Uwielbiam technologię. Kiedyś, dziesiątki tysięcy lat temu takim przełomem było ujarzmienie ognia. Potem wynalezienie koła. I tak idąc w kierunku czasów bliżej współczesnych, moglibyśmy wymienić na pewno elektryczność, radio, telewizję i w końcu Internet.
Internet sprawił, że cały świat mieści nam się teraz w telefonie.
To fascynujące, jak to odmieniło nasze życia. Pamiętam, jak jeszcze 25 lat temu jechało się do rodziny w ciemno, nie wiedząc, czy w ogóle zastanie się ich w domu. Trudniej było się spotkać, ale te spotkania potrafiły się przeciągać i… po prostu się odbywały. Dziś, gdy każdy z nas jest stale połączony z siecią i mamy do dyspozycji multum form komunikacji spotkania na żywo stały się paradoksalnie jeszcze rzadsze. Łatwiej jest nam odmówić – udając, że nas nie ma albo jesteśmy zarobieni. Największy HUB, prawdziwa ośmiornica internetu – Facebook z kolei obnaża wszystkie nasze słabości.
Wszystkie grzechy użytkowników Facebooka
Facebook próbuje zawładnąć kolejnymi naszymi dziedzinami życia. Komunikacja – Messenger. Migawki z życia – Instagram. SMS-y? Koniecznie WhatsApp. A na samym Facebooku mamy jeszcze fanpage, grupy, market nawet zbiórka pieniędzy na cele charytatywne oraz możliwość zamawiania żarcia wprost do domu. Gigant robi wszystko, byśmy nie musieli zamykać przeglądarki i wychodzić z domu. To trochę taki Matrix, który niepostrzeżenie oplątuje nas i wciąga coraz bardziej, a my się w nim zatracamy. A gdy już to robi, wówczas wywleka na wierzch nasze najgorsze cechy. A jedną z największych z nich jest lenistwo.
Nie mam szacunku do ludzi leniwych.
Brzmi poważnie, ale tak jest. Rozumiem ludzi, którym brak wiedzy. Wtedy chętnie usiądę, wytłumaczę, a jeśli sam nie potrafię – skieruję do kogoś, kto taką wiedzę posiada. Nie cierpię jednak ludzi skrajnie leniwych. A Facebook powoli, acz sumiennie wypełnia się takimi ludźmi. Grupy pękają w szwach od pytań, gdzie odpowiedź na nie znajdziemy w wyszukiwarce w ciągu paru minut. A jeszcze nie dawno trzeba było użyć mapy oraz książki telefonicznej.
Nie rozumiem tego kompletnie. Zwrócenie uwagi, że przecież istnieje Google, Bing, ASK czy masa innych wyszukiwarek powoduje tylko dodatkowe wzburzenie, że co to za problem pomóc. No jest to problem, bo kochanieńki poświęcasz mój czas na pomoc tobie, podczas gdy odpowiedź masz na wyciągnięcie ręki.
Aby nie być gołosłownym, problem dotyka również mnie bezpośrednio. Opisujemy dla was ciekawe miejsca w Polsce. Jedziemy tam za prywatne pieniądze, płacimy bilety za prywatne pieniądze, robimy zdjęcia aparatem zakupionym za prywatne pieniądze i poświęcamy prywatny czas, by to potem fajnie opisać. A potem widzę, że nasz tekst wypływa gdzieś na grupie i pierwszy komentarz, jaki widzę to: „A gdzie to jest?”. Pomijam fakt, że taka informacja zawarta jest w tekście na samym końcu – wystarczy kliknąć i przescrollować na sam dół. Ale jeśli nie chce się tego zrobić (co jest trochę przykre, bo jeden klik akurat nic was nie kosztuje) to dla komentującego ma nazwę miejsca podaną w tytule tekstu. Ponownie – wystarczy wpisać w wyszukiwarkę na Facebooku lub Google i już wszystko się wie.
To straszne! Technologia miała nam służyć pozyskiwać informację. Mamy niebywałe szczęście, że żyjemy w czasach, gdy cała wiedza ludzkości jest na wyciągnięcie ręki. Tymczasem zaczynają nas otaczać lenie, sępy czy wręcz pasożyty, którym nie chce się korzystać z podstawowych narzędzi. Nie, że one nie są dostępne. Im się nie chce ich włączyć.
A może nie?
Zapraszam do dyskusji. Nie wierzę, że denerwuje to tylko mnie. A jeśli tak robicie, to czemu?
Dodaj komentarz