Ostatnio kina zalewają filmy o superbohaterach. Ot, rekordy oglądalności biją filmy z serii MCU (Marvel Cinematic Universe), czyli IronMan, Kapitan Ameryka czy Kapitan Marvel. Jednak nie oszukujmy się – nie każdy przepada za tego typu historiami.
Ja – poza kilkoma wyjątkami, również się w nich nie odnajduję
Z tymi seriami, jest trochę tak, jak z serialami w serwisach VOD. Nie obejrzysz jednego odcinka i za chwilę już kompletnie nie wiesz, o co chodzi w całej serii. Zresztą, z tych wszystkich superbohaterów najbardziej lubię Batmana, ze szczególnym uwzględnieniem cudownie wykonanej trylogii pod okiem Christofera Nolana. Tam zagrało mi dokładnie wszystko – fabuła, muzyka i scenografia. Wszak, to kompletna historia mrocznego rycerza – od jego powstania, aż po jego zmierzch.
Tymczasem osobny film dostał jego arcywróg – Joker. Nie mogłem nie pojawić się na seansie!
Joker, historia kolejna
Ten rzezimieszek, pomimo iż jest najważniejszym przeciwnikiem Batmana oraz samego Bruce’a Wayna – nigdy wcześniej nie doczekał się osobnego obrazu. Myślę, że nawet nieinteresujący się tym uniwersum, mogą wymienić kilku przeciwników człowieka-nietoperza jak: człowiek Dwie Twarze, Strach na Wróble, Mr Freeze (który został świetnie wykreowany przez Arnolda Schwarzeneggera w filmie Batman i Robin z 1997). Każdy z nich na swój sposób stał się pozycją popkulturalną i daleko wychodzącą poza ramy srebrnego ekranu. Gdy jednak spojrzy się na świat wykreowany przez DC – to Joker jest tym „najważniejszym ze złych”.
W trylogii Nolana nie była to jednak postać za specjalnie eksponowana, a wręcz miałem wrażenie, że został zepchnięty trochę na bok. Również we wszystkich innych filmach z udziałem Jokera – nigdy tak do końca nie poznaliśmy jego historii oraz genezy. Tego dowiedzieć się możemy z komiksów, ale jak podaje Wikipedia – jego życiorys ewoluował wraz z kolejnymi generacjami filmów, komiksów, czy innych nośników medialnych. Gdybym miał jednak wybierać – to najnowsza wersja jest dla mnie tą najlepszą.
Jaki jest Joker A.D. 2019?
Nie będę bał się używać tego słowa – jest obrazem przegenialnym. Przemyślanym, świetnie skonstruowanym i jeszcze lepiej zagranym. Od pierwszego ujęcia duża w tym zasługa Joaquin Phoenix’a, który wspiął się na wyżyny umiejętności aktorskich. Pisząc te słowa mamy dopiero początek października, a ja bez wahania wręczyłbym mu oscarową statuetkę za grę aktorską. Phoenix gra głównego bohatera – Artura Flecka, który zmaga się chorobą neurologiczną – histerycznymi napadami śmiechu. Widać, jak ogromnie przeżywa te niekontrolowane napady i jak często stawiają go w trudnym położeniu.
Zresztą, choroba Flecka to nie jedyne jego zmartwienie. Walczy on o przetrwanie w pogrążonym w chaosie mieście Gotham, gdzie praca to przywilej, a sam staje się obiektem drwin i szyderstwa. Historia jest przejmująca, bo oto obserwujemy człowieka, który jest niszczony przez społeczeństwo i system. Człowieka, który świadomy jest swoich ograniczeń, ale jest wobec nich bezradny, niejako skazany na innych. Człowieka, który desperacko szuka ratunku, miłości i odrobiny zrozumienia.
Początek wszystkiego
Akcja filmu Joker, dzieje się na długo przed jakimkolwiek zekranizowanym do tej pory Batmanem – dając odpowiedzi na wiele pytań, które zapewne krążą ci po głowie, jeśli oglądałeś którąkolwiek część Mrocznego Rycerza. Dlaczego Batman jako superbohater musiał powstać? Co spowodowało, że Gotham stało się wylęgarnią złoczyńców? Dlaczego rodzice Bruce’a Wayna musieli zginąć?
Z drugiej strony klimat filmu jest bardzo ciężki. Gotham to mroczne, brudne i straszne miejsce, w którym nikt z nas nie chciałby mieszkać. Działa na nas mocniej niż w jakimkolwiek wcześniej wydanym filmie, bo nie ma tam żadnych fantastycznych rzeczy, jakie widzieliśmy wcześniej. Po drogach nie poruszają się futurystyczne auta, nie ma dziwnych, olbrzymich rzeźb podtrzymujących tory kolejowe, jak w Batman Forever.
Jokerowe Gotham City to miasto, którym może być każde ze współczesnych miast na świecie. Jest przygnębiające, ale w tym duszącym klimacie jest wyjątkowo prawdziwe, a przez to jeszcze bardziej przerażające.
Film bez niepotrzebnych dodatków
Wybierając się na Jokera masz pewność, że zobaczysz dobre, psychodeliczne kino przepełnione mroczną wizją świata, która trafi nawet do osób, które nie są zainteresowane historią Batmana, czy jakiegokolwiek innego superbohatera. Nie zobaczysz tutaj walk typu „zabili go, a on uciekł”. Tutaj w ogóle nie ma bójek! Nie ma również elektronicznych super-gadżetów, bo akcja dzieje się tak na oko w latach 70 XX wieku. Jest za to przejmująca historia człowieka z problemami. W pewnym sensie szkoda, że do historii tego człowieka przyklejona jest etykieta „Batmana”. To prawdopodobnie może ograniczyć jego widownie wśród ludzi, którzy nie są zainteresowani taką tematyką. Tymczasem to świetny dramat i thriller sam w sobie!
Joker to bardzo mocne kino
Wydaje mi się, że tegoroczne Oscary właśnie zostały rozstrzygnięte. To zwyczajnie rewelacyjny film. Taki, o którym każdy w rodzinie będzie mówić podczas rodzinnych spotkań czy obiadów. Joker to film, który wypada obejrzeć nie dlatego, że jest w świecie superbohaterów. Tylko dlatego, że porusza dramatyczną i świetnie zrealizowaną historię. Historię, którą będziesz przeżywać jeszcze długo po wyjściu z sali kinowej. Czy mi się podobało? Do tej pory nigdy nie poszedłem na film do kina drugi raz. Wydawało mi się to co najmniej dziwne. Joker jest pierwszym takim filmem, na który z przyjemnością pójdę drugi i trzeci raz. A to już coś znaczy!
i fajnie, też byłam i jestem zadowolona, a nawet pozytywnie zaskoczona, bo po takim rozdmuchaniu i promocji spodziewałam się gorszego filmu!
No właśnie pozytywne zaskoczenie jest tutaj kluczowe. W sumie nie spodziewałem się AŻ tak dobrego filmu 🙂
No proszę! Byłam, widziałam, i szczerze mówiąc biję brawa! Film super!
Mi niestety średnio podpasowal, oczekiwałem więcej.