Jechać nad morze i nie spróbować rybki? Nie tak dawno jeszcze ryb nie cierpiałem i z obrzydzeniem wzdrygałem się, przechodząc obok nadmorskich jadłodajni, od których oczy szczypały przez smród frytury. A jednak zostałem kilkukrotnie zmuszony przez moją żonę do zjedzenia ryby podanej zupełnie inaczej. Zaczęła powoli od ryby jako dodatek np. w spaghetti, później poszliśmy do kilku lepszych knajp i… jakoś tak poszło, że może nie jestem szczególnym fanem, ale czasem rybę zjem. Nadal jednak skrupulatnie wybieram miejsca, w których mam ją zjeść. Wolę zostawić całe danie i stracić pieniądze niż spożyć coś dla mnie niezjadliwego.
Frytura mnie obrzydza
Smród zjełczałego od starości tłuszczu zawsze jest pierwszym sygnałem ostrzegawczym – oznacza to tylko tyle, że ryba, jak i wszelkie dodatki do niej są smażone najczęściej na tym samym oleju. A im zapach bardziej intensywny, tym rzadziej sam olej zmieniany.
Czy ty też uważasz, że dziś wejście do losowej restauracji bez uprzedniego sprawdzenia jej w Google i Facebooku to ekstrawagancja? To trochę jak z randką w ciemno – może wyjść katastrofa, ewentualnie będzie przyjemnie, ale rozejdziemy się bez bólu. Chociaż o miłość w takich sytuacjach jest ciężko, nie jest to niemożliwe. W przypadku restauracji jest podobnie. Jeśli nie odrzuca mnie zapach, na drugim miejscu patrzę na wygląd podawanego dania. Spora część tego typu barów – niestety przypomina tanie, zbudowane naprędce budki z losowych desek i kilku parasoli. Na szczęście, są również miejsca zachęcające wyglądem, zapachem i ceną.
Tym razem pod lupę wziąłem bary w okolicy Karwi, Rewy, czy Białogóry. Mam nadzieję, że w kolejnych latach dopiszę tu kolejne miejsca, bo kilka razy zaliczyłem też jedzeniowe wpadki. Jednak czekaj cierpliwie – na pewno tak zrobię.
Gdzie zjeść nad morzem?
Rewa
Bar Nadmorski
ul. Morska 2, Rewa
www.barnadmorski.pl
Do Rewy podjechaliśmy, by zobaczyć Aleję Zasłużonych Ludzi Morza i Cypel Rewski, co możesz zobaczyć na poniższych zdjęciach. Po całym dniu zwiedzania okolicznych wiosek i miasteczek – na obiad poszliśmy do Baru Nadmorskiego.
Bar Nadmorski dorobił się już swojej renomy i został nawet kilkakrotnie odznaczony w różnych nadmorskich konkursach. Trudno jednak traktować to jako podstawowe kryterium. Lokal jednak zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz prezentuje się naprawdę w porządku. Duża sala pełna stołów i ławek jest całkowicie przeszklona z widokiem na morze. A jeśli ktoś woli siedzieć pod chmurką, to jest tu również wielki taras.
Dania zamawiamy przy barze, dostając w ręce wibrujące w odpowiednim momencie urządzonko, które informuje nas o tym, że żarełko jest już gotowe. Sam wybór dań i napojów jest naprawdę przyzwoity, chociaż uczciwie trzeba przyznać, że ceny są wyższe niż przeciętne. My zdecydowaliśmy się na trzy, totalnie różne dania. Lilka wybrała podwójną porcję naleśników w sosie owocowym. Danie pachniało cudownie, a ogrom owoców skutecznie sycił tak, że przy drugim była już porządnie najedzona.
Ja zdecydowałem się na makaron z krewetkami w sosie śmietanowym i tutaj podobnie jak u córki – zwyczajnie nie dałem rady zjeść całej porcji.
Klaudyna zaś zdecydowała się na tradycyjną rybę. Nad morzem zawsze obawiam się gramatury ryby, bo kupujesz np. 100 gram ryby, a tutaj pyk – 30 gram to sama panierka. Na szczęście w tym miejscu kupowaliśmy „całe dania”, a porcja ryby była słuszna i naprawdę smaczna.
Jako całość Bar Nadmorski się broni i te wszystkie nagrody były w pełni zasłużone. Jeśli jesteś gdzieś w okolicy, a chcesz akurat zjeść coś porządnego – warto mieć to miejsce na uwadze.
Ostrowo (obok Karwi)
Pod Bocianami
ul. Zabytkowa 11, Ostrowo
Na „naszej” plaży w Karwi było raczej pusto w przeciwieństwie do tak obleganych miejsc, jak Władysławowo, czy Hel. Chociaż w pierwszych dniach widać jeszcze było trochę glonków – później już było totalnie czyściutko, a i sam piasek w stronę Dębek robił się coraz ładniejszy. Uwielbiam te okolice!
Pod latarnią jest jednak najciemniej. Od razu odrzuciliśmy tutejsze bary, szukając dalej tego „czegoś”. Jednak za namową mojego brata – pewnego dnia wpadliśmy do baru/restauracji – Pod Bocianami.
Niepozorna restauracja schowana na samym końcu ulicy jest prowadzona przez całą rodzinę, gdzie wszystkich obsługuje pan domu. To bardzo sympatyczne miejsce, gdzie przede wszystkim stawia się na rodzinną atmosferę. Bez problemu kupisz tutaj np. kluski z sosem truskawkowym, kotlety, czy rybę z ziemniakami i surówką. Jeśli chcesz – obejrzysz również mecz, czy inne rozgrywki na wielkim ekranie.
Właściciele są przemili a porcje, które serwują – są ogromne! Na pewno nie wyjdziesz stąd głodny. Do tego wszystko jest w naprawdę atrakcyjnych cenach! Gdyby nie to, że byliśmy tam ostatniego dnia, stołowalibyśmy się tu częściej.
Dębki
Dębki i Białogóra to dwie plaże, które zachwyciły nas czystością piasku, bez żadnych zanieczyszczeń w postaci drobnych kamyczków. W Dębkach dodatkowo można wejść na wieżę widokową, niestety jest otwarta dopiero od południa.
Bar pod Korzeniem
ul. Spacerowa 5, Dębki
Bar pod Korzeniem w Dębkach to lokal, który z zewnątrz nie wyróżnia się kompletnie niczym. Ot, zwykła buda z zadaszeniem by każdy mógł usiąść i coś zjeść. Wybór ogranicza się do kilku rodzajów ryb wraz z surówkami i frytkami (wszystko kupujesz osobno). Miejsce nadrabia przede wszystkim konkurencyjną ceną, życzliwością wobec klienta oraz uczciwością. Wszystkie ceny podane są tutaj za 100 gram i – co szczególnie fajne – porcje ważone są na oczach kupującego. Nie ma zatem niebezpieczeństwa, że dostaniesz czegoś za mało lub że cena wyda się jakaś duża.
Tym razem zdecydowaliśmy się na śledzie i łososia.
Jeśli interesuje cię smak (no rejczel 😉 )- to ryby są bardzo dobre, odpowiednio przyprawione, ale surówki czy frytki są „typowo” barowe. Bar pod Korzeniem to poprawna knajpa, gdzie szybko zjesz i lecisz dalej.
Białogóra
W tej Bałtyckiej plaży się zakochałem od pierwszego wejrzenia. Nie pozostało mi nic innego, jak z tej radości iść coś zjeść. A musisz wiedzieć, że Białogóra pod tym względem zmiotła całą konkurencję.
Klimat Bar
ul. Morska 7, Białogóra
Klimat Bar na Facebooku
Wracając do Warszawy, zatrzymaliśmy się w Klimacie. W sumie z przypadku, bo bardziej polowaliśmy na gofry. Wszak, być nad morzem – a nie zjeść gofra to jak kryminał. Jako że nasze gofry były jeszcze nieczynne, a w brzuchu burczało – wpadliśmy tu na chwilkę. Trafiło nam się jak ślepej kurze ziarno! Klimat Bar to miejsce, które jako jedyne z wyżej wymienionych serwuje także prawdziwie lokalne dania. Zupa rybna po kaszubsku, kluski po kaszubsku to dźwięki, na które nasz apetyt znacząco wzrósł. Nie mam też fotki, gdzie moja żona wpadła tu w sprawach służbowych na jeden dzień (prawie) po sezonie, zamawiając rybkę – i wszystko tu smakowało tak samo dobrze!
Zamówiona zupa była pyszna. W wyglądzie przypomina zupę jarzynową z domieszką łososia i klusków własnej roboty. Do tego miska, którą otrzymaliśmy – była naprawdę spora. Zapłaciliśmy ok. 10 zł, a danie było bardzo sycące.
Moje zamówione kluski po kaszubsku – w smaku przypominały kluski śląskie. Polane sosem mięsnym były dosłownie rewelacyjne i muszę uczciwie przyznać – nawet na Śląsku tak dobrych mi nie podano.
Lilka wybrała pierogi z owocami. Leciutkie, pyszne ciasto dosłownie pękało od ilości farszu.
Całość była naprawdę estetyczna, a i sam lokal przyciągał swoim nadmorskim wyglądem. Czego od życia chcieć więcej? No przecież! Poszliśmy na gofry!
Bar u Niny
ul. Polna 2, Białogóra
Dosłownie za ścianą naszej knajpy znajdują się jedne z najlepszych gofrów nad Morzem Bałtyckim. Zresztą, nie trzeba większej rekomendacji niż fakt, że jedząc wspomnianą zupę rybną, w nozdrza bez krępacji wpada zapach świeżych, pachnących i chrupiących świeżo wypiekanych spodów. Musisz się jednak uzbroić w cierpliwość, bo już w kilka minut po otwarciu robi się tutaj kolejka na kilkanaście osób i trzeba swoje wystać – nawet do 30 minut! Smak jednak w pełni wynagradza te udręki.
Najważniejsze nad morzem – używać głowy
Nie wątpię, że jest jeszcze wiele takich nieodkrytych miejsc nad morzem. Mam nadzieję, że tych kilka wymienionych, naprawdę uczciwych w swoim fachu barów – w kolejnych sezonach zyska na popularności. Będąc na urlopie łatwo stracić kontrolę i dać się naciąć na tanie jedzenie lub zostać oszukanym na gramaturze. Warto zwracać uwagę na miejsca, do których się chodzi i – a może przede wszystkim – czy wzbudzają zaufanie. Miło też wspierać te dobre i smaczne, które patrzą przede wszystkim na klienta, a nie tylko na łatwy i szybki zysk. Jeśli znasz takie miejsce – podziel się nim w komentarzu, niech inni skorzystają na twojej wiedzy!
Dzięki za polecenia, aż ślinka cieknie jak się patrzy na te fotki 😉 Jak tylko będę miała możliwość to sprawdzę te knajpki, Antoś nam niestety często choruję, więc długie wypady nie wchodzą w grę. Udało nam się wyskoczyć na parę dni w lipcu do Ustki i tam w Laguna Marine jadłam przepysznego dorsza z opiekanymi kopytkami. Jak będziecie mieli możliwość, warto zajrzeć. Pozdrawiam!
Jak ktoś będzie na Helu to polecam wybrać się do restauracji Checz. Mają pyszne jedzenie, w świetnych cenach.
W Trzęsaczu w Kuchni Wielosmakowej zdecydowanie. Moim zdaniem najlepsza restauracja nad morzem jaką do tej pory odwiedziłam, a to z tego względu że klienta się nie oszukuje i serwuje się wszystko napradę swieże – to czuć. I ceny nie są jak z kosmosu , tylko normalne na kieszeń Polaka