Od lat moją główną platformą do grania jest Xbox, potem Vita/Switch, następnie komórka i gdzieś na końcu peletonu ciągnie się PC. Tak uczciwie to mam coraz mniej powodów, by traktować komputer jako platformę do grania. Raz, że jest słaby technicznie, a dwa, że ostatnim powodem, dla którego odpalałem Steama, czy GOGa – była Cywilizacja, która jednak i tak pojawiła się na Xboxie oraz Switchu.
Jednak od miesiąca gości u mnie potężny pecet wraz z goglami VR HTC Vive. To doskonała okazja, by ograć kilka zaległych tytułów, na które miałem chęć od dawna, a właśnie z uwagi na brak sprzętu musiałem odłożyć to na „kiedyś tam w przyszłości”. Tak było z Conqueror’s Blade.
Conqueror’s Blade
For Honor spotyka Total War Arena
Gra jest – w dużym uproszczeniu – pewnego rodzaju MMORPG. Celem naszej przygody będzie uzyskanie jak największych wpływów na strategicznej mapie świata. W tym celu bierzemy udział w oblężeniach wrogich fortyfikacji na otwartym polu bitwy, które daje nam względną swobodę w podejmowaniu decyzji strategicznych.
Celem każdej potyczki jest zdobycie dwóch flag przeciwnika. Spodobał mi się udział w oblężeniu zamku, podczas którego możemy kierować nie tylko swoją postacią, ale także jedną dodatkową. Tej możemy wydawać podstawowe komendy, jak atak, czy podążanie za nami.
Grę rozpoczynamy od tworzenia postaci. Możemy wybrać klasę (a każda z nich swoje własne unikalne umiejętności), nację, czy oręż. Po wejściu do gry trafiamy do miasta, w którym możemy wejść w interakcję z innymi graczami, czy bohaterami niezależnymi. W mieście przygotowujemy się do walk i tam też możemy swoją postać rozwijać. Jest to całkiem fajnie przygotowane. Na ten moment można się w grze całkiem nieźle bawić – podróżować między lokacjami, eksplorować świat, wchodzić w interakcje z innymi, tworzyć przedmioty, bawić się w politykę oraz angażować w życie klanów itd.
Specyficzna, dla wąskiego grona odbiorców
Trudno się tutaj zaaklimatyzować. Gra potrafi zachwycić momentami (atak na zamek), ale też grafika nie powala, a nie oszukujmy się – ma całkiem spore wymagania. Cieszy, że twórcy postawili na czyste średniowiecze bez żadnych fantastycznych domieszek, bo dzięki temu można poczuć się jak na polu bitwy. Dźwiękowo jest nieźle, ale nie wyróżnia się to obecnie w większym zakresie. Przy krótkich sesjach bawiłem się całkiem nieźle i kto wie, może gdyby PC był u mnie dłużej, to i ja bym się mocniej wciągnął? Co ważniejsze, sam też możesz spróbować. Gra jest totalnie za free na Steamie, więc warto dać jej szansę. Wszak nic nie tracisz.
Dodaj komentarz