„Jesteś dziewczynką” – magiczna formułka, która ma skłonić, by maluch był miły, grzeczny i uczynny. A najlepiej nie wychylał się i udawał, że go nie ma. W końcu babom nie przystoi i nie wszystko wypada.
Po dniu pełnym wrażeń postanowiliśmy dobić naszą pierworodną imprezą rodzinną. Jak to na takich przyjęciach bywa – miała być tam rodzina bliska i bliżej nieznana („Ooo ciocia? A nie przepraszam najmocniej… eeee kuzynkę – nie poznałam!”). Po przekroczeniu progu domu, usta mojej córki przekształciły się w podkówkę i zaraz potem dołączył do niej efekt dźwiękowy w postaci płaczu.
– Jejku, jaka biedna! Wstydzi się, dziewczynki są takie wrażliwe! – pocieszył mnie ktoś z lewej.
– Wystraszyła się po prostu – wytłumaczyłam przypadkowemu rozmówcy, a potem każdemu z osobna przez całe popołudnie, bo kto się nie przejmuje rozpłakanym maluchem ten świnia.
W końcu skuszona zapachem i bogactwem stołów – usiadła Lilka na krześle. Aluzyjnie zawołała „mami, am am” – widelec wzięła w łapkę i czeka, aż jej mięso pokroję i dorzucę coś kolorowego.
– Chcesz paprykę? – pytam.
– Tak – potwierdza i przejmuje talerz, który jej podaję – Mniam, mniam – kontynuuje, dzióbiąc w nim sztućcem.
– Lila, ale paprykę to się palcami je – zwracam jej uwagę, widząc, jak męczy się nadzianiem jej na widelec. Zadowolona, karnie łapie w rączkę niesforne warzywo.
– Ojejku, jaka grzeczna – wtrąca się jakaś bliżej nieokreślona krewna, więc puchnę z dumy, na szczęście krótko, bo zaraz dodaje – No, ale to w końcu dziewczynka, one są z natury grzeczne, nie to, co mój – i śmieje się perliście, gapiąc się na swojego pięciolatka, który właśnie beka przy stole.
Przez chwilę patrzę, jak chłopiec żuje i zastanawiam się, czy chciała mi przekazać, że co bym nie zrobiła i tak wszystko jest kwestią płci, czy po prostu chce się przede mną usprawiedliwić brakiem maniery u syna.
W końcu macham ręką – pewnie chciała zagaić po prostu.
Tak się zagapiłam, że otrzeźwił mnie dopiero komunikat skierowany przez drugą sąsiadkę, wprost do mojego dziecka:
– Oj, nie rozrzucaj jedzonka! Tak nie zachowują się dziewczynki! Nie wypada!
Więc się pytam (do cholery):
– A jak zachowują się dziewczynki? Co im wypada? – patrzę nań wyczekująco, ale nie rozumie, więc dopowiadam – Kiedy zachowywała się dobrze, zamiast pochwały dostała komunikat, że zachowuje się typowo dla swojej płci. A kiedy zachowuje się „brzydko” – że uwłacza dziewczynkom. Jak więc zachowują się dziewczynki?
Sąsiadka przestraszona – miga się z odpowiedzią, a w końcu umyka gdzieś na fajka.
Otóż proszę Państwa – obalam mit. Dziewczynki też bywają niegrzeczne i nie zmieniają wtedy płci! Szok, nie?
Sama tłukłam mojego brata, do momentu aż mnie przerósł (wtedy zawarłam z nim „pokojowy pakt”), potrafiłam bawić się z nim klockami i robić „wypadki” samochodzikami – co wcale nie sprawiało, że byłam bardziej chłopięca albo mniej dziewczęca.
A wiecie, jak mój mąż się nasłuchał, że kupił Lilce autko, bo podbierała takie chłopcom w piaskownicy?
-To prezent bardziej dla Ciebie, czy dla dziecka? – słyszy do tej pory, kiedy mała akurat „jeździ” samochodem po domu. I na nic tłumaczenia, że bardzo taki chciała.
Owszem – nie twierdzę, że nie ma żadnej różnicy między płciami – nie wolno jednak dyskryminować! Dziewczynki też mogą łazić po drzewach, nie muszą być dla wszystkich do bólu uprzejme i miłe, a bawić się wyłącznie w gotowanie i bawienie lalek.
Tak samo chłopiec może być wrażliwy i czasem płakać, co wcale nie znaczy, że jest mało męski.
To właśnie przez takie niewinne teksty wpajane od małego – kobiety boją się pierwsze zagadać do faceta, walczyć o swoją przyjemność w łóżku, czy poprosić mężczyznę by łaskawie zajął się swoim dzieckiem („A co ja baba, żebym się dzieckiem zajmował?”).
Kobiety wcale nie są gorsze od mężczyzn i odwrotnie. To nie genitalia nas ograniczają, tylko krzywdzący stereotyp. Nie pozwólmy na to.
Cieszę się, że odpowiedź na mój tekst przerodziła się w pełnoprawny post 🙂 Teraz fanie się uzupełniają. Pokazują, że stereotypy dotyczą nie tylko rasy, kultury, orientacji czy w ogóle świata dorosłych. Stereotypy istnieją już od najmłodszych lat i naszym zadaniem jako rodziców, jest obronić przed nimi nasze dzieci.
Och jak mnie to wkurza! Przestarzały stereotyp, już dawno nieaktualny….
Nawet w naszym małżeństwie to ja jestem nieułożona i mam niewyparzony język. I czy ktoś mi zabroni? A też jestem dziewczynką 😛