeglądarkę i oglądając film, widzi coś zupełnie odartego z kontekstu, bez jakiegokolwiek wyjaśnienia, czy komentarza.
Z artykułami zawartymi w ostatnim Twoim Weekendzie trudno się nie zgodzić i jako ojciec dorastającej córki jestem na temat seksualizmu wyjątkowo wyczulony. Ona zresztą też, bo często pyta mnie o rolę kobiety na świecie:
– Tato, a dlaczego kobiety w filmach są zawsze przedstawiane jako głupie?
– Tato a dlaczego kobiety giną zawsze pierwsze?
– Tato a dlaczego kobieta nie może wykonywać jakiegoś zawodu?
To niesamowite, jak bardzo trafnie postrzega świat sześcioletnie dziecko. I ja nie umiem jej na te pytania odpowiedzieć. Czemu w XXI wieku kobieta nie ma prawa do kontroli swojego ciała, czemu w szkołach brakuje porządnych lekcji wychowania seksualnego i dlaczego kobieta dziś jest sprowadzana do roli przedmiotu, którego się tylko… no sam sobie dopowiedz.
Dla mnie to szokujące, bo przecież za tymi wszystkimi kobietami stoi zawsze jakiś facet. Czasem jest to mąż, czasem ojciec. Ten drugi jest tutaj szczególnie ważny. Serio będąc ojcem dorastającej córki – nie masz problemu z tym, by jakiś chłopak sprowadzał ją do roli służki lub kury domowej? Nie chcesz dla niej czegoś więcej od życia?
Dlaczego jako ojciec jesteś neutralny wobec tego, co się dzieje?
Oczywiście, tutaj wchodzimy w tematy polityczne
A te są zawsze gorące i dzielące społeczeństwo. Jednak uderza mnie, że w dzisiejszym świecie – świecie w którym mamy wiedzę, technologię i jesteśmy teoretycznie obeznani z kulturą – cofamy się mentalnie do średniowiecza. Do czasów, gdzie kobieta musiała walczyć o swoje prawa. Nie wierzysz? Może nie pamiętasz? Wystarczy przypomnieć sobie czarny protest, w którym jedyne kogo zabrakło, to mężczyzn.
Cieszę się, że Twój Weekend zniknął
To raptem kropla w morzu. O magazynie i tak nikt nie pamiętał (i dobrze) i nawet pomimo faktu, że był to czystomarketingowy zabieg, uważam, że był wyjątkowo potrzebny. Chcę widzieć więcej działań na rzecz kobiet. Chcę widzieć, że moja córka dorasta w kraju, w którym ma równe szanse na karierę, dom, życie. Ma prawo do szczęścia, do samostanowienia. Oby kolejne magazyny i tego typu strony zniknęły równie szybko.
Ojciec córki i mąż kobiety.
Tak się zastanawiam co napisać ale nie bardzo wiem jak odnieść się do tego artykułu. Jestem kobietą, matką dwóch córek, widzę jak mąż boi się ich życia seksualnego i chyba uprzedmiotowanie kobiety w kwestii właśnie ich seksualności i ich ciała to jest to pod czym podpisuję się obiema rękami. Nie podoba mi się to, że jest taka słaba kontrola nad tym co się dzieje.
Natomiast postulaty czarnego piątku? Nie zgadzam się z nimi i wiele innych kobiet też. Oczekiwania żeby kobiety traktować dokładnie jak mężczyzn? Ja chyba żyję w innym świecie bo nigdy nie spotkałam się z tym, żeby ktoś był wobec mnie niesprawiedliwy pod tym względem. Raczej spotkałam się z tym, że to kobiety same z siebie robiły mniej wartościowe niż powinny być w rzeczywistości.
Och, z pewnością masz rację. Na wiele wydarzeń trzeba patrzeć z różnych perspektyw i z różnych doświadczeń. Cieszę się, że świadomość swoich praw i „własnego ja” rośnie wśród kobiet, bo to tak naprawdę pierwszy krok w edukacji – to przede wszystkim kobiety powinny wiedzieć, jak NIE chcą być traktowane i głośno o tym mówić.
Ja jako ojciec w pierwszej kolejności staram się pokazywać córce, jak powinna być traktowana przez mężczyzn. Liczę na to, że kiedy dorośnie jakieś tam przykłady czy archetypy się jej zakodują i będzie z tego czerpać wzorce. Wierzę, że to jej pomoże w przyszłości 🙂