Strona główna » Łysica — góra, na której możesz zarazić swoje dziecko miłością do górskich wędrówek!
Gołoborze widziane ze szczytu Łysicy.

Łysica — góra, na której możesz zarazić swoje dziecko miłością do górskich wędrówek!

Łysica to Korona Gór Świętokrzyskich, którą warto odwiedzić zarówno samemu, jak i z dzieckiem.

Łysica to największy szczyt Gór Świętokrzyskich. Same Góry Świętokrzyskie są niewielkie, jeśli popatrzeć na inne polskie góry. Przy takich Tatrach stanowią po prostu większy pagórek. Czy to jednak oznacza, że są gorsze? Absolutnie nie, choć uczciwie muszę przyznać, że jeśli marzyła mi się wyprawa w góry — to te świętokrzyskie umieszczałam na samym końcu listy. Turysta nie zmęczy się tu za bardzo. Zwiedzisz jedno wzniesienie i bez problemu wybierzesz się na następne. Kilka wycieczek można zgrabnie połączyć w jedną większą, co też zrobiliśmy.

Góry Świętokrzyskie są idealnym początkiem, aby zapoznać dziecko z pieszą wędrówką po szczytach. Lilka co prawda była już z nami kilka razy w górach, ale głównie porą zimową, gdzie korzystaliśmy z wyciągów, by pojeździć na nartach. Tym razem mieliśmy świetną okazję zobaczyć, jak radzi sobie ze wspinaczką, jak jej się to podoba i czy istnieje szansa, aby być może jeszcze w tym roku wybrać się całą trójką na coś większego.

Łysica — Korona Gór Świętokrzyskich

Góry Świętokrzyskie są uznawane (obok Sudetów) – za najstarsze w Europie! Najpiękniejsze miejsca, które na bieżąco odkrywamy — możesz śledzić w zakładce „Świętokrzyskie”.

Łysica to Korona Gór Świętokrzyskich. Nazwano ją tak prawdopodobnie przez gołoborza, które swego czasu z dołu „łyszczały” (błyszczały) w słońcu jak łysina. Dawniej ludzie wierzyli, że tutejsze szczyty zamieszkiwały wielkoludy. Według naukowców z Politechniki Świętokrzyskiej góra ma przeszło 614 m n.p.m, a nie jak do tej pory uważano – 612 m n.p.m. Drugą ciekawostką jest fakt, że ów najwyższy wierzchołek znajduje się nie w miejscu umieszczenia słynnego krzyża, a na jej wschodnim wierzchołku nazywanym Skałą Agaty. Wędrówka na szczyt rozpoczyna się w miasteczku Święta Katarzyna i trwa około 40 minut. W szczycie sezonu w okolicy mogą być problemy z parkingiem — dlatego lepiej przyjechać tu rano albo szukać miejsca kawałek dalej w licznych domkach oferujących noclegi.

Za wstęp do Świętokrzyskiego Parku Narodowego prowadzącego na szczyt Łysicy trzeba zapłacić (można to zrobić przez stronę internetową). Na szczycie możemy zdecydować się na kontynuowanie naszej wycieczki dalej — wprost do Łysej Góry, gdzie odwiedzając szczyt tego samego dnia — jesteśmy zwolnieni z drugiej opłaty.

Łysica a Łysa Góra — czy to jest to samo?

Tutaj wypada napisać, że Łysica, a Łysa Góra mimo podobnej nazwy to jednak dwa różne szczyty. Na szczycie Łysicy znajduje się głównie gołoborze i prócz malowniczej Puszczy Jodłowej nie ma tu właściwie żadnej panoramy, której można by spodziewać się w takim miejscu (w końcu to najwyższy szczyt!). Spokojnie możesz ją zatem odwiedzić podczas mniej przejrzystego nieba — nie za wiele stracisz.

Zdecydowanie lepszy widok znajduje się na Łysej Górze, na której wznosi się klasztor. Gołoborze sukcesywnie tam zarasta, ale panorama jest ładniejsza. W rezultacie warto odwiedzić oba punkty, choć gdybym miała ci coś sugerować — to chyba łatwiej podjechać autem na początek ścieżki każdego z nich i stamtąd rozpoczynać wędrówkę, zamiast iść 6 godzin, kontynuując szlak.

Oba szczyty zwiedzisz bez problemu w trampkach, choć takie buty nie są dobrym pomysłem tuż po deszczu. Stok szybko zamienia się w błoto, a liczne kamienie naprawdę potrafią być zdradziecko śliskie. Na dodatek śnieg na obu wzniesieniach potrafi utrzymywać się aż do kwietnia! Trasa jest jednak łatwa — po drodze znajdują się liczne ławeczki wykonane z położonych poziomo belek drewna. Dzieci (zarówno moje, jak i inne mijane na trasach) – pokonywały trasę jak jakaś zmutowana odmiana kozicy górskiej — także jest to idealne miejsce na rodzinny spacer. Jeśli zastanawiasz się, co dalej — możesz podjechać np. do Sabat Krajna, aby zobaczyć miniatury budowli z całego świata.

Łysica — trasa na szczyt

Łysica to popularny szlak turystyczny. Jeśli wybierasz się na szczyt — musisz się liczyć z licznymi turystami na całej trasie w sezonie turystycznym. Jest tu ciasno, a na szczycie trzeba czekać w kolejce do… zdjęcia na tle drogowskazu pokazującego szlak. Większość drogi przebiega po drewnianych podestach, korzeniach lub licznych kamieniach wśród pięknie pachnącego lasu jodłowego.

Pomnik Stefana Żeromskiego przy szlaku na Łysicę.
W białej kapliczce tuż obok tego pomnika — znajduje się pseudo grafitti wykonane przez młodego wandala… Stefana Żeromskiego, który po tych szlakach włóczył się za młodu ze swoim kolegą Janem Stróżeckim. Ciekawostką jest też fakt, że to właśnie Żeromski rozsławił lasy Gór Świętokrzyskich w poemacie „Puszcza Jodłowa”. Pisarz mieszkał w pobliskich Ciekotach i kochał Góry Świętokrzyskie.

Trasa pod górę nie jest zbyt wymagająca i przebiega pod łagodnym kątem. Według aplikacji Samsung Health — w tę i z powrotem pokonuje się około 115 pięter. To tak jakby wejść prawie 4 razy na Pałac Kultury i Nauki. Po drodze nie ma żadnych widoków na góry — wyznaczony szlak gęsto otaczają wysokie drzewa, co jednocześnie jest zaletą — bo w upalne dni dają one dużo cienia. Tutejsze lasy chętnie wykorzystywały na schronienie oddziały partyzanckie Armii Krajowej dowodzone przez Jana Piwnika „Ponurego”.

Źródełko św. Franciszka

Praktycznie na samym początku szlaku natkniesz się na Źródełko świętego Franciszka. Dawniej właśnie w takich miejscach gromadzili się poganie, którzy wierzyli, że początek źródła to miejsce święte, czyste i magiczne, przy którym pojawiają się istoty nadprzyrodzone. Kościół, aby wyplewić praktyki ofiarne — bardzo często stawiał kapliczki tuż przy źródłach. O magicznej mocy i ich leczniczych właściwościach zapewniali guślarze, którzy na co dzień zajmowali się odczynianiem uroków, czy pomaganiem w chorobach mieszkańcom wsi. Chętnie podłapywali opowieści o świętych, którzy leczyli za pomocą wody. Obecność duchowa świętego przy takim źródle, zapewniała wiernym jego interwencje i wstawiennictwo u Boga, w razie jakiegoś kryzysu.

Źródełko świętego Franciszka wskazał ludziom sam święty, a obdarzało ono ludzi płodnością. Przychodziły tu kobiety, które przy wsparciu modlitwy — pragnęły mieć syna. Dzisiaj woda polecana jest szczególnie osobom, które mają problemy z oczami, bo ponoć łagodzi zapalenie spojówek. Źródełko nie zamarza i ma jednakową temperaturę 8 stopni niezależnie od pory roku. Ponieważ dawniej woda wylewała na szlak — obudowano ją studnią.

Według legendy woda pochodzi od łez dziewczyny, która opłakuje stratę siostry. Dawniej, na szczycie Łysicy miał znajdować się zamek zamieszkiwany przez dwie skłócone siostry. Obie zakochały się w rycerzu, który szukał na zamku schronienia. Wybrał na swoją życiową partnerkę starszą siostrę, ale kobieta i tak była zazdrosna o młodszą niewiastę. Poza tym — chciała mieć zamek tylko dla siebie. Postanowiła zabić siostrę. Młodsza siostra w tym czasie szła przygnębiona przez las, strącając stopami kropelki rosy, które nad jej głową zaczęły gromadzić się w ciemne chmury. Powstała ogromna burza, która zniszczyła posiadłość — zabijając starszą siostrę i jej ukochanego. Dziewczyna, gdy zobaczyła, co się stało — zaczęła rzewnie płakać, a jej wylane łzy przerodziły się w źródełko. Z gruzów zamku na Łysicy powstało gołoborze.

Czy wierzysz w moc źródełka, czy nie — zamiast nieść ze sobą butelkę z płynem kupionym w sieciówce, napełnij sobie pojemnik właśnie w tym źródełku i rozkoszuj się zimną wodą na szlaku. Ma bardzo przyjemny smak.

Tuż za źródełkiem znajduje się drewniana kapliczka świętego Franciszka z XIX wieku. Wcześniej w tym miejscu znajdowała się inna kapliczka wybudowana przez braci Bernardynów. Bernardyni byli naśladowcami nauk świętego Franciszka. Eh, te przypadki!

Czarownice na szczycie Łysicy

Przewodnicy twierdzą, że na szczycie Łysej Góry odbywały się kiedyś nocne zloty czarownic. Wiedźmy wznosiły się tu na swoich miotłach przy pomocy zaklęcia: „Płot nie płot, las nie las, wieś nie wieś, biesie nieś”. Kiedy jednak zbudowano tam kościół — czarownice niechętnie przeniosły się ze swoimi czarami właśnie na Łysicę.

Dziś po czarownicach nie ma tu żadnego śladu, a na szczycie gołoborza znajduje się replika krzyża z 1930 roku. Podobno wiedźmy wracają tu co rocznie w Noc Świętojańską, czyli z 23 na 24 czerwca. Siadają sobie wtedy na kamiennych stołkach.

Ogólnie Noc Świętojańska była uważana za magiczną, starsi ludzie do tej pory twierdzą, że kąpać się w jeziorach, czy rzekach można dopiero kiedy: „święty Jan wodę ochrzcił”. Tej nocy woda miała „zakwitać”. Następnego dnia rzeki i strumienie przestawały być siedliskiem demonów, topielców i ulegały rytualnemu oczyszczeniu. Na szczytach gór ludzie rozpalali wielkie ogniska zwane „sobótkami”, gdzie ogień krzesano deskami (tarło się drewnem o drewno). Tańce i zabawy miały moc oczyszczającą — do ogniska wrzucało się bylicę (czarodziejskie ziele), która odpędzała i pozbawiała czarownice mocy. Ciekawostką jest, że to samo ziele użyte w innych okolicznościach — miało np. wywoływać lekki poród i chronić nienarodzone dzieci.

Po wrzuceniu zielska przystępowano do zabaw pełnych zalotów: np. skakano przez ogień i śpiewano pieśni miłosne, szukano też kwiatu paproci, który zakwitnąć miał o północy. Na Łysej Górze sabatów czarownic (jak nazywali zgorszeni zakonnicy sobótki) zabronił w 1478 roku Kazimierz Jagiellończyk pod naciskiem benedyktynów świętokrzyskich.

Gołoborza na Łysicy

Ze szczytu Łysicy rozciąga się widok na gołoborze. Gołoborza to jak zapewne kojarzysz z lekcji geografii — obszary bezleśne (gołe od boru) na stokach górskich. Nie zawierają one żwiru, czy piasku. Powstały w epoce lodowcowej w wyniku zamarzania i rozmarzania wody, która rozsadziła skały.

Gołoborze otoczone drzewami.
Skały na Łysicy pokryte mchem i roślinkami.
Duże głazy tworzące gołoborze, za nim jodły.
Widok na rozległe gołoborze, w oddali drzewa.

Łysica — czy warto?

Łysica to bardzo fajne miejsce na około 1,5/2-godzinny spacer (w dwie strony). Dzieciaki w wieku od około 4 roku życia świetnie radziły sobie na szlaku i były z siebie niesamowicie dumne, po wejściu na szczyt. Zwłaszcza jeśli rodzice uświadamiali je, że właśnie zdobyły jedną z 28 Koron Gór Polski!

Klaudyna Turczyńska

Nie może usiedzieć w miejscu, każdy weekend spędzałaby w trasie. Pasjonatka fotografii. Lubi odpoczywać na wsi, ale kocha miasto. Łatwo odnajduje się w każdej roli i nie potrafi spędzać czasu bezczynnie. Czasem można ja spotkać, jak pilotuje z dzieckiem samolot i bazgra kredą po chodnikach, malując kotki. Nie żyje bez kawy.

5 komentarzy

Dodaj komentarz

Cześć!

Świat dzieli się na tych, którzy nie lubią zapachu benzyny i na tych, którzy go uwielbiają. My jesteśmy z tych drugich. Na tym blogu pokazujemy wszystkie fajne miejsca, które warto odwiedzić w Polsce. Nie musisz się już więcej zastanawiać co robić i gdzie iść w weekend. Z nami spędzanie czasu stanie się proste!

Chcesz więcej? Dołącz do grupy!

A może jeszcze więcej?