W Polsce coraz trudniej o prawdziwe targowiska. Z naszej kultury i krajobrazu wypychają je coraz bardziej olbrzymie centra handlowe. Teoretycznie mogę w każdym większym markecie, kupić co chcę, ale na zamówienie, bo w chłodniach króluje przede wszystkim łosoś, śledzie, dorsz i makrela – przynajmniej pod moim domem. 😉
Targ Rybny w Splicie jest takim trochę powrotem do przeszłości.
Duże targowisko z mnóstwem straganów, z pięknymi, ogromnymi rybami złowionymi o poranku – przyciąga uwagę. Kupić tu można właściwie wszystko, co pływa w wodzie. Dla smakoszy – prawdziwy raj. Dla tych, co ryb nie lubią – lepiej niech omijają to miejsce szerokim łukiem, bo trauma gwarantowana. W gorącym powietrzu ryba szybko wydziela specyficzny zapach i mimo obłożenia lodem – smrodek czuć było z sąsiedniej ulicy.
To była naprawdę duża ryba:
Mimo dość późnej pory (na targ dotarliśmy około 12, gdzie sprzedaż zaczyna się mniej więcej od 7), sprzedawców było jeszcze sporo. Niektórzy niespiesznie pakowali się już do domu, ale gdy nas zobaczyli – zachęcali nas do zakupów w dość specyficzny sposób, wołając łamaną polszczyzną:
– Kup pani u mnie, ten obok nie ma badań.
I te wielkie kawały mięsa, wielkości steku. Cuda można z tego wyczarować.
Nie zabrakło ciekawostek:
Big Game Fishing Croatia – Rogoznica
Wracając ze Splitu do naszego apartamentu – zatrzymaliśmy się w miejscowości Rogoznica, gdzie akurat trwało rozstrzygnięcie konkursu „Big Game Fishing Croatia”. Wydarzenie trwa trzy dni, zgromadziło w sumie 250 zawodników z całego świata. Wygrał zespół, który złowił największego tuńczyka. Szczerze mówiąc – nie spodziewałam się, że tuńczyki bywają takie duże. Największa ryba miała wagę… 69,8 kg.
Targ Rybny w Splicie zachwycił mnie bardzo. Może znacie gdzieś podobne miejsce, gdzie kupi się ryby w Polsce? Jeśli ci mało (albo ryb nie lubisz) – więcej o Splicie przeczytasz we wpisie: „Split – wrażenia i bogata fotorelacja (serio, serio)”. A już jutro zabiorę was na wycieczkę do Trogiru. 🙂 To miasto jest jednym z ładniejszych, które udało mi się odwiedzić w tym roku w Chorwacji!
Hardcore 🙂 to już nawet nie zapach by mnie odstraszył, ale te wytrzeszczone oczka wszędzie :p