Kiedy zobaczyłem zajawkę do nowej animacji Monolith Films – wiedziałem, że muszę iść na nią do kina. Nie żałuję.
Trzeba marzyć! Chwytaj życie! Sięgaj po marzenia! Realizuj się!
Ile razy to słyszałeś? Ja już nie zliczę. Dla mnie to truizmy. Wszyscy je powtarzamy, mając nadzieję, że te słowa sprawią, iż nagle każdy dostanie to, czego pragnął i nad czym rozmyśla przed snem. Jako dzieci dużo marzymy, aby potem wchodząc w dorosłość – gdzieś w natłoku szarości dnia codziennego, zgubić większość po drodze. „Wydorośleć” – o, tak się mówi.
Zdarza się, że obserwujemy znajomych, przyjaciół, kolegów – którzy odnoszą kolejne sukcesy albo robią to o „czym zawsze myśleliśmy”, patrząc nań z zazdrością i jakimś takim żalem. Od razu przekuwamy go w wymówki – ten miał szczęście, temu się udało, a jeszcze inny miał bogatych rodziców/żonę/męża – to miał już górki. A my? Nam to zawsze wiatr w oczy. Nie oszukujmy się. Tak jest łatwiej, niż stanąć przed lustrem, spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć wprost: nie miałem dość odwagi, siły i motywacji. Jestem leniem.
Balerina daje lekcję nam wszystkim.
Historia jest z początku dość prosta. Oto mamy utalentowaną dziewczynkę, pełną zapału, która obtańcowuje praktycznie każdy zakamarek swojego sierocińca. Chciałaby być prawdziwą tancerką zaś jej najlepszy przyjaciel Wiktor – śni o byciu wielkim wynalazcą.
Pewnego dnia postanawiają uciec do Paryża, w którym akurat budowana była wieża Eiffla oraz Statua Wolności. To uznane centrum światowej kultury było doskonałym miejscem na realizację ich fantazji. Zaraz po przybyciu szczęśliwie udaje im się znaleźć dach nad głową i każde z nich rozpoczyna walkę o to, co dla nich najważniejsze.
Walkę, bo często zapominamy, że nic nie jest nam po prostu dane.
Życie szybko weryfikuje cele i okazuje się, że marzenia marzeniami – ale nie ma nic za darmo i bez ciężkiej pracy. Felicja, by stać się baletnicą – musi naprawdę ciężko pracować. Treningi i ćwiczenia są wymagające, żmudne i często obarczone ogromnym wysiłkiem. Wstaje skoro świt i chodzi późno spać, tuż po tym, jak wypełni inne swoje obowiązki – pomocy w sprzątaniu.
Jak każda animacja i ta ma swoje „gorsze chwile”.
Przez większość seansu byłem przekonany, że mam do czynienia z prawdziwym hitem. Oto fajna, przejmująca historia, z którą ja jako widz mogę się szybko i łatwo zidentyfikować. Do tego podana w uniwersalny sposób tak, że mimo iż jest to film o tańcu – to stanowi doskonałą zabawę dla dziewcząt, jak i chłopców.
Oprawa graficzna, Paryż z końcówki XIX wieku, muzyka wpadająca w ucho – to wszystko to doskonałe składniki na genialną zabawę. Tym bardziej więc nie rozumiem, czemu twórcy w końcówce zdecydowali się na prawdziwy „odlot” zarówno fabularny, jak i koncepcyjny. Nagle z rzeczywistej, opartej na w miarę realnej historii zaczęła się robić animacja z domieszką fantastyki. Nie zmienia to jednak faktu, że film jako całość przemawia praktycznie do każdego siedzącego na sali.
Masz marzenia, ale nie masz motywacji? Idź na ten film.
Podczas oglądania zastanawiasz się, czy realizujesz siebie, czy ambicje innych. Jeśli masz niezrealizowane marzenia – przez 90 minut oglądania ładujesz akumulatory i jesteś gotowy działać. Już. Teraz. Widziałem, jak ludzie wychodzą z seansu uśmiechnięci, a oprócz tego, że każde dziecko od razu zapragnęło tańczyć – przekrzykiwały się „czego to teraz nie zrobią”. To animacja, która wesprze twoją ambicję i doda ci otuchy. Kiedy wyjdziesz z kina, uznasz, że nic już nie jest takie trudne, jak było jeszcze jakiś czas temu.
Dodaj komentarz