Zawsze miałam skłonności do wychodzenia ze schematu i wybierania gadżetów niepopularnych. A już zwłaszcza jeśli chodzi o biżuterię, i wszelkie durnostojki. Gdy tylko mam chwilę czasu i mogę poszperać w sklepach z pamiątkami – ginę tam na długie minuty, wybierając sobie coś do domu, co czuję, że wpada z wibracje z moim wewnętrznym dzieckiem. Czasem myślę, że ja chyba naprawdę nigdy nie dorosłam do bycia poważną Panią Klaudyną (w sumie nie lubię nawet jak mi ludzie „paniują”, bo to mnie postarza. A już zwłaszcza jak mówi tak do mnie dziecko) i daję sobie dużo luzu w kwestiach, które nie wymagają jednego, słusznego zachowania.
Co ciekawe – długo gapię się na wszystko, co piękne, ale tu odzywa się też mój minimalizm. Czyli coś naprawdę musi mnie zachwycić, abym zdecydowała się to sprowadzić do domu. W dzisiejszym artykule chciałabym ci pokazać cudowne, przesłodkie, dziewczęce kolczyki, które mnie oczarowały.
Wszystkie stworzone są z masy termoutwardzalnej, czyli… modeliny.
Po raz pierwszy zobaczyłam coś takiego w programie Katarzyny Bosackiej – „Wiem co jem”. Bardzo lubiłam ten program, a jeszcze bardziej lubiłam kolczyki, które prowadząca miała w uszach. Coś pięknego! Od słodkich babeczek po minimarchewki. Wszystko wyglądało jak miniaturki prawdziwego jedzenia. Przy okazji wizyty na jakimś wydarzeniu (prawdopodobnie jarmarku, ale nie mam pewności) – zakupiłam pierwsze takie cudeńko i przepadłam. Małe bombonierki nawet w dużym przybliżeniu kusiły, aby je zjeść. Pamiętam, że na początku kilka osób pytało mnie, czy to na pewno sztuczne i nie wiem czemu, ale nagle nachodziła je ochota na spacer w kierunku cukierni.
Kilka lat później zadziałały już algorytmy Facebooka i trafiłam na markę Ugryź. Tu już przepadłam, na dodatek okazało się, że to właśnie te kolczyki brały udział we wspomnianym programie.
W ofercie nie brakuje słodyczy, lodów, żelków, czy nawet gofrów. To jeden z moich ulubionych sklepików, mam stąd kilka wzorów, w tym „kolczyki sezonowe” takie jak pierogi. Czyż są bardziej polskie kolczyki w sezonie bożonarodzieniowym?!
No, ja też uważam, że jedynie wszelkie choinkowe, czy bałwankowe. Te poniżej dostałam w prezencie od męża z firmy Lemon Lovely. Te ewidentnie są z kolekcji świątecznej i z przyjemnością nosiłam je przez cały ten okres.
Kolczyki są fajowe także na prezent – zresztą w ofercie są jeszcze urocze breloczki, więc jest w czym przebierać. W zależności od pory roku pojawiają się tam nieco inne wzory. A ja podziwiam niezmiennie, i z pokorą godzę się z tym że najładniej z plasteliny, czy modeliny wychodzą mi ślimaki, a za podstawówki najfajniej lepiło mi się wielką szarą kulkę z połączenia wszelkich kolorów. Eh.
Dodaj komentarz