Nie każdy zdaje sobie sprawę, że wiele ciekawych miejsc – iście bajkowych – kryje się tuż pod samym naszym nosem. Raz jest to malowniczy rezerwat z bagnem, przy innej okazji zachwycić może niecodzienny plac zabaw, a jakiegoś innego szczęściarza – widok na góry. Tak – ludzie wiedzą, że mają góry przed oczami, ale zapytaj o szczegóły dojścia do punktu widokowego, to zdziwisz się czasem, jak dziwne odpowiedzi padają. Ostatnio przy wdrapywaniu się na Łopień, usłyszeliśmy taką:
-Eee? Punkt widokowy? To nie wiem. Mamy tu w ogóle coś takiego? Naprawdę nie mam pojęcia. Ja się od zawsze opalam tylko tutaj na dole.
Będąc w podróży i pytając miejscowych o trasę, szlak czy ścieżkę do jakiegoś miejsca – regularnie spotykamy się ze zdziwieniem połączonym ze zmieszaniem. Doprawdy, powiedzenie, że najciemniej pod latarnią jest tu szalenie adekwatne. Ostatnio wcale nie dziwi nas, że mieszkańcy danego terenu nie mają pojęcia o atrakcjach w obrębie 1 km od miejsca zamieszkania. Zazwyczaj dodają, że nie mają czasu chodzić po najbliższej okolicy, a na wakacje wybierają duże miasta.
Ignoranci?
Naprawdę jestem pełen zrozumienia dla ludzi, którzy o jakiejś atrakcji w pobliżu miejsca zamieszkania dowiadują się dopiero dzięki naszej stronie. Dlaczego? Bo sam mieszkając na osiedlu w Warszawie – odkryłem pewien sklep spożywczy grubo po 10 latach jego istnienia, a mieszkam raptem 500 metrów od niego. Jak mnie ktoś pyta o ulicę, która jest blisko mojego domu, to ze smutkiem muszę powiedzieć, że najczęściej ratuję swój honor – wyciągając telefon z googlowską nawigacją. Zwyczajnie więc rozumiem, że gdy ludziom marzy się odpocząć, zrelaksować lub zobaczyć coś niecodziennego – odruchowo rozglądają się za czymś dalej.
Diabli Kamień w Rudniku jest świetnym przykładem
Uwielbiam rejon Świętokrzyskiego i Małopolski właśnie za takie miejsca jak to. Niby nic szczególnego – niewielka miejscowość, nowe budownictwo, a za nim pola wraz z niewielkim, zalesionym wzniesieniem. Gdybyśmy nie wiedzieli, co skrywa – prawdopodobnie beznamiętnie minęlibyśmy całą miejscowość, nawet nie zaprzątając sobie nią głowy.
Tymczasem wystarczy zaparkować w okolicy i przejść się mało wymagającą ścieżką przez około 15-20 minut, by dotrzeć do ogromnego głazu.
Głaz, który był za ciężki nawet dla diabła
Legenda, jaką owiany jest ów głaz – jest podobna do innych diablich głazów, które można znaleźć w Polsce. Po wybudowaniu sanktuarium i kalwarii w Kalwarii Zebrzydowskiej, między ludźmi przestały narastać konflikty, a wszyscy żyli w zgodzie i szczęściu. Takiej ujmy nie mógł ścierpieć diabeł i iście po diabelsku postanowił zamienić sanktuarium w kupę gruzu, co by znowu było „dobrze”.
Święty Piotr postanowił jednak ponegocjować i zawarł umowę z czortem, gdzie diabeł obiecał, że zostawi kamień w miejscu, w którym zastanie go pianie koguta. Syn ciemności postarał się o największy głaz, ale trochę się przeszacował, bo był tak ciężki, że co chwila musiał robić postoje na odpoczynek. W rezultacie nie zdążył przed świtem, a pianie koguta usłyszał, gdy mijał Pasmo Barnasiówki, jakieś 14 km przez sanktuarium. Zirytowany zostawił głaz w lesie.
Mniej legendarna historia jest trochę mniej zawiła, ale równie ciekawa. Jest to formacja skalna – pozostała najprawdopodobniej z polodowcowych procesów. Kamienie zbudowane są z gruboziarnistego piaskowca istebniańskiego. Skałka przypominająca maczugę to właśnie ów Diabelski Kamień.
Głaz jest pomnikiem przyrody i świetnym obiektem fotograficznym
Diabelski Kamień w Rudniku jest potężny, w obwodzie ma 10 metrów i naprawdę robi wrażenie przez fakt, że na w sumie pustej przestrzeni – znalazł się tak ogromny głaz. Według dawnych wierzeń słowiańskich – w takie głazy byli zaklęci ludzie, przeważnie przemienieni przez złe czarownice. Wchodząc do takiego boru i spoglądając na Diabelski Kamień, można nabrać uzasadnionego przekonania, że legendy mają w sobie ziarno prawdy.
Kamień jest spękany, posiada w sobie liczne zagłębienia i załamania. Zielonkawa, pokrywająca go barwa sprawia, że głazu praktycznie do ostatniej chwili nie widać, toteż idąc ścieżką, nie byliśmy do końca przekonani, czy idziemy we właściwym kierunku.
Uwielbiam takie postoje
To tyle albo aż tyle. Trudno oczekiwać, by ktoś przyjechał tu specjalnie (no, chyba że masz charakter jak my 😉 ). Jest to jednak świetny przykład na to, że wiele zjawiskowych, ciekawych i niecodziennych miejsc skrywa się pośród nawet niewielkich miejscowości i tylko czekają na ich odnalezienie. My potraktowaliśmy Diabelski Kamień w Rudniku jako ciekawy, niecodzienny sposób na postój. Jeżeli więc będziesz przejazdem – to zachęcam cię, by tu zajrzeć!
Kamień, który był za ciężki nawet dla samego diabła, jest iście anielsko łatwy do zdobycia.Dlatego jeśli będziesz w okolicy i szukasz ciekawego punktu na niecodzienny przystanek – zatrzymaj się w Rudniku!
Opublikowany przez Skomplikowane Poniedziałek, 3 sierpnia 2020
Dodaj komentarz