Odpowiednio 3 i 2 lata temu wymieniliśmy z Klaudyną telefony. Zdecydowaliśmy się wówczas na markę Samsung. Klaudyna dostała swoją słuchawkę jako pierwsza i był to model S8. Potem przyszła kolej na mnie i wybrałem nowszy i ciut większy egzemplarz – S9 Plus.
Telefony służyły nam przez ten czas bardzo dzielnie
Będąc większość roku w podróży – przydarzyć się może w zasadzie wszystko. Nie sposób przewidzieć, co danego dnia spotkać nas może na szlaku, na trasie, czy wypoczywając nad jeziorem. To dotyczy również naszych telefonów, które służą nam za nawigację, szybki notatnik pomysłów na artykuły, komunikatory, czy choćby podręczny aparat (szczególnie przydatny w barach i restauracjach).
Klaudyny Galaxy S8 dobrze się do tego czasu spisywał, ale świat leci do przodu. Aparat coraz częściej był dla nas ograniczeniem, niewielka bateria stawała się powodem do frustracji, a gotowość do zmiany nabraliśmy wraz z informacją, że dotychczasowy telefon utracił już wsparcie producenta i nie dostanie Androida 10. Ruszyliśmy więc na poszukiwania godnego zastępcy.
Xiaomi Mi 9T Pro od razu nam się spodobał
Mamy egzemplarz niebieski, który ma w bardzo fantazyjny sposób wykonane plecki – pokryte szkłem. Nadają całej konstrukcji niebywałego pazura i miałem ogromny dylemat, czy słuchawkę pakować w dołączonego do zestawu pokrowca. Zrobiłem to tylko z rozsądku i obawy, bowiem mamy niebywałą zdolność do szybkiego niszczenia takich rzeczy.
Sam telefon wygląda bardzo elegancko. Przednia i tylna tafla szkła połączone są aluminiową ramką. To sprawia, że krawędzie telefonu są bardzo wygodnie wyprofilowane. Na myśl przywodzi trochę Samsunga Galaxy S8, który również był tak samo gładko wykończony. W moim S9 Plus wspomniane krawędzie są już pod kątem prostym – tracąc cały charakter i tak jak Klaudynie zazdrościłem ich – w jej S8, tak zazdroszczę nadal – spoglądając na Mi 9T Pro. Fajnie, że Xiaomi zadbało o ten element. Podobają mi się również drobne detale jak np. czerwony przycisk zasilania, czy zmieniające pod kątem różnym kątem widzenia kolor obramowania oczka aparatu. Całość jest naprawdę zjawiskowa i utrzymuje ten trudny balans pomiędzy ładną, schludną bryłą a ekstrawaganckim wykończeniem dla nastolatków.
Z czysto konstrukcyjnego elementu warto wspomnieć tutaj jeszcze o dwóch rzeczach – porcie na tradycyjne słuchawki na kablu, którego dziś niejako próżno szukać u konkurencji oraz dziwne umiejscowienie diody powiadomień na minus. Ta znajduje się na samym szczycie słuchawki obok portu na kartę SIM i w efekcie trudno ją dostrzec.
Sprzętowo cały czas flagowiec
W Xiaomi Mi 9T Pro znajduje się cudowny ekran Super AMOLED o przekątnej 6,39 cala o rozdzielczości 1080 na 2340 pikseli, a pokryty został szkłem Gorilla Glass 5. To specjalne szkło, dzięki któremu znacząco trudniej jest go porysować. Co ważne, nie ma tu żadnego wcięcia, notcha czy innych brzydactw i wymysłów. To wszystko dlatego, że producent wykorzystał mechanizm wysuwanego aparatu (który w momencie wysuwania jest fajnie podświetlany). Dzięki temu ramki są dość smukłe, chociaż estetom może przeszkadzać delikatna różnica w ich grubości, bo ta na dole jest minimalnie grubsza. Sam ekran to świetna jakość wykonania, wspaniałe kąty widzenia oraz jasność także w pełnym słońcu – docenią to szczególnie osoby przebywające często na dworze jak my.
Do tego Xiaomi Mi 9T Pro ma bardzo szybki procesor Snapdragon 855 uzupełniony aż 6 GB Ram (aż dwa gigabajty więcej niż w S8) i 128GB pamięci na nasze zdjęcia (dwa razy więcej niż dotychczas). Aparat wyposażony w 48mpix matrycę i aż trzy oczka aparatu. Ten ostatni element jest pewnego rodzaju nowością, z którego będziemy z pewnością regularnie korzystać. Poprzedni telefon miał tylko jeden obiektyw. Teraz mamy trzy i każdy o innych możliwościach. Znajdziemy tu więc standardowy obiektyw, teleobiektyw i szerokokątny. To daje nowe możliwości ilustrowania naszych tekstów.
Dobry telefon w dobrej cenie
To, co równie istotne to fakt, że telefon kosztuje dziś niecałe 1500 zł. To często ponad dwukrotnie mniej od konkurencji. Gdybym miał wskazać dwa minusy całej konstrukcji – byłby to brak ładowania bezprzewodowego oraz brak wodoszczelności ze względu na wspominaną wysuwaną kamerę do selfie. Pod każdym innym względem nie żałuję przesiadki. Płacąc znacznie mniej, otrzymuje się solidną konstrukcję, która z pewnością znów posłuży nam dwa, trzy lata, a jednocześnie wyeliminowała wszystkie problemy, jakie mieliśmy dotychczas.
Dodaj komentarz