Patrząc na historię Xboxa jako konsoli do gier, trzeba przyznać, że Microsoft od blisko 20 lat pozostaje konsekwentny w swoich decyzjach – słusznie wychodząc z założenia, że jeśli coś jest dobre, to się tego nie zmienia. Ewentualnie lekko udoskonala. Wyjątek, jakim była premiera Xbox One, gdy z konsoli próbowano zrobić centrum multimedialne domu – tylko potwierdza tę regułę.
Dziś chciałbym przedstawić historię pada od Xboxa. Urządzenia, z którym spędzamy najwięcej czasu. Na przestrzeni ośmiu generacji konsol – wiele z kontrolerów było prawdziwie koszmarnych. Takich, które potrafiły przekreślić szanse na sukces całego systemu. Całe szczęście mamy Microsoft, który… też od takiego koszmaru zaczynał. Bez tego, nie byłoby całej przygody!
Historia pada od Xboxa
Powitajcie księcia!
The Duke, czyli książę nie jest oficjalną nazwą pierwszego pada od Xboxa, ale szybko do niego taka łatka przylgnęła. Podobno „Duke” było imieniem jednego z projektantów konsoli, jednak nigdzie ta informacja nie została potwierdzona.
W listopadzie 2001 roku na rynku zadebiutowała pierwsza generacja Xboxa, a wraz z nią – pierwszy kontroler. Podczas projektowania konsoli, gigant wzorował się na ciut starszej konstrukcji, stworzonej przez swego konkurenta – Segi Dreamcast, od którego zapożyczył i rozwinął między innymi pomysł na obsługę sieci, pokazując światu Xbox Live. Drugim elementem był specjalny port w samych kontrolerze.
W przypadku pada od Xboxa, mogliśmy tam umieścić kartę pamięci o pojemności 8MB, a na niej zapisywać postępy z gier. Po co, skoro sama konsola miała przecież wbudowany dysk twardy? Otóż Microsoft wierzył, że dzięki temu odwiedzając znajomego i grając na jego konsoli – gracz będzie miał swój zapis z rozgrywki zawsze pod ręką.
System teoretycznie nawet się sprawdzał, ale szybko zaczęły pojawiać się wyjątki. I tak niektóre gry nie wczytywały save’ów pochodzących z innej konsoli albo nie można ich było skopiować.
Na co jeszcze warto zwrócić uwagę?
Kilka elementów pozostało do dziś, mimo wieloletniej ewolucji pada. Już jego pierwsza edycja miała ogromne logo Xboxa na środku, które znamy dziś. Nie miało ono jednak żadnej funkcji – ot, taki wizualny bajer i nic więcej. To, co jednak rzuca się w oczy od pierwszej chwili – to asymetryczne analogi, z których Xbox słynie. I do dziś trwają dyskusje, czy rozwiązanie jest wygodniejsze niż w symetrycznych analogach przy PlayStation, czy nie.
Dodatkowo, pierwszy Xbox prócz charakterystycznych przycisków A,B,X,Y, miał jeszcze dwa dodatkowe – czarny i biały. To dodatkowe przyciski, które mogły być wykorzystane przez twórców gier.
S Controller
Pierwszy pad – Duke, został przez użytkowników zmiażdżony krytyką. Czemu się dziwić, skoro był ogromny. Prawie trzykrotnie większy od pada od PlayStation i do tego bardzo ciężki. Dlatego zgodnie z metodą „wszystkie ręce na pokład”- projektanci i inżynierowie rzucili się do desek kreślarskich, by zmniejszyć nie tylko wagę, jak i jego rozmiar, zanim konsola zadebiutowała na rynku Japońskim. Azjaci, z racji posiadania niewielkich dłoni – nigdy by nie zaakceptowali takiego potwora w swoim mieszkaniu.
Tak powstał kontroler „S”. (Swoją drogą, literka znana nam z edycji Xbox One S). Był mniejszy, lżejszy, a przyciski czarny i biały zsunęły się tym razem pod przyciski A i B. Dodatkowo przyciski funkcyjne również zostały przeniesione pomiędzy d-pada i analoga. W obu przypadkach nie było to najlepsze ułożenie, bowiem gracze skarżyli się na przypadkowe wciśnięcia podczas intensywnych rozgrywek. Pad jednak mimo wszystko był znacznie lepszy, więc szybko stał się elementem podstawowego wyposażenia konsoli.
Ciekawostka – Duke 2019
Co jednak wyjątkowo ciekawe, na świecie są fani oryginalnego Duke’a. Dlatego też firma Hyperkin przygotowała jego współczesną edycję, która do złudzenia przypomina oryginalną (z kilkoma ważnymi zmianami). Jest kompatybilna z konsolą Xbox One, a do tego logo Xboxa na środku – jest finezyjnie animowane zgodnie z pierwotną animacją Xboxa. Pada oczywiście można kupić w półprzeźroczystej, zielonej obudowie, zgodnej z limitowaną edycją konsoli Xbox – Halo.
Xbox 360 – o krok od ideału
Wraz z premierą Xboxa 360 nie mogło zabraknąć i nowego pada. Microsoft wyciągnął wnioski z porażki, jaką w rzeczy samej był projekt oryginalnego kontrolera. I chociaż edycja 360 ma wspólne korzenie – tak zmian jest tak wiele, że można w zasadzie mówić o zupełnie nowej konstrukcji.
Na rynek trafiły dwie wersje tego samego urządzenia, różniące się sposobem podłączenia – Xbox 360 Wired Controller oraz Xbox 360 Wireless Controller. Krótko mówiąc – jeden był bezprzewodowy, drugi zaś z 2,5-metrowym przewodem, który miał tzw. „łamaną” końcówkę, która była niczym wentyl bezpieczeństwa w przypadku, gdy ktoś za mocno szarpnął kablem. Wówczas wtyczka się wypinała, co nierzadko ratowało konsolę od upadku i zniszczenia.
Pad od Xboxa 360 szybko stał się fenomenem i synonimem ergonomii i wygody. Microsoft zrezygnował z niepotrzebnych nikomu elementów (takich jak przyciski biały i czarny, jak i porty na kartę pamięci). Same porty pamięci były wbudowane w konsolę (ale tylko w wersji Xbox One Core/Arcade, Pro i Elite. Potem Microsoft w ogóle zrezygnował z kart pamięci), a ponadto umożliwił przechowywanie zapisów gier w sieci Xbox Live.
Do samego pada można było podłączyć szereg akcesoriów, takich jak: klawiatura (chatpad), czy licencjonowane słuchawki. W przypadku bezprzewodowej wersji kontrolera obowiązkowym dodatkiem, który kupowała większość graczy – był Play&Charge Kit, czyli zestaw akumulatora i przewodu, który pozwalał na jednoczesne granie, i ładowanie pada. W przeciwnym wypadku, w najmniej odpowiednim momencie – trzeba było wymieniać baterie.
Logotyp Xboxa stał się przyciskiem funkcyjnym, wywołującym menu konsoli, które znamy do dziś. Dookoła niego były zaś umieszczone cztery diody, które informowały, którym kontrolerem akurat „jesteśmy”. Jeśli więc grało na jednej konsoli dwóch graczy – wystarczyło spojrzeć na podświetlenie Xbox Buttona, by wiedzieć – kto jest kim. Bardzo fajne rozwiązanie, z którego niestety zrezygnowano przy debiucie konsoli Xbox One.
Największa krytyka skupiła się za to na krzyżaku, którego w przypadku kontrolera Xboxa 360 nie udało się naprawić i wystarczy tylko wynotować, że był. Był koszmarny, nie dało się z niego korzystać i był totalnie nieprecyzyjny.
Xbox One – kto by to zliczył?
Xbox One na samym początku okazał się bardzo kiepską generacją dla Microsoftu. Robienie z konsoli urządzenia multimedialnego do salonu, wciskanie na siłę klientom Kinecta oraz traktowanie gier po macoszemu – sprawiło, że cała ósma generacja konsol została przegrana przez giganta z Redmond już na starcie.
Jeżeli miałbym wymienić coś, co udało się na samym początku – byłby to właśnie kontroler. Pad od Xbox One jest dla mnie szczytowym osiągnięciem w tej dziedzinie. Jest lekki, wygodny i ma poprawione w zasadzie wszystkie wady względem poprzednika. Krzyżak w końcu pracuje tak, jak powinien. Wystająca kieszeń na baterie została zintegrowana z całą obudową.
Pad od Xbox One jest jednocześnie najczęściej poprawianym elementem konsoli – obok samego Dashboarda (czyli menu). Projektując kontroler do Xbox One, Microsoft szedł utartymi schematami, które były wygodne i stosowane przez wszystkich. Zatem ponownie można było dokupić do niego klawiaturę, czy słuchawki. Bardzo słaby start konsoli tej generacji wymógł jednak na firmie szybkie i dynamiczne zmiany. Jakie?
Port słuchawkowy, bluetooth, i inne drobne poprawki
Fala krytyki, jaka spadła na Microsoft przy debiucie konsoli – sprawiła, że gigant zaczął słuchać użytkowników. Wśród oczywistych ruchów takich jak wyrzucenie Kinecta na śmietnik historii (a szkoda!), wymianę całego dashboardu, umożliwienie wypożyczania gier – poprawkom uległ sam pad.
W drugiej rewizji urządzenia dodano port jack na słuchawki. Od tej pory gracze nie musieli kupować drogich, licencjonowanych słuchawek od samego giganta z Redmond lub jego partnerów, ale mogli wykorzystać najzwyklejsze „pchełki”, które mieli w domu. Wraz z debiutem konsoli Xbox One S, pojawił się także pad wyposażony dodatkowo w moduł bluetooth, który umożliwia podłączenie kontrolera do komputera, telefonu, czy jakiegokolwiek innego urządzenia. Wcześniej, by to zrobić – trzeba było zaopatrzyć się w Play&Charge Kit (w przypadku podłączenia przewodowego) lub specjalnego odbiornika, który potrafił kosztować tyle, co sam pad. Dodatkowo poprawiono fakturę na uchwytach na bardziej matową oraz przemodelowano pokrywę pada – eliminując czarny, błyszczący element, nawiązujący do pierwszego wydania konsoli.
Xbox One Elite Controller
Prócz podstawowych modeli Microsoft kultywuje odmiany „Elite”. Nazwa Elite zadebiutowała wraz z Xboxem 360 Elite, który wprowadzał między innymi nową kolorystykę konsoli, port HDMI i większy twardy dysk. Konsola Xbox One również doczekała się swojej elitarnej odsłony, ale nie zyskała na popularności. W samym sprzęcie jedyną zmianą był hybrydowy dysk twardy SSHD (połączenie SSD i HDD) oraz właśnie kontroler, który można było dokupić także osobno.
Xbox One Elite Controller (i jego druga wersja) to szereg zmian, które czynią urządzenie prawdziwie unikalnym. Miejsca uchwytu wyłożone są gumą, a przyciski zostały przydymione do jednolitego koloru.
Elite Controller pozwala także na wymianę gałek analogów na takie, o różnej wysokości. Do tego korpus analogów wykonany jest z aluminium. Wymienić można także krzyżak na taki, który odpowiada naszym preferencjom. Koniec z narzekaniem na ten element! Ponadto można regulować opór w spustach – blokując je lub całkowicie zwalniając.
Elite posiada także cztery dodatkowe łopatki, mocowane od spodu pada. Te można wykorzystać np. w grach samochodowych do zmiany biegów lub dowolnie programować je w aplikacji towarzyszącej. Całość dostarczana jest w ochronnym futerale. Jak na produkt elitarny – także i cena jest wyjątkowo elitarna sięgająca 700 zł. Dla porównania – w tej cenie dziś można otrzymać całą konsolę Xbox One S.
Druga rewizja tego kontrolera wprowadza tylko drobne poprawki jak lepszy chwyt, dodatkowy, programowalny przycisk i wbudowany akumulator na stałe.
Xbox Adaptive Controller
Tworząc pad dla najbardziej zagorzałych graczy, Microsoft nie chciał pominąć zupełnie innej grupy docelowej, a wręcz chciał otworzyć się na nich tak szeroko, jak tylko się da. Wśród graczy są także osoby, które mają problemy motoryczne lub różnego rodzaju schorzenia. To właśnie dla nich powstał unikalny w świecie gier Adaptive Controller. Nie przypomina on niczego, co do tej pory oglądaliśmy.
Jest to specjalna baza, do której można podłączać najróżniejsze dodatki, dostosowujące się do ograniczeń grającego. I tak jeśli gracz np. nie może obsługiwać pada za pomocą rąk – nic nie stoi na przeszkodzie, by np. przycisk „A” obsługiwać stopą. Samo stworzenie tego produktu jest w mojej ocenie ideą szlachetną i godną naśladowania. W codziennym życiu często zapomina się o graczach mających podstawowe problemy. Teraz także i oni mogą cieszyć się grą na konsoli. Działanie samego urządzenia najlepiej prezentuje poniższy film.
Przyszłość – Xbox Series X
Zbliżamy się do wielkiej premiery konsoli nowej generacji – Xbox Series X. O niej napisano już wiele, a jeszcze więcej dowiemy się niedługo. Sporo wiemy także o samym padzie. Chociaż trudno go w tej chwili ocenić, bo przecież poza ścisłym gronem w laboratoriach Microsoftu oraz producentami gier – nikt nie miał go jeszcze w ręku. Co o nim wiemy już dziś? Przede wszystkim – będzie mniejszy i lżejszy. W tym przypadku nie jestem pewien, czy to zaleta, bowiem ten od Xbox One jest w moim odczuciu zarówno idealnie wyważony, jak i wykonany. Przekonamy się.
Ponadto urządzenie będzie wyposażone w dodatkowy przycisk ułatwiający dzielenie się zrzutami ekranu lub urywkami filmowymi na wzór tego, co znamy z PlayStation 4. Zmieniono także złącze z klasycznego Micro-USB na nowoczesne USB-C, znane wszystkim już z telefonów komórkowych. Pad ma się także szybciej łączyć z urządzeniami oraz zachowywać pamięć do kilku urządzeń. Ponadto dziesiątki mniejszych poprawek, jak: ulepszony krzyżak (znowu!), poprawione uchwyty, czy maksymalnie uproszczona pokrywa samego pada.
Co ciekawe – nowy kontroler będzie kompatyblnie wsteczny także z obecną generacją. Nic zatem nie będzie stało na przeszkodzie, by dokupić go sobie do obecnego Xbox One. Co ważne, kontrolery z Xbox One będą działać także na nowej generacji (z małymi wyjątkami, o których piszę tutaj).
To nie koniec tej historii
Z pewnością Xbox Series X nie zamknie tematu ewolucji pada, i ponownie doczekamy się przynajmniej kilku jego odmian. Praktycznie każda (prócz Xbox Classic) generacja miała swoje limitowane odmiany, różniące się kolorystyką lub fakturą. W przypadku Xbox One, Microsoft udostępnił nawet specjalną stronę internetową Xbox Design Labs, w której możemy zaprojektować sobie pada dokładnie takiego, o jakim zawsze marzyliśmy. Nic zatem nie stoi na przeszkodzie, by mieć całego różowego pada z żółtymi przyciskami i dodatkowym napisem na obudowie.
Jedno trzeba przyznać – każda kolejna konstrukcja jest ładniejsza i wygodniejsza od poprzedniej. Zawsze jestem tym zaskoczony, bo gdy dochodzę do wniosku, że lepiej do tematu nie da się podejść – pojawia się nowy model!
Dodaj komentarz