Podobno język polski jest uważany za jeden z trudniejszych języków świata do opanowania. Jeśli trafimy na jakiegoś obcokrajowca – ma biedak jak w banku, że prędzej czy później będzie musiał nauczyć się przynajmniej dwóch łamańców językowych. Obowiązkowo musi powtórzyć zdanie: „stół z powyłamywanymi nogami” i „chrząszcz brzmi w trzcinie w Szczebrzeszynie”. Jeśli zamota się w tym drugim, nieważne jakby płynnie mówił całe inne zdania – ale nie zna jeszcze polskiego. 😉
Nie każdy zdaje sobie sprawę, że szeleszcząco brzmiąca miejscowość naprawdę istnieje. Znajduje się nad rzeką Wieprz, ok. 20 km od Zamościa. Wbrew pozorom – miasteczko nabyło prawa miejskie już w 1352 roku, a więc miało się dobrze jeszcze przed tym, zanim Brzechwa o nim wspomniał w słynnej rymowance. Jednak to właśnie dzięki niemu – Szczebrzeszyn stał się symbolem czystości mowy polskiej. To właśnie tutaj odbywa się Konkurs Wymowy Polskiej i tu jest organizowana Stolica Języka Polskiego. Co skłoniło poetę do napisania o tej uroczej miejscowości, niestety nie wiem. Nie do końca też wiadomo, jak powstała jej nazwa. Legendy mówią o tym, że szczebrzeszyć kiedyś znaczyło kłamać, a tutejsi mieszkańcy nie byli zbyt prawdomówni. Sami mówią, że to prawdopodobnie nazwa pochodząca od imienia osoby, która założyła osadę.
Szczebrzeszyn – pomnik chrząszcza
Przez fakt położenia Szczebrzeszyna na atrakcyjnym szlaku komunikacyjnym i handlowym – miasto ciągle było napadane i niszczone. Ostało się ledwie kilka zabytków, ale i tak przyjeżdża tu mnóstwo turystów, głównie po to, by zobaczyć słynnego chrząszcza. Chrząszczy naliczyłam osiem, z czego jeden odlany z brązu, stoi na rynku.
Osobiście bardziej przypomina mi on pasikonika niż chrząszcza i zamiast z wierszem Brzechwy kojarzy mi się z… konikiem polnym z Pszczółki Mai. Może to przez ten frak i cylinder. Niektórzy entomolodzy sądzą, że Brzechwa się pomylił, pisząc o chrząszczu (zamiast o świerszczu), który co prawda dźwięki wydaje, ale na pewno nie tak charakterystyczne, aby tworzyć na ich temat poematy. Artysta w porozumieniu z miastem tworząc „chrząszcza” – zdecydował się inspirować sylwetką świerszczy, których na Roztoczu jest całe mnóstwo, a ich dźwięk słyszany jest tu od rana do zmierzchu. Robak to robak – ma być symbolem miasta i tyle, a że trochę przekłamany? Co z tego!
Drewniana wersja tego pomnika znajduje się przy głównej ulicy, naprzeciwko zabytkowego młyna przy małym źródełku. Wcześniej w tym miejscu znajdował się najstarszy chrząszcz wykonany w 2002 roku w drewnie lipowym, ale zniszczył się przez lata spędzone na zewnątrz. W 2018 roku zastąpiła go nowa figurka również wykonana pod okiem tego samego rzeźbiarza – Zygmunta Jarmuła. Pierwowzór odsłonięto przy okazji obchodów 650-lecia Szczebrzeszyna. Rzeźba jest wyższa od tej na rynku o 1 metr i jest znacznie „bardziej” w trzcinie. 😉
Tuż obok znaleźliśmy sklepik z pamiątkami, gdzie kupiliśmy małą figurkę tego robala i magnes. Nie mogliśmy się powstrzymać i zapytaliśmy, czy w okolicy jest więcej chrząszczy. Chyba mieszkańcy są przyzwyczajeni do tych pytań, bo od razu padła odpowiedź:
-Nie ma. Chyba że prawdziwy gdzieś w trzcinie. 😉
My jednak znaleźliśmy jeszcze kilka pod synagogą w Szczebrzeszynie. Drewniane podobizny chrząszczy powstały przy okazji Święta chrząszcza i organizowanego w Szczebrzeszynie pleneru rzeźbiarskiego „Wariacje na temat chrząszcza”. Są bardzo urokliwe.
Szczebrzeszyn – ciekawy przystanek w trasie
Mieszkańcy ewidentnie lubią chrząszcze, bo prócz figurek jest tu chrząszczowa restauracja i księgarnia. Na ten moment w Szczebrzeszynie turysta może spędzić dosłownie chwilkę (zwłaszcza po południu w niedzielę, kiedy wszystko jest zamknięte na cztery spusty), ale i tak warto się tu zatrzymać choćby na te pół godzinki, aby rozprostować kości. To chyba jedyne miejsce w Polsce, gdzie z przyjemnością automatycznie szukasz owada chrząszcza, ilekroć w nim jesteś. 😉
Dodaj komentarz