DreamWorks miał świetny pomysł na animację dla mas. Oto wytwórnia wzięła pod lupę prosty, acz jakże powszechny problem – obdarzenie jedynaka rodzeństwem. Nośny temat, bo przecież nie ma jednej słusznej receptury, byśmy my rodzice – mogli przygotować pierworodnego na ten cudowny „prezent”. Prawda? Z drugiej strony, będąc dziećmi – nie do końca zdajemy sobie sprawę, czego się spodziewać po nowym członku rodziny. Jeśli jesteśmy takim małym jedynakiem – to ewidentnie mamy kłopot.
Oto bowiem okazuje się, że mały bobas zaczyna w domu rządzić.
Zanim się zorientujemy – zabiera nam bajeczki czytane na dobranoc, wspólną rodzinną piosenkę i czas rodziców. Starzy biegają ciągle jak opętani, aby spełnić kolejne zachcianki małego szefa. Kiedy już mają chwilę, zamiast się z tobą bawić – odsypiają na kanapie przy wielkim pudełku pizzy.
Mały Tim został przedstawiony bardzo stereotypowo. Jedynak – nie potrafi się dzielić, skupia na sobie całą uwagę rodziców i nie rozumie, że nowy lokator w domu potrzebuje ciągłej opieki. Nie został przygotowany do roli starszego brata. Rodziców w tej historii praktycznie nie ma, a kiedy się pojawiają – stanowią jedynie tło do jego historii i uczuć. Tim musi ciągle walczyć o swoją pozycję, dbać o to, by nie utracić zainteresowania rodziców, podczas gdy mały terrorysta ma podane wszystko na tacy. Jeśli dodamy do tego bogatą wyobraźnię chłopca – nic dziwnego, że normalne i codzienne zachowania swojego brata traktuje jako atak na swoje dotychczasowe życie.
Gdyby na tym wątku skupili się twórcy filmu „Dzieciak rządzi” – byłoby super.
Niestety im akcja ciągnie się dalej, tym bardziej bezsensownie się robi. Ekipa dostaje jakiegoś twórczego odlotu i wstawia masę scen, które podważają sens całej historii. Nagle z filmu o rozterkach i wyobrażeniach starszego brata, robi się jakiś film fantastyczny, oderwany od rzeczywistości i zupełnie irracjonalny.
W rezultacie przez te zabiegi – „Dzieciak rządzi” nie jest tak naprawdę skierowany ani do dorosłych, ani tym bardziej do dzieci. Ci młodsi zwyczajnie nie rozróżnią, że większość scen jest widziana oczami brata, a więc z dużym udziałem jego wyobraźni. Trudno też powiedzieć, do jakich wniosków dojdą po obejrzeniu tej historii.
Dla dorosłych zaś „Dzieciak rządzi” jest zbyt groteskowy. Cały potencjał skierowany na ciekawy problem – został zmarnowany w drugiej części, która może byłaby i zabawna, ale żarty wieją nudą. Nie są bardzo żenujące, ale na tyle oklepane, że po prostu nie śmieszą. Dobry początek i zakończenie nieco ratuję tę produkcję, niestety nie na tyle, żeby polecać go gdzie indziej, niż do wspólnego seansu kina familijnego w domu. Na plus – ładna graficznie animacja (co u DreamWorks jest chyba standardem), z bardzo dobrym polskim dubbingiem. Niestety zmarnowana fabuła. Szkoda.
Film obejrzany dzięki uprzejmości Cinema City.
Hm muszę aż zobaczyć te bajkę, wiele osób ją polecało 🙂 A oglądaliście Szybkich i wściekłych 8? Nam się bardzo podobał 🙂
Mnie bardzo zaintrygował zwiastun. Oglądamy bardzo dużo animacji, ostatnio ujęło nas: „W głowie się nie mieści”. „Szybkich i Wściekłych 8” niestety jeszcze nie mieliśmy okazji obejrzeć, ale jak tak polecasz to dopiszę se do listy. 😉