Ach te kawalerskie czasy! Piwo, wódka, kobiety i leżenie do dwunastej… chociaż to wszystko nie jest prawdą, to chciałoby się wierzyć, że tak właśnie było. Głównie dlatego, że tamten okres wspominam jako przepełniony niewielką odpowiedzialnością i dużą dozą swobody. Miło wspominam kolejne osiemnastki i dobrze kojarzyłem, z jakimi atrakcjami się wiążą.
Kiedy więc z okazji 30 urodzin mojego bliskiego kolegi wybraliśmy się do klubu – spodziewałem się praktycznie wszystkiego. Jednak tego, że poczuję się jak stary wapniak – w najgorszych koszmarach się nie spodziewałem. Owszem, siwe włosy tu i ówdzie się pojawiają, ale hej! Ja ciągle jestem przed trzydziestką! Zresztą – jakby na jubilata nie patrzeć, też na pryka nie wyglądał. Może i nie grzeszy urodą, ale trzydziestka na karku to nie wyrok śmierci, prawda?
Prawda?!
Po przekroczeniu progu odetchnęliśmy z ulgą, bo zaproponowano nam udział w szybkich randkach. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że to nie dlatego, iż jesteśmy młodzi i piękni tylko faktycznie może nas dopada starość i wśród tych wszystkich podrostków wyglądamy jak porzucone sieroty.
Niestety znaczące spojrzenie towarzyszących nam żon, skutecznie zniechęciło nas do tej „atrakcji” i sprawiło, że pokornie zajęliśmy strategiczne miejsce nieopodal baru. Mając już w łapie chmielowy trunek, z ciekawością zacząłem rozglądać się dookoła.
Dzieciarnia.
Młodzież. Pawie – takie określenia przychodziły mi do głowy, gdy spoglądałem w kierunku co poniektórych zalotników. Jak wspomniałem – minęło parę lat od czasów, kiedy i ja próbowałem „wyrwać co lepszego rajstopa” z parkietu, ale pewne rzeczy są niezmienne mimo upływu czasu:
1. 90% obecnych facetów nie umie prowadzić partnerki, gibiąc się jak paralityk przy ścianie lub maszerując w miejscu na środku sceny. Samca alfa można wyznaczyć bez trudu – wystarczy, że nieco bardziej rusza ramionami, zależnie od preferowanego stylu uwodzenia:
2. Alkohol pomaga przełamać nieśmiałość i daje wrażenie, że po trzecim browarku każda laska jest twoja i żaden układ taneczny nie stanowi wyzwania.
3. Single, single, single. O tym, że do klubu ktoś przyszedł, by nawiązać nowe znajomości – widać z daleka. Albo poprzez zachowanie, albo przez ubiór. Niektórzy wolą konkret i po prostu zakładają koszulki z nadrukiem: status: singiel/jestem singlem/z chęcią kogoś poznam. Jeśli to nie działa, to zawsze pozostaje prężenie muskułów przy Boxerze i wyzywanie się na kolejne pojedynki, kiedy tylko w okolicy pojawi się jakaś nowa łania.
Wyobraźcie zatem sobie zgraję ludzi pod trzydziestkę pośrodku tego wszystkiego… gadającą o dzieciach, wychowaniu i ostatnich dokonaniach tychże potomków. Jak bardzo musieliśmy być oderwani od reszty, wiedzą chyba tylko osoby mijające nas nieopodal. Szerokim łukiem.
Prawa do zdjęcia należą do – Quinn Dombrowski
Na górze masz błąd – solenizant obchodzi imieniny – jubilat urodziny
Dzięki! Poprawiłem. Widzisz, całe życie nie mogę tego jakoś spamiętać. A przecież nie jest to wybitnie trudne:P
Szczerze mówiąc nie lubiłam takich klimatów nawet przed własną osiemnastką ;p Tańce godowe napełniają mnie przerażeniem, ja z tych, co chętnie tańczą, ale tylko jak jest świetna muzyka (czyli na dyskotekach nigdy) i zdecydowanie bez pary. Wolałabym już gadać o dzieciach, chociaż nie mam swoich 😉
Mam 26 lat i kiedy zdarza mi się wyjść do klubu to czuję się tam jak staruszka…. Miałam rację 10 lat temu przekonując mamę, że to najlepszy wiek na imprezy – teraz czuję się na nie za stara 😛
stałam w kuchni wlepiona w telefon czytałam Twój tekst i śmiałam sie jak głupia…A. zapytał co mnie śmieszy, kazałam mu otworzyć mojego FB i wejść w Wasz ostatni wpis. Zrobił to co poleciłam….po czym z poważną miną dodał że to wcale nie jest śmieszne że mamy tyle lat ile mamy….ech zgasił mnie i przypomniał powód mego codziennego smutku…. Ale wpis dobry!
Mnie sie ten artykul nie podoba, bo rzeczywiscie traca staroscia i to taka nie 30- letnia, a bardziej 40- paro, moze 50- letnia. Dzieci jak juz to po 40-stce, co widac w krajach zachodnich. Wielu moich znajomych ma podobnie, idziemy do klubu a oni o dzieciach, o starosci o tym, ze nie czuja sie super a o 2.00 w nocy to juz dawno spia na stojaco myslac o taksowce do domu. Mam 30 lat, jest to dla mnie nowosc, wiedzialem ze to nastapi ale kiedy mysle o tym, ze juz jakis czas, krotka chwile dobilem do 3-0 to budze sie spocony w nocy/ mokry od stresu- Ja wieczny Chlopiec przekroczylem ta magiczna granice… nie wiem kiedy, to sie stalo- jak- dlaczego mnie? przeciez dalej jestem mlody, dalej mam problem z zakupem wodki w sklepie, a tu „wyrok smierci zapadl” = 3-0! Wkurza mnie ta cala 30-stka i szum kolo tego. Czlowiek moze pozostac mlody, az do smierci jezeli tylko „nie umrze po drodze” 🙂