W Polsce mamy około 450 zamków i niezliczoną ilość warowni, dworków czy pałaców. Zdecydowana większość z nich to dziś ruiny lub puste komnaty, po których hula wiatr. Taki wiatr hula też w zamku w Wiśniczu, co wcale nie przeszkadza w zachwyceniu się nim.
Zamek Wiśnicz
Zamek został ufundowany przez Jana Kmita, który w XIV wieku był starostą Sieradza. Zamek pozostał we władaniu rodu aż do 1553 roku, gdy przejęli go Barzowie oraz Stadniccy. Na przestrzeni lat został trzykrotnie przebudowany, gdzie rozbudowano go o wieżyczki, czy np. kaplicę modlitewną. Dobudowanie kaplicy akurat najłatwiej zauważyć, gdyż stojąc u jej progu – ewidentnie można zauważyć, że została ona nieco „przyklejona” do budynku, a następnie zostało przebite przez ścianę wejście. To chyba jedyny zamek, w którym tak łatwo zauważyć jego ewolucję. Zaraz obok kaplicy znajduje się salka, w której właściciele mogli się spowiadać.
Ciekawostką jest jej architektura – otóż mimo ustawienia foteli po dwóch przeciwległych ścianach, doskonale było słychać – co druga osoba mówi szeptem do spowiednika. Mówi się, że w ten sposób Jan Kmita podsłuchiwał spowiedzi swojej małżonki, by mieć ją na oku.
W XVII wieku Zamek w Wiśniczu został całkowicie obrabowany podczas potopu szwedzkiego. Żołnierze strzegący warowni oddali ją całkowicie bez walki, bo… zabrakło wówczas dowódcy, który by nimi zarządzał. Mówi się, że wywieziono wówczas 15 wozów wypełnionych kosztownościami, sztuką, a nawet sztukaterią. W kolejnych latach zamek doszczętnie strawił ogień, niszcząc pięknie zdobione stropy i inne elementy architektury drewnianej. Dziś jest to w pełni odrestaurowany obiekt. Nowy dach, nowe stropy, w wielu miejscach odrestaurowana sztukateria.
Ogromny, śliczny, ale pusty
Sale w dużej mierze są puste. Stoją pojedyncze meble i resztki oryginalnych fresków na ścianach. W pierwszej chwili wydaje się mało. Mnie jednak budowla wydała się przez to jeszcze większa i okazalsza. Ta przestrzeń potrafiła wręcz przytłoczyć swoim rozmachem. Jestem pełen podziwu dla średniowiecznych budowniczych, którzy potrafili wznieść tak ogromne budynki.
Zamek zgodnie z tradycją został wzniesiony na wzniesieniu. Zwiedzając kolejne komnaty – jest możliwość wyjrzeć także na balkon z którego rozpościera się fantastyczny widok. Wiele elementów architektury zostało też ewidentnie zapożyczonych jak np. wewnętrzny dziedziniec wzorowany na krakowskich budynkach.
Jakże inne mielibyśmy dziś zabytki, gdyby nie nasza historia
Spacerując po Wiśniczu – pomyślałem, że gdyby nasza historia potoczyła się ciut inaczej – było mniej wojen, może nie mielibyśmy potopu szwedzkiego lub okupacji drugowojennej – nasze zabytki wyglądałyby dziś inaczej.
Wiele naszych dóbr zniknęło podczas wielu najazdów, a najwięcej z nich zostało zniszczonych podczas zaborów. Na pewno duży wpływ na to ma położenie naszego kraju. Centrum Europy – środek największych zawirowań geopolitycznych i atrakcyjne walory takie jak dostęp do morza, gór, pięknych regionów pełnych lasów, rzek czy żyznych pól uprawnych. Czy gdybyśmy uniknęli chociaż jednego z tych przykrych wydarzeń z naszych dziejów, dziś nasze zabytki wypełnione byłyby kosztownościami, pismami i ciekawostkami na temat naszych przodków? Nie wiem, ale chciałbym wierzyć, że tak.
Uwielbiam zwiedzać takie miejsca
Paradoksalnie takie pustki mnie nie przerażają. Lubię błąkać się po takich miejscach – ciesząc wzrok widokami i doceniając kunszt, z jakimi zostały wykonane mury, podłogi czy detale, które obserwuje. Architektura średniowieczna ma w sobie coś z potęgi, monumentalności mimo bycia totalnie ogołoconym z eksponatów.
Zwiedzanie zamku zajmuje około 30-45 minut i jest szalenie przyjemne. Warto zatrzymać się tu choć na chwilę i zaczerpnąć tego ducha przeszłości.
Muzeum Ziemi Wiśnickiej w Nowym Wiśniczu
ul. Zamkowa 13, Nowy Wiśnicz
www.zamekwisnicz.pl
Puste, nie zawsze znaczy nudne! Dlaczego warto tu przyjść?https://skomplikowane.pl/na-trasie/zamek-w-wisniczu/
Opublikowany przez Skomplikowane Czwartek, 25 czerwca 2020
nie 15 a co najmniej150 wozów (inne źródła mówiły o 300) wywieźli Szwedzi z wiśnickiego zamku, zaś poddanie zamku szwedzkim najeźdźcom wynikało ze skomplikowanej polityki Lubomirskiego a nie jakiegoś braku dowódcy…Zapewne jakaś przewodniczka z gminnej łapanki Państwo oprowadzała, normalny znak dzisiejszych czasów..