Nie bardzo przepadam za słuchawkami. Mam tę przypadłość, że te douszne – praktycznie żadne na mnie nie pasują, bo regularnie wypadają z uszu. Nauszne są świetne, ale do grania na konsoli w domu, bo wyjście w nich na dwór wygląda co najmniej… komicznie. Już nie wspominając o tym, że w wakacje jest w nich zwyczajnie gorąco. Pewnym rozwiązaniem są douszne z nausznikiem, który wiesza się na uchu. I tak od lat – szczególnie podczas biegania – korzystam z Galaxy Level Active. To tania konstrukcja, która jednak do tego celu w zupełności mi wystarcza.
Rozwiązanie moich problemów? Bose Frames
Wyobraź sobie okulary przeciwsłoneczne, które nie tylko dobrze wyglądają, ale również grają muzykę. Na taki pomysł wpadła firma Bose i postanowiła go zrealizować. Okulary na pierwszy rzut oka niczym nie różnią się od tych tradycyjnych. Oprawki są dość grube (co akurat wpisuje się w obecne trendy modowe), a jedyne co zwraca uwagę, to ciut szersze i grubsze zauszniki.
Gdy jednak przyjrzysz się im bliżej, dostrzec można dwa charakterystyczne elementy: złoty przycisk u dołu prawego nausznika oraz dwa małe otwory po obu stronach. Otwory to nic innego jak głośniczki. Są one jednak umiejscowione w na tyle w sprytnym miejscu, że osoba stojąca obok praktycznie nie usłyszy, czego w danej chwili słuchasz. Przycisk służy zaś do parowania okularów oraz do rozmów telefonicznych w trybie głośnomówiącym, a także do zmiany bieżącego utworu. Niestety, jeśli chcemy pogłośnić lub ściszyć, musimy sięgnąć po telefon. Z jednej strony – to zrozumiałe, bowiem upchnięcie kolejnych guzików zniszczyłoby design oprawek. Z drugiej strony – no jednak trochę szkoda.
Jakość dźwięku? Nie jest źle
Nie ma się co oszukiwać – w tak maleńkiej konstrukcji tony wysokie oraz basy są bardzo spłaszczane. Nie ma fizycznych możliwości na to, by takie oprawki „dały kopa”. Co wcale nie oznacza, że grają źle. Świetnie sprawdzają się w muzyce popowej oraz elektronicznej. Poza tym – miałem kiedyś okazję słuchać muzyki na zestawie, który wykorzystywał kości jako przewodnik dźwięku i uwierz mi – to rozwiązanie jest dużo, dużo lepsze. Tryb głośnomówiący jest w porządku. Gdy rozmawiałem z innymi rozmówcami, nie zwrócili uwagi czy rozmawiam przez oprawki, czy też przez tradycyjny tryb głośnomówiący w telefonie.
Bateria wbudowana w okularach starcza na 3-3,5 godziny grania. W mojej ocenie jest to wystarczająco długo, bowiem rzadko się zdarza, by podczas jednego spaceru słuchać muzyki na okrągło przez znacznie dłuższy czas. W przypadku słabej baterii oczywiście dostajemy stosowne powiadomienia głosowe. Z drugiej strony, nawet gdy się rozładują, to przecież w dalszym ciągu służą jako tradycyjne okulary przeciwsłoneczne.
Te można jednak na swój sposób personalizować. Nic nie stoi na przeszkodzie, by wymienić w nich szkła na inny kolor. Chcesz różowe, granatowe, a może z warstwą przypominającą lustro? Nic nie stoi na przeszkodzie – wypychasz jedne, a na je miejsce wkładasz drugie. A po skończeniu korzystania z nich, można schować je do fajnego etui, które otrzymujemy w zestawie.
To jeden z najfajniejszych gadżetów. Tylko tyle i aż tyle
Kwota blisko 1000 zł za okulary przeciwsłoneczne z funkcją słuchania muzyki wydaje się jednak dość duża. Za połowę tej kwoty kupiłbym je bez wahania. W tej cenie można jednak dostać cały telefon albo ze dwie pary porządnych, tradycyjnych słuchawek. Z drugiej strony moja dusza gadżeciarza dosłownie wykręcała fikołki z radości za każdym razem, gdy tylko odnajdowałem pretekst do tego, by je założyć i wyjść z nimi w domu. Chociaż z drugiej strony, skoro bez kłopotu można wymienić szkła, pewnie znajdzie się ktoś, kto zamontuje w nich zwykłe szkła korekcyjne. Nie chcę nikogo do tego podpuszczać, ale… 😉 . Do tego są znacznie bezpieczniejsze od zwykłych słuchawek, bo nie odcinają nas tak zupełnie od tego, co dzieje się dookoła nas – pozwalając rejestrować ruch uliczny.
Bose Frames to naprawdę fajny, pomysłowy gadżet, który sprawdzi się przede wszystkim podczas długich przejażdżek rowerowych (połączenie muzyki, nawigacji i tradycyjnych okularów to istna poezja!), czy spacerów.
„wyjście w nich na dwór wygląda co najmniej… komicznie”
???
Co w tym komicznego?